Psy latały na Cytadeli! Nawet z właścicielami…

Na niebie z szumem przemykały frisbee, za nimi goniły psy i ludzie, chętni mogli sobie dać zmierzyć… uszy lub kupić smycz z wyhaftowanym imieniem swojego ulubieńca. Od 10 sierpnia na poznańskiej Cytadeli niepodzielnie panują psy.

A wszystko to z powodu psiego święta, czyli Dog Chow Disc Cup, które co roku odbywa się na Cytadeli. W tym roku zgłosiło się ok. 350 osób z  13 krajów między innymi z Czech, Niemiec, Węgier, Rumunii i Hiszpanii. Wielu zawodników, jak na przykład Adulinka z Czech, przyjechali z własną ekipą dopingującą!

Psi zawodowcy popisywali się w wyłapywaniu frisbee w różnych stylach i na różne sposoby, rzeczywiście częściej przebywając nad ziemią niż na niej. W kilku konkurencjach właściciele psów byli niewiele gorsi – skakali i wykonywali przeróżne ewolucje wcale nie gorzej niż ich podpieczni… Psy skakały przez swoich właścicieli, wykonywały salta w powietrzu, w wodzie i przy okazji zaganiania owiec i kaczek.

Ale obok profesjonalistów na Cytadeli tłumnie pojawili się też amatorzy, grzecznie kroczący na smyczach za swoimi właścicielami. Bo dla nich też tu nie brakowalo atrakcji, chociaż może więcej ich było dla ich właścicieli. Można więc było spotkać się z psim psychologiem, specjalistą od diety, zajrzeć do szkoły dla psów, gdzie fachowcy uczą zwierzęta reagowania na podstawowe komendy, a właścicielom tłumaczą, jaki sposób wychowania jest najlepszy dla ich psa.  

Są też nieco mniej typowe zawody, jak na przykład długości psich… uszu. W tej kategorii bezkonkurencyjny okazał się Fidel, którego uszy mierzą sobie ponad 28 centymetrów! To oczywiście powód do dumy, jednak na co dzień bywa to trudne, zwłaszcza przy jedzeniu. pan musi pilnować, żeby uszy nie dostały się do miski…

Na Cytadelę przyszli też ci, którzy kochają psy, ale z różnych powodów muszą ograniczyć się tylko do ich oglądania.
– Bardzo chcemy mieć psa, ale mamy małe mieszkanko – mówią zgodnie Paweł, Zuzanna i ich córeczka, dziewięcioletnia Zosia. – Na szczęście właśnie kończymy budowę domu i wtedy, po przeprowadzce, na pewno kupimy sobie owczarka niemieckiego, bo to nasza wymarzona rasa.

Jednak nie wiadomo, czy to na pewno będzie owczarek, bo wokół krąży tyle psich piękności, że naprawdę trudno się zdecydować. A może lepszy będzie potężny nowofunland albo rozkoszny cocker spaniel?

Kto nie jest pewny, czy jego warunki lokalowe wystarczą do trzymania psa albo nie jest pewien, jaki pies byłby dla niego najlepszy, może zasięgnąć rady na stoiskach festynu “Kejter też poznaniak”, która towarzyszy psim zawodom. Czekają tu specjaliści z fundacji zajmujących się pomocą zwierzętom, członkowie Klubu Aktywnego Psa, którzy są współorganizatorami festynu i także chętnie pomogą w wyborze przyjaciela – lub odradzenia go…

– Pies to nie jest zabawka ani przedmiot i trzeba o tym pamiętać – mówi Małgorzata Galica, prezes fundacji Animalia. – Żadnemu z nich nie wystarczy wyprowadzenie trzy razy dziennie na siusiu. Dla psa trzeba mieć czas i cała rodzina powinna usiąść, zastanowić się, czy będzie miała ten czas, co będzie z psem w czasie wakacji lub choroby.

Na stoisku fundacji można o tym wszystkim porozmawiać, a nawet wybrać sobie przyjaciela do adopcji. Przekonującym argumentem na pewno będą dumni i szczęśliwi posiadacze czworonogów, których widać wokół.No i ich równie szczęśliwe psy.

Czytaj także:

Psy, latające talerze i zaganianie owiec na Cytadeli