Brakuje wartościowej muzyki dla dzieci

Z wykształcenia jest prawniczką. Z zawodu śpiewaczką. Kiedy była mała, ciocia Hania śpiewała jej bajki do snu, a teraz ona sama to robi wraz z innymi potomkami Aleksandra Fredry. O płycie „W starym zamczysku na skale”, która jutro ukaże się na rynku, rozmowa z Anną Budzyńską.


Stanisław Furmaniak: Kto był pomysłodawcą całego projektu?

Anna Budzyńska: Pomysłodawczynią płyty byłam ja. A wyglądało to tak: ciocia Hania (czyli Anna Szeptycka), autorka większości piosenek, które znajdują się na płycie miała pod koniec swojego życia hobby, które polegało na tym, że spisywała teksty piosenek, jakie w życiu śpiewała czy zapamiętała. Były to piosenki wojenne, powstańcze, akademickie… Wśród nich były również piosenki jej autorstwa, które sama kiedyś ułożyła.

A kiedy narodził się pomysł na nagranie płyty?

Sam pomysł narodził się u mnie w 2009 r. jeszcze za życia cioci Hani. Wzięłam sprawy w swoje ręce i korzystając z moich znajomości zawodowych, poprosiłam młodą kompozytorkę poznańską Ewę Fabiańską o zaaranżowanie tych piosenek, dalej sprawa sama się potoczyła.

Nagraliśmy najpierw kilka piosenek jako demo, przedstawiliśmy to różnym znajomym z małymi dziećmi, aby zobaczyć jaka będzie reakcja na ten materiał. Ponieważ była fantastyczna, to pociągnęliśmy temat dalej.

Udało mi się zdobyć stypendium marszałka województwa wielkopolskiego na nagranie płyty, a także wygrać konkurs w ramach „Kultura 2012” na stworzenie portalu o tych kołysankach (www.wstarymzamczysku.pl). Dzięki temu wszystko nabrało tempa i płyta powstała już w zeszłym roku. Została nagrana w grudniu 2011 r. w studiu w Lubrzy k. Świebodzina. Pojechaliśmy tam z muzykami, którzy są albo absolwentami, albo studentami Akademii Muzycznej w Poznaniu.

Pomysł ten przedstawiłam cioci Hani, która się bardzo uśmiała, bo zawsze uważała to za marginalną część swojej twórczości, nie traktowała jej poważnie. Przy okazji naszych spotkań i rozmów zobaczyłam te teksty piosenek i odświeżyłam je sobie w pamięci. Patrzyłam już na nie okiem zawodowego muzyka. Przypomniałam sobie, że jako dzieci najczęściej słuchaliśmy tych piosenek w sypialni, kiedy ciocia kładła nas spać i śpiewała je, byśmy zasnęły. Zdałam sobie sprawę z tego, że jest to unikatowy materiał.

Właśnie, jaki on jest?

Wbrew pozorom jest zaawansowany muzycznie, mimo że są to melodie bardzo łatwo wpadające w ucho, a także tekstowo, bo teksty są dowcipne, napisane piękną polszczyzną i rymowane. Jak spojrzałam na całość, to stwierdziłam, że warto byłoby to przekazać dalej dzieciom, ponieważ na rynku brakuje takiej wartościowej muzyki dla dzieci.

Kogo, oprócz pani, można na niej usłyszeć?

Na płycie oprócz mnie śpiewają jeszcze: moja mama Barbara, siostra Maria, brat Aleksander i kolega Marek Paśko, który jest zawodowym śpiewakiem, śpiewa basem i pasował nam do jednej z piosenek. Na płycie wykonujemy piosenki zarówno solo, jak i w duecie oraz trio.

Ile piosenek znajduje się na płycie?

W sumie na płycie jest 11 piosenek plus dwa podkłady z linią melodyczną dla tych rodziców, którzy mieliby ochotę pośpiewać dzieciom samodzielnie.

Do czego odnosi się tytuł płyty?

„W starym zamczysku na skale” jest jedną z piosenek na płycie, o tyle znamienną dla całej historii rodzinnej, że została napisana, pod wpływem zwiedzania ruin zamku w Odrzykoniu, który z kolei zainspirował Aleksandra Fredrę do napisania „Zemsty”.

Ciocia w trakcie wojny przebywała w pobliżu w Korczynie i często pojawiała się w Odrzykoniu i oglądała ruiny zamku. Pomysł na napisanie piosenki „W starym zamczysku na skale” dotyczy właśnie tego zamku, o który był spór w „Zemście”.

Na rynku jest tak dużo płyt, że trudno czasami dotrzeć do tych wartościowych. Co na tej płycie jest szczególnego, czego nie ma na innych?

Teraz już nie mam wątpliwości co do tego, bo zawsze mocno wierzyłam w ten materiał, natomiast nie wiedziałam, na ile jest to kwestia mojego sentymentu, a na ile kwestia realna. Rozdaliśmy sporo płyt, nie tylko wśród naszych najbliższych znajomych, ale trafiły one też do innych osób, które nie oceniają płyty z sympatii do nas, ale otwarcie mówią czy ona im się podoba czy nie. I odbiór jest fantastyczny.

