Dom Kultury nr 1: łazienki i plaża nad Wartą

Nie trafiają tu turyści, a i miejscowi zaglądają rzadko. Dom Kultury nr 1 przy Drodze Dębińskiej położony jest jakoś tak nie po drodze. I mało kto wie, że jeszcze sto lat temu to miejsce znali wszyscy poznaniacy i często panował tu ścisk i tłok…

Od strony ulicy widać tylko niewielki, stary budynek i duży teren zielony, położony ładnych kilka metrów poniej poziomu ulicy. Niby nic ciekawego, ale przy uważnym obejrzeniu zastanawia doskonałe rozplanowanie terenu zielonego z piękną fontanną, placami zabaw dla dzieci, piaskownicami i ławkami dla odpoczynku. Dlaczego zastanawia? Bo wprawdzie boisko “orlik”jest nowe, nowe także są urządzenia na placach zabaw, to jednak całe rozplanowanie przestrzeni łącznie z alejami drzew dzielącymi teren na sektory – wydaje się naprawdę stare.

Wrażenie potęguje się, gdy wejdzie się dalej, za bramę. Droga wzdłuż efektownej kolumnady prowadzi prosto do większego budynku z czterema kolumnami, wyglądającego niczym dworek z powieści Elizy Orzeszkowej. Przed nim stoi rzeźba Edwarda Haupta “Macierzyństwo”, a przed nią otwierają się schody w dół i piękny widok na fontannę w parku.

Historia tego niezwykłego miejsca sięga końca XIX wieku. Wtedy to księżna Luiza Radziwiłłowa zapoczątkowała modę na spędzanie czasu poza miastem i na świeżym powietrzu. Dzięki niej właśnie powstała dzisiejsza Droga Dębińska, bo tędy księżna jeździła do swojego pałacyku myśliwskiego znajdującego się nad Wartą, w lesie Dębina.

Skoro księżna jeździła na majówki, to oczywiście natychmiast zaczęło też na nie jeździć całe poznańskie arystokratyczne towarzystwo. Później także i zwykli poznaniacy uznali, że to bardzo przyjemny sposób spędzania wolnego czasu. To dlatego wzdłuż Drogi Dębińskiej i obecnej Dolnej Wildy zaczęły powstawać ogrody rozrywki, bo przecież nie wszyscy mieli własne pałacyki myśliwskie… Każdy z ogrodów miał swoje atrakcje jak karuzela, restauracje czy kawiarnie, miał też swoją własną publiczność: szlachta z reguły bawiła się oddzielnie, a mieszczanie zazwyczaj zażywali rozrywki w gronie ludzi wykonujących ten sam zawód – były więc ogródki rzeźników, piekarzy czy kupców.

Gdy na początku XX wieku modne stały się kąpiele w jeziorach i rzekach, wówczas ogródki położone nad zbiornikami wodnymi natychmiast wzbogaciły swoją ofertę. W ten właśnie sposób tuż za granicami Poznania, a więc blisko, nad Wartą powstały łazienki miejskie, czyli – jakbyśmy dziś powiedzieli – miejskie kąpielisko. To właśnie tereny dzisiejszego Domu Kultury nr 1.

Trzeba przyznać, że zaplanowano i wybudowano je z rozmachem. Budynki dziś służące dzieciom i młodzieży zostały postawione jako szatnie, kawiarnie i restauracje, by goście oprócz kąpieli mieli miejsce, gdzie mogą się przebrać i coś zjeść. Łazienki były urządzone z najwyższym ówczesnym szykiem, nic więc dziwnego, że bywało tu najlepsze towarzystwo, a pokazanie się należało do dobrego tonu, nawet jeśli się nie zamierzało skorzystać z uroków kąpieli. Ale gdyby ktoś się zdecydował, to miał do wyboru nie tylko plażę, lecz nawet i ratowników, którzy w łodziach wiosłowych pływali Wartą i czuwali nad bezpieczeństwem kąpiących.

Obok łazienek zaplanowano ogromny teren dla dzieci, zaplanowany z niezwykłym jak na owe czasy nowatorstwem i rozmachem, który urzeka jeszcze dziś. Duża przestrzeń dla dzieci do zabaw i biegania na świeżym powietrzu wydawała się wówczas bardzo rewolucyjnym pomysłem…

Oficjalny status dzieciniec zyskał w roku 1928, kiedy to nazwano go dziecińcem miejskim “Pod Słońcem”, by służył wszystkich małym poznaniakom, którzy zechcą tu przyjść pod opieką niani czy bony. I tak jest właściwie do dziś – nadal mali poznaniacy z Wildy i okolic przychodzą tu, żeby się pobawić.

Niestety, stan zabytkowych budynków z roku na rok staje się coraz gorszy: odpadający tynki i niszczejące ozdobne belki stropowe to tylko wierzchołek góry lodowej. Dom kultury wspomaga jak może rada Osiedla Wilda, która wysupłała sporą kwotę na remont głównego budynku, po remoncie jest także zabytkowa fontanna, jest też szansa na remont ogrodzenia, które jest w opłakanym stanie. Jednak tu potrzebne są znacznie większe pieniądze na kompleksowy remont całego obiektu, by przywrócic mu dawną urodę. Inaczej dzisiejsze dzieci będą ostatnim pokoleneim poznaniaków, które bawiły się w dziecińcu miejskim “Pod Słońcem” istniejącym już ponad sto lat…