Sprawdzali, co mają w… płucach

Ile tlenku węgla mamy w płucach? Wszyscy, którzy chcieli się tego dowiedzieć, a przy okazji poznać kilka zasad profilaktycznych, mogli się przebadać w punktu konsultacyjno-informacyjnego na terenie Centrum Kongresowo-Dydaktycznego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Badanie było bardzo proste: wystarczyło usiąść wygodnie na krześle i głęboko odetchnąć, a mały przyrządzik badał skład wydychanego powietrza. Zbadać mógł się każdy chętny. Akcję o nazwie “nie truj” przygotowało IFMSA-Poland oddział Poznań.

– Dużo młodych ludzi pali, takie popalanie w gimnazjach i liceach jest modne – ubolewa Karolina Mazurkiewicz, studentka trzeciego roku medycyny, która prowadzi badania razem z koleżanka, Marią Kulus. – Był tu nawet piętnastolatek, który przyznał się, że popala i miał bardzo wysoki poziom tlenku węgla. Jeszcze w normie, ale już górną granicę dla jego wieku.

Ale pokazywanie zawartości tlenku węgla w płucach pomaga podjąć decyzje o rzuceniu palenia, jak przekonują studentki.
– Przyszło do nas dwóch kolegów, jeden uprawia sporty i nie pali, drugi palący – opowiada Karolina Mazurkiewicz. – Chodzą do tej samej szkoły, mieszkają w tej samej dzielnicy, ale jeden miał zawartość tlenku na poziomie 1 a drugi, ten palący 7. I ten niepalący mówi do kolegi: widzisz, jestem od ciebie lepszy. To go przekonało…

Motywacja tych, którzy nie palą, jest jednak znacznie bardziej zróżnicowana.
– Nie palę, bo mnie na to nie stać – śmieje się Wojciech, który na wszelki wypadek przyszedł zbadać zawartość swoich płuc. – Nie przy tych cenach papierosów.
– Ja nie palę, ponieważ moja mam pali, choc jest lekarzem – mówi KUba, kolejny badany. – To uswiadomiło mi, jaki to straszny i szkodliwy nałóg.

– Ta akcja ma właśnie uzmysławiać ludziom szkodliwość palenia – mówi Cyryla Staszewska, rzeczniczka prasowa sanepidu, współorganizatora akcji. – A także informować ich, jak rzucić palenie. A jeśli już ktoś pali, to jak ma palić, żeby nie szkodzić niepalącym.

Bo okazuje się, że wcale nie trzeba samemu palić, żeby w składzie wydychanego powietrza znalazł się tlenek węgla. Wielu z badanych niepalących ma całkiem sporo tego w płucach, bo palaczami są ich rodzice lub obracają się głównie w środowisku osób palących.

Paradoksalnie z powodu wprowadzenia zakazu palenia w lokalach niepalący są dużo częściej narażeni na atak dymu – bo pali się teraz idąc ulicą albo przed wejściem do budynków. Niepalący albo wdycha chmurę dymu idącego przed nim palacza, albo musi wstrzymać oddech wchodząc do urzędu, biurowca czy nawet centrum handlowego, bo przed nim stoi cała rzesza palących.

– Dlatego tak ważne jest uświadamianie tego, że dym szkodzi, i tworzenie stref wolnych od dymu tytoniowego – przekonuje Cyryla Staszewska. –  Szczecinowi się już udało, można tam odpocząć w parkach, w których nie wolno palić. Dobrze byłoby, gdyby takie strefy powstały także u nas.

Poznań jest jednym z 16 miast wojewódzkich realizującym ogólnopolski projekt TOB3CIT (Tobacco Free Cities) w ramach profilaktyki antynikotynowej. Głównym celem tych działań jest poprawa zdrowia społeczeństwa poprzez uświadamianie o szkodliwości czynnego i biernego palenia tytoniu.