Zeznania mogłyby zostać podważone. Przesłuchanie Tomasza J. w sprawie wybuchu na Dębcu odłożone

Śledczy nie przesłuchają dziś Tomasza J., który według nieoficjalnych informacji, miał doprowadzić do wybuchu w kamienicy na Dębcu. Mężczyzna wczoraj został wybudzony przez lekarzy ze śpiączki farmakologicznej, w której utrzymywany był od czasu tragedii z 4 marca.

Decyzja o wybudzeniu Tomasza J. ze śpiączki zapadła wczoraj rano. Przed południem procedura się powiodła. Rzecznik szpitala informował wówczas, że stan pacjenta jest stabilny, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo i że jest on w stanie logicznie rozmawiać.

Pojawiły się informacje o możliwości przesłuchania mężczyzny jeszcze w środę. Dziś już wiadomo, że nie będzie to możliwe.

Rano pobrano od mężczyzny krew, by sprawdzić ją pod kątem ewentualnych zanieczyszczeń toksykologicznych. Pacjent był przez cały pobyt w szpitalu pod wpływem różnych środków, w tym także silnych leków przeciwbólowych.

Jak wyjaśnia rzecznik szpitala, w przypadku zawartości substancji mającej właściwości narkotyku we krwi pacjenta, możliwe byłoby podważenie zeznań mężczyzny podczas procesu.

Odłożenie w czasie przesłuchania jest więc także w interesie prokuratury, która prowadzi śledztwo. Składanie zeznań przez pacjenta będzie możliwe najwcześniej w czwartek.

Na ciele Beaty J., żony Tomasza J., która chciała się z nim rozwieść, znaleziono ślady, które wskazują, że została zamordowana jeszcze przed wybuchem w budynku. Według jednej z hipotez, wybuch był efektem prób zacierania śladów lub chęci popełnienia samobójstwa przez sprawcę. Nieoficjalne podejrzenia padły na męża Beaty J.