Mieszkając ze szczurami

Pani Zofia Kowalska mieszka od 26 lat w walącej się oficynie przy Dominikańskiej. Od kilku lat czeka na mieszkanie zastępcze, bo to, w którym mieszka, zaczyna się walić. Jest jedyną, ostatnią lokatorką tego budynku. Poza nią mieszkają tu już tylko szczury…

Gdy pani Zofia dostała kwaterunek w tej oficynie 26 lat temu, ta jeszcze nie prezentowała się tak źle. Wprawdzie na drugie piętro, gdzie dostała mieszkanie, prowadziły schody strome jak drabina, a pokoje były dość ciemne, bo pod samym dachem, ale i tak pani Zofia cieszyła się, że mieszkanie jest.

Jednak kilkadziesiąt lat bez remontów zrobiło swoje. Teraz oficyna się rozpada i pani Zofia najpierw zaczęła prosić o remont, a później o mieszkanie zastępcze. Jest jedyną lokatorką tej oficyny. Parter jest zabity już na głucho, bo starsza pani, która tam mieszkała, nie żyje i nikt po niej się nie wprowadził. Na pierwszym piętrze mieszkał kiedyś lokator, ale już dawno temu dostał inne mieszkanie.

– Na Kolejowej, nawet mu remont zrobili, żeby łazienkę miał w domu i na półpiętro nie chodził – wzdycha pani Zofia.

Puste pomieszczenia natychmiast zaanektowały szczury.
– O, tu siedzą – pokazuje pani Zofia ciemne, ponure pomieszczenie na parterze, z którego czuć stęchliznę i nieprzyjemny odór. Coś przesuwa się w mroku i chrobocze, ale jest tak ciemno, że nic nie widać.

Szczury? Pewnie tak, ale teraz ich nie widać, wychodzą nocą. Pani Zofia słyszy je, jak chodzą, skrobią, popiskują. Zna ich wszystkie szlaki, pokazuje dziury, którędy wychodzą. A dziur w oficynie nie brakuje: ściany, na których dokładnie widać szpary między cegłami na wylot, słomę spadającą spod stropu – pewnie służyła jako rodzaj izolacji te prawie sto lat temu, kiedy budowano tę oficynę.

– W 2010 roku była tu komisja, obejrzała i powiedziała, że tu się nie da mieszkać – opowiada pani Zofia. – I poszła. A mieszkania jak nie było tak nie ma.

Dlaczego pani Zofia nie może dostać lokalu zastępczego? Problem w tym, że choć lokal dostała z kwaterunku, mieszka w budynku o nieuregulowanym stanie prawnym. To znaczy, że budynek nie ma właściciela, a jest w przymusowym zarządzie Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej.

– Moglibyśmy pania Zofię przeprowadzić, ale tylko do lokalu o takim samym statusie, czyli w budynku o nieuregulowanym stanie prawnym – mówi Maria Wellenger, rzeczniczka prasowa MPGM. – A pani Zofia ma kwaterunek, więc lokal zastępczy powinno jej zapewnić miasto. Cały czas jednak staramy się coś wymyśleć, bo pani Zofia to naprawdę wspaniała osoba…

Ale miasto, czyli Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych, jest odmiennego zdania.
– Z dokumentów, którymi dysponujemy, wynika, że nie mamy prawa zapewnić lokalu tej pani – mówi Magdalena Gościńska, rzeczniczka prasowa ZKZL. – Bo zgodnie z prawem lokal powinien zapewnić właściciel budynku, czyli w tym przypadku reprezentujący go MPGM. Gdyby budynek został przeznaczony do rozbiórki, wówczas szukalibyśmy lokalu dla tej pani, bo jest z kwaterunku. Ale Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego zakwalifikował go tylko do remontu. Lokal więc nie przysługuje.

Pani Zofia napisała już dziesiątki wniosków i była w kilkunastu urzędach prosząc o pomoc. Pisała nawet do prezydenta.
– Dostałam odpowiedź, że mam wypełnić wnioski i trzy lata czekać, bo kolejka do lokalu jest długa – mówi z goryczą. – Ale ja nie mam 40 lat, żeby trzy lata czekać! Całe życie regularnie płaciłam czynsz, codziennie zamiatam schody, bo tu nie ma dozorcy – o proszę, nawet szufla do śniegu tu jest, zimą w śniegu ścieżki robię. I co z tego mam? Czy to moja wina, że dostałam kwaterunek akurat w tej kamienicy, a nie innej, miejskiej? Takim, co dewastują, nie płacą, dają mieszkania. A ja?

Mieszkanie pani Zofii na tle tej zrujnowanej oficyny wygląda jak zupełnie nie z tego domu: czyściutkie, przytulne, wyłożone boazerią.

– To tylko ta boazeria trzyma wszystko w kupie – mówi pani Zofia. – Gdyby ja zdjąć, to dach zleciałby na głowę. W nocy leżę i słyszę, jak te szczury tam pod dachem chodzą i gryzą. I tylko boję się tego, że którejś nocy, jak drewno nie wytrzyma, to one mi zlecą na głowę…