Dziś Halloween! A może Dziady?

Mało kto nie wie, co to takiego Halloween, dlaczego trzeba zapalić lampion w kształcie dyni i przebrać się za wampira zgodnie z najlepszą amerykańską tradycją. Ale czy wiecie, że to święto wcale nie jest amerykańskie? Nasi przodkowie, Słowianie, w tym samym dniu obchodzili Dziady. I to w bardzo podobny sposób.

Amerykańska wersja święta zakłada, że w noc z 31 października na 1 listopada dusze zmarłych mogą zejść na ziemię i trzeba je odpowiednio ugościć, a te, które są negatywnie nastawione do żywych – zmylić, żeby nie mogły im zaszkodzić. Najskuteczniej było je zmylić przebierając się za kogoś innego lub zapalając latarnię wyrzeźbioną w kształt przerażającej maski. Przygotowywano też huczne uczty, żeby przekupić te nieprzychylnie nastawione duchy, a usposobić jeszcze bardziej przyjaźnie te już życzliwe.

I dokładnie tak samo, oczywiście przed przyjęciem chrześcijaństwa, świętowali Dziady nasi przodkowie. Tyle że świętowali je trochę częściej i dłużej. Dziady były obchodzone na wiosnę i jesienią, a obchody jesienne zaczynały się właśnie około 31 października i 1 listopada – około, ponieważ jego czas był wybierany zgodnie z kalendarzem księżycowym –  w noc zwaną Nocą Zaduszkową. Dopiero pod wpływem chrześcijaństwa i wprowadzenia obchodów 1 listopada zwyczaj obchodzenia święta przodków zaczął zanikać.

Słowianie tak samo składali ofiary swoim zmarłym bawiąc się i ucztując, tak samo rzeźbili latarnie z rzepy w straszne maski, żeby odstraszyć złe duchy i palili ognie na rozstajach, by było oświetlić dobrym duszom drogę do ich domów. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby chrześcijaństwo nie wypleniło pogańskich tradycji w narodzie tak skutecznie, to pewnie dziś rzeźbilibyśmy swoje własne maszkary w dyniach (wygodniejsze, większe i bardziej miękkie niż rzepy, w których pierwotnie rzeźbiono) uważając, że to Celtowie podprowadzili nam nasz własny pomysł na święto przodków. Niestety, pogaństwo wygasło u nas szybciej niż Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę i tym samym dynie, więc nie mieliśmy szans…

Dziś zamiast Dziadów mamy chrześcijańskie Zaduszki, ale całkiem sporo pogańskich zwyczajów przetrwało, choć w mocno zmienionej formie. Ale mimo ekspansji kościoła nadal uważamy za swój obowiązek zapalić światełko na mogile bliskiej osoby, choć to nie jest już ognisko, a raczej znicz. I nadal ten jeden raz w roku zapalamy światełka na opuszczonych mogiłach – zgodnie z wiarą przodków, że żyją te dusze, o których się pamięta, a światełko jest właśnie dowodem pamięci.

Imprezowanie w ostatnią noc października to także słowiańska tradycja – i trzeba przyznać, że przywrócenie akurat tego zwyczaju trafiło na wyjątkowo podatny grunt…

Do tradycji bez problemu przystosowały się choćby poznańskie kluby. Większość z nich przygotowała z okazji Halloween – nazwa Dziady nie kojarzy się dziś zbyt dobrze – specjalne atrakcje. Najmłodsi poznaniacy mogą świętować Halloween w Cafe Bebe, w Gauganku lub Palmiarni – wszędzie tam przygotowano mnóstwo halloweenowych atrakcji z przebieraniem i malowaniem buziek włącznie.

Nieco starszych imprezowiczów zaprasza Eskulap na spotkanie ze zjawami, zombie i wampirami, oraz, oczywiściemuzyka wszelaka. Warto się przebrać i umalować, bo będą profesjonalni fotografowie!

Halloween wymagający sprawności fizycznej, zwłaszcza na parkiecie, będzie się odbywał w Niku. Charakteryzacja mile widziana, będzie można wygrać nagrody. Club 22 zaprasza na spotkanie z wampirami i duchami, krwawe atrakcje proponuje też Fever, klub U Bazyla oraz Cuba Libre. DJ Kristo Fair Play zaprasza na najstraszniejszy wieczór w roku! Przebrani wchodzą za darmo. Na Halloween Party Vampire Night zaprasza też Browar Pub, a czewkolada proponuje zabawę w Domu Strachów dziadka Maurycego…