Po prostu: zakręcone babki

– Wszystko zaczęło się chyba od skoku na bungee, bo to poszerzyło moje horyzonty myślowe – zaczyna opowieść pani Krystyna, liderka zespołu “Zakręcone Babki”, o powstaniu grupy. I może nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że żadna tancerka w zespole nie ma mniej niż 60 lat…

Dom Tramwajarza, 10 rano. Przed wejściem czeka kilka pań, ale w codziennych strojach w zasadzie nie wyróżniają się wśród innych kobiet w ich wieku. No, do chwili, gdy zaczynają się ruszać. Bo każda ma lekki, pełen wdzięku chód, jakim – powiedzmy sobie szczerze – rzadko charakteryzują się nawet bardzo młode kobiety, a co dopiero te nieco dojrzalsze… Ale to właśnie zasługa regularnych prób i ciągłego tańca. Bo “Zakręcone babki” nie tylko trenują regularnie raz w tygodniu, ale też chętnie i często występują. Spotkałyśmy się właśnie na jednej z prób.

Zaczyna się zawsze od filiżanki kawy, a później panie idą na górę, do sali prób, włączają muzykę i ćwiczą, ćwiczą, ćwiczą, żeby na kolejnym występie pokazać coś nowego. Zaczęły od samby, później doszły tańce cygańskie, potem taniec brzucha, no i kankan. I tak już od czterech lat.

– Naprawdę wszystko się zaczęło od skoku na bungee – opowiada pani Krystyna. – Właśnie wracałam z mamą z ryb nad Rusałką i zobaczyłam afisz, że nad Maltą będzie imprezka radia RMF. Oczywiście pojechałam! Dopingowałam startujących w różnych konkursach, nawet dostałam koszulkę za doping, ale sama nie ćwiczyłam, bo byłam po operacji żylaków. No i patrzę, a tam stoi dźwig. I z niego można skakać na linie. W tym momencie podszedł do mnie prowadzący tę imprezę zapytać, czybym się nie zdecydowała na skok. A ja na to, żeby mnie zapytał za pół godziny… Za pół godziny przyszedł mnie zapytać, więc mu powiedziałam, że się zdecydowałam, ale przecież nie będę stała w takiej kolejce!

Ale dama w słusznym wieku, która zamierza skoćzyć na bungee, jest taką atrakcją, że nikt nie miał nic przeciwko wpuszczeniu jej bez kolejki. Panią Krystynę zważono, zmierzono, dano jej opaskę na kostki z futerkiem ze względu na żylaki – i wylądowała na miejscu do skoków.

– Patrzę na dół, ludzie mali, a ja wychylam się i wracam – wspomina. – No i rozmawiam ze sobą, że to przecież zawsze było moim marzeniem. No i skoczyłam! Dwa razy się obróciłam w powietrzu, a ten prowadzący krzyczy: Krycha, jeśli żyjesz to zaklaszcz… No to zaklaskałam!

Po skoku był wywiad do radia, który usłyszała nawwet rodzina mieszkająca pod holenderską granicą, a pani Krystyna zaczęła myśleć, jakby tu wykorzystać owe poszerzone po skoku horyzonty.

– Zaczęłam od tego, że kupiłam na Polagrze strusie pióra – mówi. – I zrobiłam sobie pióropusz z koroną do samby. A potem uszyłam strój i zaczęłam szukać do tego muzyki. Znalazłam też koleżankę, która zagrałaby to na klawiszach, no i zaczęłam szukać koleżanek do wspólnych występów…

Pierwsza była Bogdana, która tańczy do dziś.
– Od zawsze marzyłam o tańcu – wyjaśnia. Bo żadna z tańczących “Babek” nie jest zawodową tancerką.

Potem była pani Maria Parasolka, którą znają wszyscy biegtacze w Poznaniu, i Janka i Halinka.
– I nawet jeden pan był, Staś – przypominają sobie “Zakręcone Babki”. – Jak Lidka grała, to u niego w mieszkaniu odbywały się próby…

Po dwóch miesiącach ćwiczeń zespół po raz pierwszy wystapił na scenie. To był konkurs Seniorzy Seniorom – przegląd twórczości II wieku. To był 2009 rok.
– Jak myśmy wyszły na scenę z takim powerem, z takim entuzjazmem, to od razu wygrałyśmy – śmieje się pani Krystyna. – A przecież tam były zespoły prowadzone przez zawodowców!

Teraz w zespole tańczą Krzystyna, Bogdana, Halina, Jagoda, Mila, Jola i Basia. Z tym repertuarem, który mają, występują na imprezach plenerowych, w domach seniora, ba, wystąpiły nawet w strefie kibica.
– W spodenkach i z pomponami! – podkreślają “Zakręcone Babki”.

Lubią występować w domach seniora.
– Gdy wchodzimy, ci ludzie tam są tacy nieszczęśliwi, przygnębieni – mówią tancerki. – Ale gdy zaczynamy tańczyć, oni zaczynają się uśmiechać, a pod koniec występu tańczą wszyscy razem z nami. To dla nas ogromna radość.
– Ostatnio jak schodziłyśmy ze sceny takie zdyszane, to Emilia powiedziała: my będziemy tańczyć do 90-tki! – śmieje się pani Halina.
– Dlaczego nie, przecież skoro seniorzy biegają do 90-tki w biegach weteranów – mówi pani Bogdana, która poza tańcem lubi też biegi. Tak się zreszta poznała z pani Krystyną.

Bo starość, zdaniem “Zakręconych Babek”, wcale nie musi być smutna. Nie musi oznaczać siedzenia w przychodniach, bo dla wielu osób to po prostu sposób na spędzanie czasu, a nie konieczność szukania pomocy medycznej. Chcą propagować swój sposób na starość tym bardziej, że osób w wieku senioralnym przybywa i z każdym rokiem będzie ich więcej.

– Po urodzeniu dzieci dokuczał mi kręgosłup, a to się nasilało z wiekiem – opowiada pani Emilia. – Teraz, odkąd się ruszam, w ogóle mnie nie boli! Kłopoty ze zdrowiem skończyły się jak zaczęłyśmy się ruszać.

“Zakręcone Babki” nie tylko tańczą, ale i choreografię do samby, kankana i tańców cygańskich przygotowują sobie same. Same też uszyły sobie cudownie kolorowe stroje. Taniec brzucha to jednak już zupełnie inna sprawa. Tu wszystkie panie chodzą na kurs. Marzy im się też flamenco, ale tu także bez kursu się nie obejdzie. No i to trochę kosztuje.
– Może poszukamy sponsora? – rzuca pani Krystyna i wszystkie wybuchają śmiechem.

Później wszystkie panie ruszają na górę, do sali prób. Czas poćwiczyć, bo 20 października o 17, w Domu Tramwajarza, mają występ z okazji Europejskiego Dnia Seniora. A 20 listopada zostały zaproszone na wybory Miss Seniorów do Teatru Polskiego. Też będą występować. No i zamierzają się pokazać na Paradzie Świętomarcińskiej 11 listopada w swoich strojach.
– Bo jesteśmy zakręcone! – mówią zgodnie.