Strajk PKP: było spokojnie

Pociągi stoją, choć nie ma ich za wiele, a w obu budynkach dworcowych – i starym, i nowym, trochę pusto. Tak wyglądał dworzec PKP o 7 rano w Poznaniu. A strajkujący kolejarze rozdawali ulotki z napisem: “Zanim nas przeklniesz, przeczytaj proszę tę ulotkę”.

Wielkopolskie spółki kolejowe – Przewozy Regionalne i Koleje Wielkopolskie – nie strajkowały. Jednak z powodu strajku Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu i tak wiele pociągów w naszym regionie nie wyruszyło na trasy, a pozostałe stanęły na tych stacjach, które były na ich trasie około godziny 7 rano, a więc wtedy, gdy zaczynał się strajk.

Zazwyczaj o tej porze na dworcu w piątek jest pełno spieszących się podróżnych i kolejki przy kasach. Dziś było pusto i spokojnie. Wielu pasażerów zrezygnowało z porannej podróży przekładając ją na późniejsze godziny, a niektórzy postanowili przyjechać wcześniej, żeby o 7 już być w Poznaniu. Tak zrobiła pani Maria z Kostrzyna, która pracuje w Poznaniu.

– Pracę zaczynam o 8.30, więc wystarcza mi, jak jestem o 8 w Poznaniu – wyjaśnia. – Ale dziś przyjechałam ponad godzinę wcześniej, żeby nie utknąć na jakiejś stacji po drodze i zdążyć dojechać do pracy. Tyle że teraz muszę posiedzieć na dworcu tę godzinę, bo w mojej firmie wszystko jeszcze zamknięte…

Sporo osób przyszło nie wiedząc o strajku – dowiedziały się o tym dopiero z komunikatu na elektronicznym rozkładzie jazdy w budynku nowego dworca. Niestety, nie było tam informacji, o ile minut są spóźnione pociągi, co mocno dezorientowało pasażerów.
– Nie dość, że nigdzie nie mogę dojechać, to jeszcze niczego nie mogę się dowiedzieć – irytował się pan Paweł, który miał nadzieję, że dziś rano uda mu się wrócić do Warszawy.

łatwiej było się zorientować na starym dworcu. Tu na tablicy elektronicznej było wyraźnie widać, które pociągi sa spóźnione i o ile, a członkowie związków zawodowych PKP rozdawali ulotki, w których przepraszali podróżnych i tłumaczyli powody strajku.

– Walczymy o nasze ulgi – mówi Zdzisław Narzyński, jeden z kolejowych związkowców. – Nie socjalizm nam je dał, ale Piłsudski. Przepraszamy podróżnych, ale nmusimy to robić dla nas samych i dla naszych emerytów.

Kolejowi związkowcy zwracają także uwagę na niekompetentne zarządzanie kolejami w Polsce. Ich dowodami mają być między innymi stan finansów spółki Przewozy Regionalne, która jest na skraju upadłości, planowana redukcja sieci kolejowych, nieudolne wykorzystywanie funduszy unijnych i częste zmiany rozkładów jazdy, które świadczą o niekompetencji zarządzających i wytrącają z równowagi podróżnych.

Ale pasażerów te tłumaczenia średnio przekonują. Pani Natalia, która czeka na pociąg do Piły – z rozkładu na starym dworcu właśnie się dowiedziała, że ma 80 minut opóźnienia – uważa, że strajk kosztem podróżnych to nie jest dobry pomysł.
– Ja jeszcze na szczęście mam autobus, ale nie wszyscy podróżni mogą inaczej dojechać. – mówi. – Z jednej strony ich rozumiem, ale z drugiej…

Strajkowi przeciwny jest też pan Wojciech. Przed 7. rano przyjechał z Rawicza do Poznania, by móc odebrać syna wracającego pociągiem z ferii. Wprawdzie syn wyjeżdża dopiero o 10 i będzie w Poznaniu dopiero po mniej więcej godzinie, ale pan Wojciech z powodu strajku musiał wyjechać znacznie wcześniej.
– Bałem się, że inaczej mogę nie zdążyć, bo a nuz staniemy gdzieś w drodze – wyjaśnia. I uważa, że kolejarze nie mają do końca racji.
– Czasy przywilejów już się kończą, to koniec pewnej epoki – uważa. – To przecież nie całkowita likwidacja przywilejów, tylko częściowa, a trzeba też brać pod uwagę sytuację ekonomiczna kraju…

Strajk trwa do godziny 9. –  wtedy wszystkie pociągi wyruszą z powrotem na trasy. Jednak o jakiejkowiek zgodności z rozkładem lepiej dzisiaj zapomnieć.