Akcja pod Starym Marychem: nie dla hodowli zwierząt na futra

Odsyłamy futro do historii – to hasło akcji członków Koalicji na Rzecz Zakazu Hodowli Zwierząt Futerkowych w Polsce, która odbyła się dziś przed Starym Marychem. Jej uczestnicy rozdawali przechodniom ulotki mające im uzmysłowić, jak cierpi zwierzę hodowane na futro.

Na ulotce można przeczytać, że produkcja futer oznacza cierpienie zwierząt. Zgodnie z przepisami obowiązującymi w Polsce lisy i norki spędzają całe życie w klatkach – norce przysługuje 0,18 m kw., a lisowi – 0,6. Jeśli lisy są dwa, mają zmieścić się na 1 m kw. powierzchni. Takie warunki powodują u zwierząt duży stres, co prowadzi do przypadków samookaleczania, kanibalizmu i chorób psychicznych. Rany na łapach i ogonach, zaropiałe oczy, zwierzęta pogrążone w apatii lub szaleńczo miotające się po klatkach to częsty widok na takich fermach.

– Życie pełne cierpienia kończy równie okrutna śmierć – opowiadają członkowie koalicji. – Mechaniczne uszkodzenie mózgu, porażenie prądem, czy zatrucie spalinami. Wszystko to metody uboju dopuszczane przez prawo.

Większość ludzi uważa, że zwierzęce futra są pozyskliwane przy okazji uboju tych zwierząt na mięso. Nic bardziej błędnego. Fermy są wyspecjalizowane i hodują zwierzęta albo na mięso – alno na futro.  rzeczywistości są to dwa oddzielne typy produkcji, które hodują zupełnie inne rasy królików. Tam, gdzie hoduje się króliki na futro, ciało zwierzęcia jest odpadem, a tam, gdzie hoduje się zwierzęta na mięso – odpadem jest skóra.

Produkcja zwierząt na fermach hodowlanych jest też szkodliwa dla środowiska. Odchody zwierząt wsiąkają bezpośrednio w glebę i przedostają się do rzek, zanieczyszczając środowisko wodne fosforem i azotem, co prowadzi do śmierci ryb. Do garbowania skór futerkowych używa się powszechnie formaldehydu i chromu – substancji chemicznych, które oddziałują toksycznie na człowieka i uznawane są za rakotwórcze. Inne substancje chemiczne, które są używane lub wydzielane podczas garbowania to aluminium, amoniak, chlor, chlorobenzen, miedź, glikol etylenowy, ołów, metanol, naftalen, kwas siarkowy, toluen i cynk.

Wprawdzie w Polsce są instytucje, których zadaniem jest kontrolowanie, czy fermy przestrzegają norm ochrony środowiska  – jednak zdaniem Koalicji na Rzecz Zakazu Hodowli Zwierząt Futerkowych w Polsce kontrole na fermach to fikcja. Tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która w 2010 roku  przyjrzała się fermom norek w województwie wielkopolskim.

Ze sporządzonego przez NIK raportu wynika, że fermy zwierząt futerkowych były kontrolowane bardzo rzadko lub wcale przez inspekcje nadzoru budowlanego i ochrony środowiska, a nadzór weterynaryjny nad nimi sprawowany był nierzetelnie.

Zdaniem rzecznika prasowego NIK, „Sytuacja w Polsce wygląda źle. Jak wskazuje nasz raport, powołane do kontrolowania ferm inspekcje bardzo niedbale, powierzchownie i w niewielkim stopniu wykonują swoje obowiązki. W części ich sprawozdań znaleźliśmy poświadczanie nieprawdy”.

Dlatego koalicja walczy o podpisy na petycji domagającej się od polskiego rządu wprowadzenia zakazu hodowania zwierząt na futro na terytorium RP. Dzisiejsza akcja ma zwiększyć świadomość poznaniaków i zachęcić ich do składania podpisów w obronie swoich “braci mniejszych”.