Poznaniacy stali w kolejce po cudowną wodę

Ogromne baniaki po wodzie mineralnej, kanistry, butelki po coli, a nawet… słoiki po ogórkach – poznaniacy ustawili się w długiej kolejce do świętego źródełka z cudowną wodą w kościele Najświętszej Krwi Pana Jezusa. To wielkanocna tradycja, by dzień przed świętem przynieść do domu cudowną wodę.

Wszystko zaczęło się jeszcze w średniowieczu, a dokładnie w 1399 roku. Z tego okresu pochodzi pierwszy zapis legendy o ukradzionych hostiach. Inicjatorami kradzieży mieli być Żydzi, którzy chcieli się przekonać, czy hostie są tak święte, jak twierdzą chrześcijanie. Zabrali hostie za miasto, by nikt ich  nie widział, i zaczęli je kłuć nożami. Pod ciosami hostie zaczęły krwawić, więc przerażeni złodzieje upuścili je na ziemię – w miejscu, gdzie to się stało, król Władysław Jagiełło ufundował później kościół Bożego Ciała – i uciekli. A na miejscu kradzieży – dziś to ulica Żydowska – wytrysnęło źródełko z cudowną wodą, w którym cudownym sposobem odnalazły się ukradzione hostie, całe i nietknięte.

Kiedy źródełko zaczęło słynąć jako cudowne? Tego dziś nikt już nie jest w stanie powiedzieć. Można powiedzieć, że “od zawsze”, bo cuda zdziałane przez wodę spowodowały, że w latach 1701 – 1704, nad źródełkiem wybudowano kościół Najświętszej Krwi Pana Jezusa.

Dziś, by dostać się do cudownej wody, trzeba zejść krętymi, wąskimi schodami do kościelnych podziemi. Tam w pięknej barokowej kapliczce, za ołtarzem, ukryta jest studnia zawierająca cudowną wodę. Nabieranie nie jest łatwe, bo studnia jest głęboka, na szczęście od kilku lat pomaga w tym pompa, dzięki której wodę dla chętnych nabiera się na bieżąco. A chętnych nie brakuje: co roku w Wielką Sobotę po wodę przychodzi kilkaset osób. Także i w tym roku przed kościołem ustawiła się długa kolejka chętnych zaopatrzonych w baniaki, butelki i słoiki. Ludzie czekali jeszcze przed otwarciem źródełka, mimo że było zimno i popadywał deszcz.

– Przychodzę co roku po tę wodę – mówi pani Anna. – Czy pomaga? Pomaga. Dla mnie to kwestia wiary, jak się wierzy, to pomaga. Jak nie to nie…
– Ja byłem tu ostatni raz jak byłem dzieckiem – dołącza się do rozmowy pan Krzysztof. – Ciężko powiedzieć, czy pomoże, czy nie, ale na pewno ma jakieś szczególne właściwości.

Wątpliwości co do zalet cudownej wody nie ma pan Michał, który pije ją regularnie.
– Tu jestem pierwszy raz, bo wodę można brać z zakrystii po każdej mszy – wyjaśnia. – Ale pomaga, sprawdziłem to, że działa.

Ludzi, którzy wierzą tak jak pan Michał, jest kilkuset. Wielu ma nawet  po kilkanaście butelek w wózkach na kółkach lub pięciolitrowe baniaki, by zabrać jak najwięcej wody. Wolontariusze, którzy w tym pomagają, podzielili się tak, że ci z większymi pojemnikami biorą wodę bezpośrednio ze studni, a ci z mniejszymi z napełnionych wcześniej baniaków z kurkiem, gdzie łatwiej sobie nalać samemu.

– Od lat stawiamy na stole wielkanocnym tę wodę – mówi pani Justyna, która właśnie zapakowała do wózka na kółkach dwa pięciolitrowe pojemniki po wodzie mineralnej. – Wszyscy w rodzinie ją piją zamiast tych sztucznych wód i oranżad, i chwała Bogu, wszyscy jesteśmy zdrowi…

Zgodnie z tradycją źródełko jest czynne raz w roku, w Wielką Sobotę, ale każdy chętny może cały rok prosić o wodę w zakrystii. Wystarczy zgłosić się tam po mszy.