Czy na Wrocławskiej będzie lepiej? Restauratorzy włączają się do walki!

– Problemem jest nawierzchnia oraz “Pijalnia Piwa i Wódki” – tak podsumowali właściciele kamienic i lokali deptak przy ulicy Wrocławskiej. Bo generalnie wszyscy są zadowoleni, że deptak jest, ale…

Właśnie tym “ale” było poświęcone posiedzenie Komisji rewitalizacji. Mariusz Wiśniewski, przewodniczący komisji, zaprosił restauratorów i właścicieli kamienic, żeby zapytać ich, czy usunięcie ruchu kołowego z ulicy po tych kilku miesiącach działania – przypomnijmy, deptak ruszył 1 maja – zdało egzamin.

I okazało się, że nie do końca. Z pomysłu, to znaczy z deptaka, wszyscy są zadowoleni. Ale z realizacji już mniej.
– Deptak to pomysł paranoiczny – nie owija w bawełnę Mariusz Waszak, właściciel jednej z kamienic przy ulicy Wrocławskiej. I wylicza problemy swoich lokatorów, którzy nie mogą dojechać do kamienicy, boją się przechodzić przy mieszczącym się obok lokalu “Pijalnia Wódki i Piwa”, bo całą dobę pełno tam pijanych i natarczywych ludzi.
– Ulice są po to, żeby nimi jeździć – podsumowuje Mariusz Waszak, który walczy z “Pijalnią…” od chwili jej powstania.

Z taką tezą nie zgodziła się radna Katarzyna Kretkowska, która mieszkając na Starym Mieście doskonale zna problemy dzielnicy.
– We wszystkich dużych miastach zamyka się centra dla ruchu kołowego – tłumaczyła. – A przy tym pan, panie Mariuszu, ma przecież wjazd do swojej kamienicy do Szkolnej…

Pozostali właściciele lokali i kamienic zdecydopwanie jednak są za deptakiem, choć zgadzają się, że “Pijalnia Wódki i Piwa” jest lokalem generującym wykroczenia i policja nie może sobie z nią poradzić.

– Ja jestem bardzo zadowolona, że Wrocłwaska została wyłączona z ruchu, chociaż do deptaka  jest jeszcze daleko – mówiła jedna z właścicielek kamienic przy tej ulicy. Jej zdaniem obecny wygląd to wina braku koncepcji rozwoju ulicy i tego, żer Zarząd Dróg Miejskich zbyt póxno poinformował właścicieli, co im wolno, a czego nie w kwestii ogródków. Zresztą jej zdaniem samą ideę ogródków na tej ulicy też warto by dopracować.
– Mam swoje pretensje, na przykład do policji, bo dopiero od tygodnia, może trochę więcej tak naprawdę widać patrole na ulicy – mówiła. – No i ten bruk, po którym czasami nawet w trampkach trudno przejść. Ale to jest piękna ulica, pozwólmy jej się taką stać…

Odrębnym problemem jest bezpieczeństwo na Wrocławskiej. Wprawdzie wszyscy się zgadzają, że policyjnych patroli ostatnio nie brakuje, ale to niestety, nie rozwiązuje problemu. Bo tak naprawdę policja musiałaby na Wrocławskiej koczować całą dobę, a to raczej nie jest możliwe…

Kłopotem są na przykład… samochody. Bo gdy zapada zmrok, wielu właścicieli aut nie przejmuje się tym, że na ulicy obowiązuje zakaz wjazdu i podjeżdża na przykład pod sklep samochodem. Zakaz notorycznie łamią także taksówkarze.

No i bezpieczeństwo, zwłaszcza w okolicach “Pijalni Wódki i Piwa”. Do tej pory było już 520 wezwań na Wrocławską, jak wyliczyła policja, głównie do klientów “Pijalni…”  będących pod gazem, wszczynających awantury, hałasujących i traktujących okoliczne podwórka czy bramy jak toalety. To, co po nich zostanie, muszą sprzątać właściciele okolicznych lokali i kamienic.
– Proszę zajrzeć na moje podwórko, tam dzieją się rzeczy straszne! – mówiła właścicielka galerii Ego, także z Wrocławskiej. – Tam od rana piją, biorą narkotyki, strach przejść. Brama jest dla nich toaletą, fetor jest tak straszny, że podczas Nocy Muzeów wielu naszych gości nie było w stanie wejść. Zaczynamy rozważać przeprowadzkę, chociaż żal, bo już od 8 lat jesteśmy w tym miejscu.

Tę opinię potwierdzają inni właściciele budynków i lokali. Bo na Wrocławskiej nie wszystkie bramy na podwórka da się zamknąć, a te, których się nie da, są okupowane przez amatorów tanich alkoholi, wulgaryzmów i bójek w bramach.

Mieszkańcom Wrocławskiej marzyłaby się nowa, równa nawierzchnia ulicy, mała architektura i może kwiaty w donicach, które nie byłyby dewastowane. Z “Pijalnią..” przynajmniej na razie – nic się nie da zrobić, jak tłumaczyli radni mieszkańcom Wrocławskiej. Właściciel lokalu odwołał się od zakazu sprzedaży alkoholu do samorządowego Kolegium odwoławczego, a ono ma 3 miesiące na rozpatrzenie sprawy. W tym czasie lokal może normalnie funkcjonować.

Nadzieją dla ulicy i jej mieszkańców są zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, które jasno i bez wątpliwości określą, jakie ogródki mogą stanąć na ulicy, co pozwoli restauratorom przygotowac się do sezonu. restauratorzy postanowili także założyć coś w rodzaju nieformalnego stowarzyszenia tych, którzy mają lokale przy Wrocławskiej, by łatwiej było im porozumiewać się z radnymi miasta i osiedla Stare Miasto, a także otrzymywać od nich informacje, bo zamierzają współpracować przy tworzeniu na Wrocławskiej prawdziwego deptaka.