Mozaika: piękno ukryte w kamieniu

Piece chlebowe, baseny, kominki – Waldemar Miłek potrafi zrobić wszystko. A każde z jego dzieł będzie piękne i niepowtarzalne dzięki mozaice. Bo tym właśnie – robieniem mozaik – zajmuje się ten rodowity poznaniak.

– Bo ja jestem znad Wierzbaka – tłumaczy, tnąc jednocześnie paski kamienia na malutkie kosteczki. To z nich właśnie powstaje mozaika. – Pracownię mam w Brzozówce, pod Toruniem, ale ciągnie do rodzinnego miasta…

Robienie mozaiki wcale nie wymaga specjalnej siły fizycznej. Raczej wytrwałości, poczucia estetyki, no i zrozumienia tego szczególnego języka, jakim przemawia kamień. Bo pan Waldemar uważa, że każde dzieło sztuki da się odzworować w mozaice, tylko trzeba wiedzieć, jak to zrobić.

– Ten palec, który teraz robię, namalował Michał Anioł – tłumaczy. – Ale mało kto go odwzorował w mozaice, bo to trzeba przetłumaczyć na język kamienia. I właśnie o tę umiejętność przetłumaczenia tu chodzi…

Najpierw to kwestia doboru kamienia. Waldemar Miłek jest stałym klientem zakładów kamieniarskich, skąd pozyskuje odpadki. Oni się dziwią, po co mu to, ale te właśnie kamienne paski, skrawki, które kamieniarzom już się do niczego nie przydadzą, dla niego surowcem, z którym pracuje. Stara się wykorzystywać kolory naturalne, bo przecież kamienie występuja w tylu odcieniach i barwach, że da się zrobić prawie wszystko. Prawie – bo czasami jednak trzeba sięgnąć po kamień nieco podkolorowany albo syntetyczny, żeby osiągnąć zamierzony efekt.  

– O, proszę spojrzeć, w tym kamieniu z Indii widać korę drzewa, prawda? – pokazuje szarozielony kawałek. – Ja w ogóle na kamienie patrzę inaczej: jak na kobiece ciało czy piękno zachodzącego słońca…

Potem wybrane kamienie trzeba żmudnie pociąć na malutkie kosteczki, zazwyczaj trzeba mieć co najmniej kilkanaście tysięcy kostek, by móc ułozyc obraz. Wydawałoby się, że znacznie łatwiejsze do zrobienia są mozaiki czarno-białe. Okazuje się, że wcale nie. By zrobić na przykład czarno-białą wersję Amora i Psyche, artysta potrzebował kamieni w… 12 kolorach.

– Na to poszło kilkadziesiąt tysięcy kamieni i trzy miesiące pracy – wyciąga laptopa i pokazuje wizerunek do złudzenia przypominający czarno-białą fotografię. – Doskonale się sprawdził krzemień pasiasty, bo on występuje właśnie w takich kolorach od czerni do jasnego popielu.

Większość mozaik Waldemara Miłka ma nierówną fakturę, tak jak dzieła jego poprzedników sprzed dwóch, trzech tysięcy lat, które można do dziś podziwiać na wykopaliskach antycznych miast i stadionów. Zresztą stosuje też te same techniki co oni. Ale mimo że od tego czasu technika poszła do przodu,  nie chce szlifować swoich prac, wygładzać i pokrywać na przykład żywicą, co sprawiłoby że stałyby się praktycznie wieczne.

– Proszę spojrzeć – pokazuje Meduzę, która wygląda, jakby była wczoraj wykopana gdzieś w Grecji. Mozaika mieni się pod światło. – Dlatego właśnie nie szlifuję, dla tego światła, tej mieniącej powierzchni. No i uważam, że przerwa między kamieniami, nierówność, też jest obrazem. A gdybym ja wyszlifował i pokrył żywicą to tak jakby straciła życie…

Waldemar Miłek sięga po kolejne kawałki kamienia, żeby uzupełnić palec Michała Anioła.

– Leonardo da Vinci powiedział, że w każdym kamieniu jest rzeżba, tylko trzeba ją uwolnić – śmieje się. – Ja bym powiedział, że w każdym kamieniu jest kawałek mozaiki… Moja mama zawsze mówiła:”obyś kamieni nie tłukł na drodze”. No i udało się, tłukę je pod dachem…