Nożownik z Kórnika kaja się przed sądem. “Straciłem całe moje życie”

23 marca sąd w Poznaniu odrzucił wniosek obrońcy o 12 lat pozbawienia wolności dla Piotra L., nożownika z Kórnika. Mężczyzna jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa mieszkanki podpoznańskiej miejscowości, grozi mu 25 lat więzienia. – Byłem obojętny na to, czy ta pani umrze, nie pomogłem jej w żadnej sposób – zeznawał w środę mężczyzna.

Trwa rozprawa Piotra L., mężczyzny nazwanego przed media nożownikiem z Kórnika. W listopadzie 2015 r. w trakcie napadu na tle rabunkowym zadał parędziesiąt ciosów nożem kobiecie z Wielkopolski. 23 marca przed poznańskim sądem przyznał się zarówno do kradzieży jak i usiłowania zabójstwa.
– Byłem obojętny na to, czy ta pani umrze, nie pomogłem jej w żadnej sposób  – zeznawał w środowe przedpołudnie Piotr L. – Żałuję tego, co zrobiłem. Gdybym mógł cofnąć czas, nie powtórzyłbym zbrodni. Straciłem przez to całe moje życie, rodzina się ode mnie odwróciła, dziewczyna odeszła, straciłem dobrą pracę i widoki na przyszłość. Moja korzyść finansowa jest nieporównywalna do krzywdy, którą wyrządziłem tej pani. Całymi dniami zżerają mnie wyrzuty sumienia, że zrobiłem z niej kalekę. Przepraszam też jej rodzinę.

Przyznanie do usiłowania zabójstwa, czyn karany nawet dożywociem, to nowość. Poprzednio oskarżony dwukrotnie zaprzeczył, jakoby chciał pozbawić poszkodowanej życia. Na pytanie Piotra Łuczaka, obrońcy w sprawie, dlaczego Piotr L. nie poderżnął kobiecie gardła, ten odpowiedział:
– Chciałem ją tylko nastraszyć. Nie chciałem jej ranić, tylko okraść. Potrzebowałem pieniędzy, bo chociaż zarabiałem dwa tysiące złotych netto, tysiąc dwieście przeznaczałem na sam czynsz.

– Kiedy chce się kogoś nastraszyć, nóż się pokazuje, zamiast nim dźgać. Ta argumentacja nie ima się wcześniejszych wyjaśnień oskarżonego – wątpliwości wyraził Piotr Michalski, sędzia prowadzący sprawę. – Na nagraniu z monitoringu wyraźnie widać, jak trzykrotnie cofa się pan do leżącej kobiety by zadać jej kolejne ciosy mimo, że osiągnął pan swój cel, miał w ręku torebkę. Czego nie zobaczyliśmy, to moment przykładania noża do gardła. Sąd doskonale wie, dlaczego padło to pytanie.

Kolejne zmiany w zeznaniach dotyczyły stanu oskarżonego. Piotr L. wcześniej podawał, że feralnej nocy był trzeźwy, dziś zmienił zeznania dotyczące nie tylko alkoholu, ale i zażywania narkotyków. Poprzednio zeznawał, że z substancjami zmieniającymi świadomość nie miewa do czynienia.
– Weekendowo zażywam amfetaminę, metaamfetaminę i mefedron. Przed wyjściem z domu, kiedy szykowałem się do rabunku, wypiłem 300 mililitrów wódki. Dla kurażu.

Piotr L. twierdzi, że chociaż zaplanował kradzież, biorąc z domu nóż, nie chciał nikogo ranić. Nie wie, dlaczego zadał poszkodowanej kilkadziesiąt ciosów, łamiących kości twarzy, mózgoczaszki i przebijających oko.
– Szedłem do niej, byłem pobudzony i zdesperowany. Krzyczała, a ja chciałem tylko, żeby przestała. Wpadłem w szał, nie potrafiłem nad sobą zapanować – wspominał Piotr L. – Złamałem na poszkodowanej nóż i dopiero w domu poczułem, że chwytając za ostrze rozciąłem dłoń. Po wszystkim starałem się normalnie żyć, chodzić do pracy. Ale wiedziałem, że policja mnie znajdzie, rozpoznałem swoją twarz na nagraniu z monitoringu. Już po zatrzymaniu ulżyło mi, że kobieta przeżyła.

Mecenas Łuczak chciał dobrowolnego poddania się karze przez swojego klienta, 12 lat pozbawienia wolności, braku postępowania dochodowego i wpłatę 20 tys. zł na konto poszkodowanej. Prokurator nie wyraził zgody na propozycję stojącego po drugiej strony barykady prawnika.
– 12-letnia kara pozbawienia wolności nie przystaje do stopnia zawinienia i szkodliwości społecznej czynu – argumentował prokurator. Chce kary 25 lat więzienia i odszkodowania o 30 tys. zł wyższego niż zakładane przez obrońcę.

Wśród powołanych na świadków jest trójka krewnych oskarżonego, w tym jego brat bliźniak.