Pączki? Pączki!

Puszyste i lekkie, albo te cięższe, za to pełne pysznego nadzienia – bez względu na to, jakie wolimy, dziś musimy zjeść przynajmniej jednego. Mamy Tłusty Czwartek, czyli wielkie pączkowe święto! Poznaniacy już od rana stoją w kolejkach po ulubiony przysmak.

Pączkowy ruch tak naprawdę rozpocznie się dopiero po południu – teraz, rano, ludzie najczęściej wpadają po jedna, dwie sztuki do pracy. Ale są takie cukiernie, przed którymi trzeba swoje odstać już od rana, żeby kupić pączki. Jedna z najdłuższych kolejek tradycyjnie ustawia się przed cukiernią Elite przy ulicy Strzeleckiej.

– Bo tu są najlepsze pączki – wyjaśnia pani Maria, która wstąpiła tu po kilka sztuk przed pójściem do pracy. – Pracuję od 9, więc wyszłam wcześniej z domu, żeby się ustawić i kupić, bo wiedziałam, że będzie kolejka. A po pracy może być różnie: albo nie będzie, albo nie takie jak lubię.

Bo pani Maria najbardziej lubi pączki z różą, ale cała jej rodzina uznaje wyłącznie pączki z powidłami śliwkowymi. Nawet najlepsze z innym nadzieniem: ajerkoniakiem, czekoladą, różą czy karmelem to nie pączki tylko zwykłe ciastka.
– Kiedyś sama smażyłam pączki – mówi pani Maria. – Ale było tyle krzyku o nadzienie, że w końcu przestałam. Wygodniej jest kupić kilka takich, kilka takich i cała rodzina jest zadowolona.

Spora kolejka stoi także przed cukiernią Kandulskiego na placu Cyryla Ratajskiego. Tu opinie co do smaku są podzielone, ale też najwięcej jest tych, którzy lubią z powidłami śliwkowymi.
– Moja mama takie robiła i dlatego takie najbardziej lubię – mówi Marek Janiak, student. – Mamę mam aż pod Piłą, więc pączka sobie po prostu kupię, ale chyba później, bo nie chce mi się stać w kolejce…

Jednak pączki z nietypowymi nadzieniami zyskują sobie z roku na rok coraz więcej zwolenników. Ryszard Nestoruk kupił całe wielkie pudło pączków o różnych smakach dla koleżanek i kolegów z pracy.
– Mam dzisiaj imieniny, akurat w Tłusty Czwartek – śmieje się. – Pączki to najlepszy pomysł, a jak są różne smaki, to każdy sobie może wybrać smak, jaki lubi. Moje koleżanki to najbardziej lubią z ajerkoniakiem.

Niemal żadnej kolejki nie było ok. godziny 9.30 w cukierni Słodki Kącik przy Świętym Marcinie. Nie ma się jednak co dziwić – do niewielkiego sklepu umieszczonego w jednej z bram trafiają wyłącznie wtajemniczeni klienci, tak jak pani Paulina, którą spotkaliśmy pod sklepem.
– Zawsze lubię tutaj kupować nie tylko pączki, bo tutaj nigdy nie ma tłoku – zauważa pani Paulina, która wstąpiła po pączki w drodze do pracy. – A pączki tutaj są jak dla mnie po prostu najlepsze.

Zanim jednak sięgniemy po choćby jednego pączka, warto pamiętać, że zjedzenie nawet jednego dostarczy naszemu organizmowi średnio około 300 kalorii. To całkiem sporo: by później się ich pozbyć trzeba przez pół godziny biegać lub przez godzinę spacerować lub jeździć na rowerze. O przyjemniejszych sposobach spalania pączkowych kalorii nie wypada nam mówić przed godziną 23. Ale mimo to życzymy wam wszystkim smacznego…