“Solidarność” pikietowała przed Urzędem Wojewódzkim

Bardzo hałaśliwie i bardzo… spokojnie było na pikiecie związków zawodowych, która odbyła się we wtorek pod Urzędem Wojewódzkim. Związkowcy z całej Wielkopolski protestowali przeciwko proponowanym przez rząd zmianom w kodeksie pracy.

Poznań ma szczęście do demonstracji – jeżeli już takie wydarzenie odbywa się w stolicy Wielkopolski, to przebiega ono bardzo spokojnie. Nawet najbardziej agresywna z ostatnich pikiet, w wykonaniu nacjonalistów, ograniczała się jedynie do agresji werbalnej. Spokojnie było również na demonstracji zorganizowanej przez NSZZ “Solidarność”, która we wtorek przed południem odbyła się pod Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim.

Pikieta była częścią ogólnopolskiej akcji protestacyjnej, mającej zmusić rząd do rozmów ze związkowcami. Jarosław Lange, szef wielkopolskiej “Solidarności” szacuje, że pod siedzibą wojewody pojawiło się ponad pół tysiąca związkowców z całej Wielkopolski.

– To jest pikieta symboliczna. Wszyscy dobrze wiemy, co zdarzyło się dzisiaj na Śląsku – o godzinie siódmej rozpoczął się tam strajk ostrzegawczy, który mówi o postulatach bliskich pracownikom w całej Polsce – tlumaczy Lange. – Dlatego nie tylko w Poznaniu, ale też przed wszystkimi urzędami wojewódzkimi w Polsce, takie manifestacje się odbywają. Jeżeli rząd nie chce rozmawiać przy stole i traktuje dialog w sposób fasadowy, ignorując stronę społeczną, to my wychodzimy na ulice!

Pod urząd związkowcy przyszli z konkretnymi postulatami, które następnie przekazali wojewodzie Piotrowi Florkowi. Dotyczyły one proponowanych przez rząd zmian w kodeksie pracy, które miałyby uelastycznić czas pracy, a którym związkowcy się sprzeciwiają. “Solidarność” sprzeciwia się również umowom śmieciowym, przedłużeniu wieku emerytalnego do 67 lat, a także domaga się podwyższenia wynagrodzenia minimalnego.

– Na razie chcemy tylko zwrócić uwagę. Jeżeli nie będzie rozmów, wtedy skończy się to ulicą i może się skończyć tak, jak biskup śląski mówił, czyli bardzo niedobrze – ostrzega Antoni Gawroch, związkowiec z Piły.

Postulaty zostały przekazane wojewodzie Piotrowi Florkowi, który z kolei ma je przedstawić premierowi Donaldowi Tuskowi. Czy pikiety będą się powtarzać? Związkowcy zapowiadają, że to zależy od rządu. Jednocześnie jednak podkreślają, że z Donaldem Tuskiem nie ma co rozmawiać.