Naszym założeniem przy tworzeniu tej płyty było też to, aby była ona ciekawa dla dzieci i nie męcząca dla rodziców. Mamy świadomość, iż rodzic, chcąc nie chcąc, będzie jej słuchać z dzieckiem nawet dziesiątki razy.

Płyta przerosła nasze oczekiwania, piszą do nas rodzice i mówią, że dla nich samych słuchanie jej jest przyjemnością, bo po pierwsze to są jakieś ich wspomnienia z młodości, dzieciństwa, kiedy to im opowiadano bajki, a po drugie faktycznie płyta jest tak przygotowana, że można na niej znaleźć za każdym razem coś nowego.

To jest dźwięk żywych instrumentów, nagranych w bardzo dobrej jakości i o to staraliśmy się dbać. To są różne składy instrumentalne dla każdej piosenki. Staraliśmy się także dać dużo różnorodności i wydaje mi się, że wyszliśmy daleko poza przeważającą na rynku muzykę, która w większości nie widziała żywego instrumentu, nagrywana jest w warunkach komputerowych, a teksty są pisane byle były do rymu i żeby składały się w jakieś małe historie. Natomiast na tej płycie dysponujemy zupełnie inną klasą materiału. I odzew jest fantastyczny, zwłaszcza, że dzieci nie tylko w wieku przedszkolnym dobrze odbierają te kołysanki.

Do dzieci w jakim wieku skierowana jest płyta?

Płytę można puszczać maleńkim dzieciom i tym, które mają 7-8 lat. Ale zależy to również od przygotowania dziecka. Jeżeli dziecko nie słuchało nigdy takiej fajniejszej muzyki, a ma już ok. 8 lat i jest przyzwyczajone tylko do np. smerfowych hitów, to niekoniecznie złapie ten rodzaj muzyki. Natomiast malutkie dzieci (roczne, dwuletnie), proszę sobie wyobrazić, reagują niesamowicie na tę płytę, nie rozumiejąc przecież słów. Widzę, że na samą muzykę reagują świetnie, są bardzo skupione, kiedy płyta jest włączona i zasypiają przy tych kołysankach.

Rozumiem, że pani córeczka też przy nich zasypia.

Jakikolwiek kryzys się zaczyna, to włączamy jej tę płytę. W szczególności, kiedy rozpoznaje głos mamy, to od razu jest spokojniejsza.

Czyli muzyka i teksty na tej płycie są nie tylko piękne, ale i skuteczne.

Przekonałam się, że płyta uspokaja, gdy podarowałam ją kilku moim znajomym Anglikom i Francuzom. Jeden z nich, Francuz, ma dwóch synów w wieku 8 i 10 lat. Kiedy przyjechał do domu, włączył ją u siebie w gabinecie, aby posłuchać co nagraliśmy. Po kilku minutach wbiegli do niego jego synowie, zabrali mu tę płytę i teraz często ją sobie puszczają, nie rozumieją tekstów, ale odbierają samą muzykę. I to jest dla nas największą radością, że ta muzyka sama w sobie przemawia do dzieci. Ale sądzę, że rodzice, którzy ją kupią będą mieli również przyjemność.

Wybiegając w przyszłość: czy po ewentualnym sukcesie tej płyty myśli pani o wydaniu kolejnej?

Jak najbardziej, jeżeli płyta się spodoba, to chcielibyśmy kontynuować i spróbować dalej coś wydać. Moja babcia, autorka jednego z tekstów na tej płycie, cały czas jest w dobrej formie i nastroju, więc możemy korzystać z jej pomysłowości i twórczości.

Chcielibyśmy także wydać książeczkę z bajkami dla dzieci, oczywiście jeżeli pozwolą na to warunki finansowe i znajdzie się wydawca. Do każdej z tych piosenek mamy zrobioną ilustrację, ale nie znalazł się nikt, kto mógłby je wydać w formie książeczki, bo to jest duży koszt. Nas było stać tylko na wydanie płyty.

Mamy nie tylko teksty bajkowe cioci Hani, ale także teksty mini sztuk, które ona dla nas pisała, gdy byliśmy dziećmi. Wraz z bratem nawet je wystawialiśmy, kiedy byliśmy mali. Fajnie byłoby te sztuki przekazać innym dzieciom i zachęcić je do zabawy, np. w teatr domowy. Dla dzieci, które teraz są przyklejone do komputerów może to być ciekawa alternatywa i twórcza zabawa.

Ilustracje, o których wspomniałam wcześniej są dostępne na stronie www.swiattapet.com. Zatem rodzice, którzy chcieliby by ich pociechy miały coś fajnego i nietuzinkowego na ścianie mogą je zamówić w każdym rozmiarze.

Płyta „W starym zamczysku na skale” ukaże się 10 listopada 2012 r.