Mieszkańcy Plewisk i Poznania domagają się wiaduktu na Junikowie

Chcemy wiaduktu, chcemy wiaduktu – skandowali mieszkańcy Dopiewa i Plewisk, którzy protestowali przy przejeździe kolejowym na Junikowie przeciwko decyzji poznańskich radnych, którzy mają wątpliwości, czy mogą na tę inwestycję dać pieniądze w obecnej sytuacji budżetowej miasta.

Przejazd kolejowy leży w ciągu drogi zarządzanej przez powiat poznański, a na budowie wiaduktu najbardziej zależy dwóm gminom, których mieszkańcy najczęściej stoją w korkach – Dopiewo i Komorniki. Jednak dla Poznania budowa wiaduktu też ma znaczenie, bo przed zamkniętymi szlabanami stoją najczęściej ludzie jadący do pracy do Poznania właśnie. Z drugiej strony szlabanu kierowcy czekający na wyjazd z Poznania blokują wyjazd z ulic osiedla Kwiatowego – które jest jak najbardziej poznańskim osiedlem.

To dlatego obie gminy, starostwo i miasto Poznań postanowiły się porozumieć co do wspólnej budowy tej inwestycji. Zgodnie z podpisanym listem intencyjnym Poznań ma wyłożyć połowę pieniędzy na budowę wiaduktu, który ma kosztować około 17 milionów. 20 procent ma dać gmina Komorniki, 18,5 – powiat poznański, a 11,5 gmina Dopiewo. Taki podział to efekt badań przejeżdżających aut – połowa z nich to poznaniacy.

Budowę wiaduktu trzeba zacząć od przygotowania projektu, który ma kosztować dodatkowe 2 miliony złotych. Nad wydaniem tych pieniędzy zaczęli się jednak zastanawiać miejscy radni z komisji gospodarki komunalnej. Bo według nich Poznania nie stać obecnie na rozpoczynanie kolejnej inwestycji, zwłaszcza że jest wiele pilniejszych, jak na przykład Nowa Naramowicka czy wiadukt w ciągu ulicy Krzywoustego.

Takie stanowisko bardzo oburzyło mieszkańców.
– Tu są potworne korki – mówi Anna Matuszyńska, mieszkanka Plewisk. – W ciągu pół godziny przejazd jest zamykany cztery razy. Ludzie stoją na przejeździe, spóżniają się do pracy, do szkoły. To przecież nie jest tylko droga dojazdowa do naszych domów, to także trasa na Berlin, mnóstwo tirów skraca sobie tędy drogę do A2. Miesięcznie przejeżdża tędy milion osób. Chcemy, żeby radni wreszcie zauważyli ten problem, bo od wielu lat słyszymy, że wiadukt będzie, ale nic się nie dzieje.

Na korki narzeka też jeden z mieszkańców osiedla Kwiatowego, który nie jeździ do Plewisk, ale przez zamknięty przejazd codziennie ma problem z wyjazdem z ulicy Malwowej, bo jest zatarasowany przez czekające na przejazd samochody.

– W dodatku my nie mamy żadnego objazdu – tłumaczy Anna Matuszyńska. – Możemy jedynie próbować w jedną stronę Wołczyńska jechać do Głogowskiej albo w drugą stronę do Bukowskiej, ale to strasznie daleko, trzeba nadkładać drogi.

Dlatego mieszkańcy słysząc o tym, że po tylu latach przygotowań – prace nad wspólna budową rozpoczęły się w 2007 roku – znów wiadukt może nie powstać, postanowili zorganizować pikietę protestacyjną. Zaprosili na nią także wójta i sołtysa, między innymi dlatego, by wytłumaczyli się, dlaczego gmina tak mało robi, by wymarzony wiadukt wreszcie powstał. Pojawił się także poseł Maciej Banaszak z Ruchu Palikota, by wesprzeć protestujących.
– Buduje się urząd marszałkowski za 170 milionów złotych, a nie ma na wiadukt za 17 milionów – grzmiał poseł. – Może wstrzymamy budowę urzędu?

– Urząd marszałkowski nie ma tu nic do rzeczy – prostował Jan Broda, wójt gminy Komorniki. – Ta inwestycja w ogóle go nie dotyczy, to sprawa powiatu, miasta Poznania i gmin.
Jednak mieszkańcy nie chcą logicznych argumentów – uważają, że władze gminy nic nie robią, skoro do  tej pory wiaduktu nie ma.
– To nieprawda, że nic nie robimy – oburzał się Marian Adamski, przewodniczacy rady gminy. – Walka trwa od 2007 roku, ale że w zaciszu gabinetów, to tego nie widać. A ja już wiele razy byłem na spotkaniu z wiceprezydentem Kruszyńskim, prowadziliśmy rozmowy, są ustalenia! To kolejna próba manipulacji ludźmi, jak przy referendum odwołania wójta, ale dziś już społeczeństwa nie da się tak oszukać.

Bo przy okazji wyszły na jaw polityczne spory w gminie Komorniki.
– Miasto Poznań nie chce dać na projekt, ale stać je na wybudowanie fontanny za 4 miliony na placu Wolności – atakował Adrian Hewusz, radny gminy. – Chcemy uświadomić radnym Poznania, że to problem, z którym się od lat borykamy. To sprawa nie tylko mieszkańców Plewisk. Połowa stojących w korkach to poznaniacy. Można to załatwić szybciej i taniej.
– Proszę nie zglądać innym gminom w budżety, bo każda ma swoje problemy – odpowiadał radnemu wójt. – Panie Hewusz, pan chyba mówi prawdę wyłącznie przez przypadek.

Wójt, jako jeden z nielicznych obecnych mający pojęcie o strukturze samorządowego budżetu, usiłował wytłumaczyć mieszkańcom, dlaczego wiadukt do tej pory nie powstał i czemu były pieniądze na remont Grunwaldzkiej, a na wiadukt już nie – jednak nikt go nie słuchał. Mieszkańcy skandowali: “chcemy wiaduktu, chcemy wiaduktu!”
– Jest pan w samorządzie ile? 21 lat i nic? – pytał jeden z mieszkańców wójta. – To wszystko,  nie mam więcej pytań.

– Mam nadzieję, że jednak radni Poznania podejmą właściwą decyzję – podsumował wójt. – Są stosowne uchwały, list intencyjny od miasta, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zacząć projektować. Mam nadzieję, zę radni Poznania podejmą właściwą decyzję. To ważne, bo w 2014 roku będzie nowa transza unijnych środków i mamy szanse na dofinansowanie.