Śmierdzący pasażer? Niestety, nic nie można zrobić

Zimą w autobusach i tramwajach można ich spotkać częściej, latem rzadziej, ale jeśli są w pojeździe, natychmiast dowiedzą się o tym inni pasażerowie. I nie muszą ich nawet widzieć – wystarczy węch. Niemile pachnący pasażerowie, najczęściej bezdomni, są zmorą miejskiej komunikacji.

Na problem obecności osób (delikatnie mówiąc) nieciekawie pachnących, zwrócił nam uwagę jeden z naszych Użytkowników, prosząc przy tym o pomoc w rozwiązaniu problemu, który z nastaniem chłodów, jak pisze, staje się wyjątkowo dokuczliwy.

– Schemat jest zwykle podobny: osoby takie wsiadają najczęśniej do linii dalekobieżnych na jedno z ostatnich miejsc w autobusie – tłumaczy Użytkownik. – A skoro sam, jako mieszkaniec Piątkowa, korzystam zwykle z 74 lub 91, problem ten dotyka mnie regularnie, na jedno z ostatnich miejsc w autobusie.

Nie chodzi to o ewentualne zagrożenie ze strony niepachnących pasażerów.
– Nie spotkalem się nigdy z przypadkiem jakiejkolwiek agresji – zaznacza Użytkownik. – Ale swoim wyglądem oraz (nazwijmy to) zapachem skutecznie mogą odstraszać pasażerów od korzystania z usług MPK. Co więcej: jestem bliski pewności, iż zdecydowania większość z nich to pasażerowie na gapę. Zatem nie dość, iż sami nie przysparzają dochodów miastu, to jeszcze pozostałych, płacących pasażerów, odstraszają. Dodatkowo sami zajmują zwykle 2 lub 3 miejsca, a często inne obok też są puste z racji wydzielanego przez nich “zapachu”.

Podobny problem ma też nasza Użytkowniczka, która regularnie jeździ autobusem ze Swarzędza. Z tych autobusów też bardzo chętnie korzystają bezdomni jeżdżący do schronisk Markotu i Barki, które się mieszczą na Kobylim Polu.
– Często zapach jest taki, że nie idzie wytrzymać, w dodatku bywają pod wpływem alkoholu i do zapachu niemytego ciała dochodzi zapach taniego alkoholu – przyznaje Użytkowniczka. – To bywa nie do wytrzymania, zwłaszcza jak jest ich w autobusie kilku. A ja nawet nie mogę wysiąść wcześniej i przesiąść się na inny autobus, bo do mnie jeździ tylko ten jeden…

Dlaczego straż miejska nic nie robi z takimi uciążliwymi pasażerami, skoro potrafi patrolować miejsca zamieszkane przez bezdomnych, by namówić ich do przenosin w jakieś inne, bezpieczniejsze zimą, miejsce? Dlatego, że… prawo jej na to nie pozwala.

– To przykre dla pasażerów, ale niestety nieprzyjemny zapach nie jest podstawą do interwencji w rozumieniu naszego prawa – rozkłada ręce Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy SMMP. I dodaje, że taki problem dla strażników to nic nowego, bo takie skargi od poznaniaków trafiają do nich bardzo często. W dodatku określenie nieprzyjemny zapach wcale nie jest takie jednoznaczne, jakby się mogło wydawać.

– Brzydko pachnieć może ktoś, kto się dawno nie mył, ale też ten, kto wylał na siebie butelkę perfum o intensywnym zapachu – zwraca uwagę Piwecki. – Przecież taki zapach też może przeszkadzać…

Strażnicy miejscy mogą interweniować jedynie wówczas, gdy niepachnące osoby zakłócają porządek publiczny, na przykład zachowują się zbyt głośno, zaczepiają współpasażerów lub proszą o datki. Z powodu samego zapachu – niestety, nie.