Przypomnijmy, że kamienica przy ulicy Niegolewskich 14 jest kolejnym budynkiem, w którym Piotr Ś. ogłosił się pełnomocnikiem właścicieli. Niestety, wkrótce potem w kamienicy zaczęły się podobne problemy, co w budynku na ul. Stolarskiej. Przy ul. Niegolewskich 14 zaczęło dochodzić do coraz częstszych włamań, a nieznani sprawcy próbowali uszkodzić instalację wodociągową.
Kolejna odsłona konfliktu na Niegolewskich miała miejsce w czwartkowe południe. Jak twierdzą lokatorzy, w budynku pojawił się Piotr Ś., który w asyście policji próbował wejść do jednego z mieszkań. Pierwsze informacje jakie dotarły do redakcji portalu codziennypoznan.pl mówiły wręcz o próbie nielegalnej eksmisji!
– Dzisiaj pojawił się pan Piotr Ś w asyście policji i próbował sforsować drzwi jednego z mieszkań przy ul. Niegolewskich 14 twierdząc, że tam mieszka i ma prawo do tego mieszkania. Wyłamał zamek, wybił szyby w drzwiach wejściowych, na co już zareagowali lokatorzy, którzy jeszcze w tym budynku mieszkają – opowiada Jarosław Urbański z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów. – Nagle się okazało, że sytuacja nie jest taka oczywista. Pojawił się też naczelnik z pobliskiego komisariatu, który zaczął się dopytywać, jaka jest sytuacja prawna. Potem zadecydował, że policja odstępuje od asystowania panu Ś., zabezpieczając jednocześnie ślady forsowania drzwi, którego wcześniej na ich oczach dokonano. To są jakieś paradoksy.
Jak mówi Urbański, po całym zdarzeniu nikt nie poinformował lokatorów, co będzie działo się dalej. Podczas gdy Piotr Ś. w asyście policji próbował się dostać do mieszkania, w lokalu przebywała jedna z lokatorek. Jak tłumaczy, nie mogła otworzyć drzwi, ponieważ na chwilę do sklepu wyszedł jej współlokator, posiadający klucze do mieszkania.
– Powiedziałam policji, żeby zaczekali 15 minut, bo za chwilę miała zjawić się osoba posiadająca klucze. Zapytałam też, czy mają nakaz po czym usłyszałam głos pana Ś., że on pozwala wejść policji do mieszkania – tłumaczy Agnieszka Bujek, lokatorka mieszkania, do którego Ś. próbował wejść. – Pokazałam pismo, że mam prawa do lokalu i że przeciwko panu Ś. jest prowadzona sprawa o nękanie. Policja stwierdziła, że ustali co jest prawdą a co nie. Potem idąc do pokoju, żeby się przebrać, usłyszałam kopnięcie i taranowanie drzwi. Cały zamek został rozwalony, poszły też wszystkie szyby w drzwiach wejściowych. Policja pozwoliła mu na to. Później pojawiły się media, pan komendant i technicy kryminalistyki. Komendant powiedział, że mogę tu zostać a pan Ś. dziwnie zniknął.
Co ciekawe, pani Bujek twierdzi, że przed tygodniem Ś. złożył jej propozycję: miałaby dostać 1000 zł. za opuszczenie mieszkania.
Policja przede wszystkim zastrzega, że nie chodziło o żadną eksmisję.
– Pan śruba zgłosił się na komisariat z informacją, że ktoś się włamał do jego mieszkania. Twierdził, że stało ono puste, a on nie mógł się do niego dostać korzystając ze swojego kompletu kluczy – wyjaśnia Andrzej Borowiak z zespołu prasowego wielkopolskiej policji. – Obecnie trwają ustalenia w sprawie.
Chociaż tym razem cała sprawa zakończyła się w miarę pomyślnie dla lokatorów, nadal pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi. Dlaczego policja pozwoliła na siłowe forsowanie drzwi wiedząc, że po drugiej stronie są lokatorzy? Jakie dokumenty pokazał Piotr Ś. policji, że ta zdecydowała się na interwencję? Dlaczego po przejrzeniu dokumentacji od lokatorów policja odstąpiła od czynności? Niestety, przynajmniej na razie nie poznamy odpowiedzi.
Czytaj też: