Lokatorzy ze Stolarskiej na sesji rady miasta: pomóżcie!

Lokatorzy z ulicy Stolarskiej przyszli na dzisiejszą sesję rady miasta, by prosić radnych o pomoc. Nadal są zastraszani przez samozwańczych administratorów kamienicy. – W jakim świecie my żyjemy? – pytali dziś zrozpaczeni radnych.

Mimo że w piątek do kamienicy wkroczył Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w towarzystwie policji, a ta zatrzymała Piotra Ś. i Pawła Ż. z Fabryki Mieszkań i Ziemi, którzy administrowali kamienicę w imieniu niektórych właścicieli, to gehenna mieszkańców się nie skończyła. Administratorzy zostali wypuszczeni następnego dnia po usłyszeniu zarzutów – i wrócili do dawnej działalności.

– Boimy się wychodzić z mieszkań – mówią zmęczeni i wyraźnie niewyspani lokatorzy. – Bo wychodzimy na chwilę, a tu do domu włamuje się ekipa budowlana i wyrzuca rzeczy przez okno. Gdy po powrocie jest awantura, to oni oczywiście przepraszają, mówią, że zaszła pomyłka i że poniosą wszelkie koszty… Albo wiercą dziury w ścianach i też przepraszają. A teraz zawiesili nam kir na oknach i pytali, czy to dla nas jest śmieszne…

Pani Chojnacka, chora lokatorka, której zastawiono drzwi, jest w szpitalu pod kroplówką. Reszta lokatorów jest u kresu wytrzymałości psychicznej.
– Ludzie, w jakim świecie my żyjemy?! – pyta zrozpaczony Robert Lisik, jeden z lokatorów. – Jak to jest, że można nas tak dręczyć bezkarnie, a panowie Śruba i Żukowski zostają zatrzymani wyłącznie za niedopełnienie obowiązku zgłoszenia remontu! Bo ich działanie nie nosi znamion przestępstwa!

Lokatorzy jeden przez drugiego wyliczają kolejne “żarty” administratorów. Ostatnim jest zdechły szczur w skrzynce na listy, który niesamowicie śmierdzi.
– Gdy żądamy, by go usunęli, mówią, że skrzynka ma właściciela i to by było włamanie, więc nie mogą – mówią lokatorzy. – Dzwonimy do straży miejskiej, a ta nas odsyła do kolejnej jednostki i tak w kółko. Do czego to dochodzi!

Mieszkańcy byli już na posiedzeniu Komisji Porządku i Bezpieczeństwa, by prosić o pomoc radnych. Bo policja, ich zdaniem, nic nie robi.
– Gdy ich wzywamy, to biorą wersję pana Ś. do umorzenia dochodzenia – mówią z goryczą lokatorzy. – Były dwa spotkania z komendantem miejskim i jedyne, co wymogliśmy, to to, żeby oficer dyżurny przychodził do nas na zgłoszenie, bo my boimy się wychodzić z domu. Jak tylko wychodzimy, to jest wiercenie dziur w ścianach i wyrzucanie rzeczy przez okno.

Krzysztof Skrzypinski, przewodniczący komisji, obiecuje wizję lokalną radnych na miejscu.
– Ale nie przy kamerach, nie w świetle jupiterów, bo to nie o to tu chodzi – mówi stanowczo.
Zdaniem radnego sytuację komplikuje fakt, że kamienica jest prywatną własnością, więc władze miasta nie bardzo moga ingerować w jej sprawy. Do tego dochodzi problem z koordynacją działań różnych służb, które powinny się tym zajmować.

-To 9 instytucji, które powinny się tym zajmować, od nadzoru budowlanego poprzez biuro konserwatora zabytków po straż miejską i policję – mówi radny Skrzypinski. – W takiej sytuacji dopiero przy odpowiedniej koordynacji działań będzie widoczny jakikolwiek skutek. Policja interweniuje, prowadzi też działania, o których ze zrozumiałych względów nie informuje publicznie, ale może działać wyłącznie w granicach prawa. A prawo nie jest doskonałe, choć oczywiście intencją przepisów nigdy nie było gnębienie lokatorów.

Zdaniem prezydenta Grobelnego to także problem dziur w polskim prawie, czego takie sytuacje są najlepszym dowodem.
– Z jednej strony mamy ustawę o ochronie lokatorów, która jest bardzo restrykcyjna – mówi. – Ale z drugiej strony okazuje się, że te przepisy jednak chronią niewystarczająco. To jest problem organów sprawiedliwości, które powinny stwierdzić, czy to nie jest przestępstwo, bo moim zdaniem jest.

Problem jednak polega na tym, że administratorzy tak naprawdę nie łamią prawa – a raczej nie łamali go do piątkowego burzenia ściany – lecz balansują na jego granicy. Trudno ich więc pociągnąć do odpowiedzialności za konkretne przestępstwo, bo dobrze się pilnują, by żadnego nie popełnić. Wprawdzie przy burzeniu ściany powinęła im się noga, ale konsekwencje tego czynu nie są zbyt dotkliwe.

– Obecnie toczą się dwa postępowania administracyjne w sprawie tej kamienicy – mówi Paweł Łukaszewski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. – Jedno w sprawie stanu technicznego kamienicy, a drugie dotyczące samowolnej rozbiórki. Z pewnością sprawcy będą musieli naprawić ścianę w określonym terminie, a jeśli tego nie zrobią, wtedy odbędzie się postępowanie egzekucyjne. Jeśli i ono nie da efektów, to może im grozić grzywna.

I to jest, jak na razie, jedyna kara, jaką ktokolwiek zdołał nałożyć na specyficznych administratorów. Nic więc dziwnego, że lokatorzy pytają, gdzie to państwo prawa – bo to przecież już nie pierwsza kamienica, w której dochodzi do takiej sytuacji.

Czytaj także:

Stolarska: Śruba i Żukowski zwolnieni
Fabryka Mieszkań i Ziemi – czy to już koniec?
Lokatorzy ze Stolarskiej pikietowali przed urzędem miasta