Mecz Lech-Widzew bez kibiców gości!

Najbliższy mecz Kolejorza odbędzie się bez udziału kibiców drużyny Widzewa Łódź. To konsekwencje burd, jakie miały miejsce podczas poprzedniego spotkania przy Bułgarskiej, wywołanych przez pseudokibiców Wisły Kraków.

Mecz Lecha Poznań z Wisłą Kraków, który 4 maja odbył się na Stadionie Miejskim w Poznaniu, miał znaczenie nie tylko dla kolejności w tabeli Ekstraklasy – pojedynki z “Białą Gwiazdą” są bowiem w stolicy Wielkopolski niezwykle prestiżowe. Nic więc dziwnego, że w całym Poznaniu czuć było w dniu meczu wyjątkową atmosferę. Niestety, do wielkiego święta piłkarskiego nie dostosowali się kibice gości, którzy podczas meczu odpalali race, wyrywali krzesełka i demolowali toalety w swoim sektorze. Bez winy nie byli również kibice Lecha, którzy w trakcie spotkania odpalali race i petardy.

Zachowanie kibiców mogło mieć jednak o wiele mocniejsze konsekwencje, niż tylko naprawa uszkodzonej infrastruktury – istniało bowiem poważne zagrożenie, że Piotr Florek, wojewoda Wielkopolski, zamknie stadion, na którym swoje mecze rozgrywa Lech Poznań. Takie sytuacje miały miejsce już wcześniej, np. dwa lata temu po rozruchach na meczu finałowym Pucharu Polski w Bydgoszczy.

Na szczęście jednak tym razem kara nie okaże się zbyt surowa – przynajmniej dla sympatyków Kolejorza. Dla nich pozostaną otwarte wszystkie trybuny piłkarskiej areny przy Bułgarskiej. Decyzja zapadła na specjalnym spotkaniu zespołu zadaniowego ds. bezpieczeństwa imprez masowych, które odbyło się we wtorek, 7 maja.
– Musi być nieuchronność kary, ale nie będziemy karać wszystkich kibiców – tłumaczył już po posiedzeniu zespołu wojewoda. – Nie widzę konieczności zamykania trybuny nr 2.

Tyle szczęścia nie będą mieli kibice Widzewa Łódź – czyli drużyny, z którą w następnej kolejce zmierzy się Kolejorz. Sektor dla gości zostanie zamknięty na jeden mecz. W tym czasie mają zostać naprawione szkody wyrządzone przez chuliganów Wisły Kraków.

– Moim zdaniem służby ochrony nie stają na wysokości zadania. Tutaj jest wniosek do klubu Lecha Poznań o podjęcie stosownych działań – twierdził wojewoda.

Piotr Florek miał również pretensje do władz Kolejorza za to, że kibice przy Bułgarskiej używali rac. Zdaniem Piotra Florka to właśnie używanie niedozwolonej pirotechniki stanowi największy problem podczas meczów Lecha na poznańskim stadionie – zwłaszcza, gdy race odpalane są pod sektorówkami.

– Prawo jasno mówi, że stanowi to zagrożenie. Po raz pierwszy zdarzyło się, że te race zostały odpalone nie pod sektoróką, tylko jawnie. Trzeba tępić tych, którzy łamią prawo, dlatego poprosiłem policję, by podczas tych działań, które zostały podjęte, wyłapać na podstawie monitoringu również tych, którzy odpalali race – informował Florek. – To, że 1000 razy nic się nie stało podczas odpalania rac nie oznacza, że za 1001 razem nic się nie stanie.

Władze Kolejorza wydawały się być pogodzone z zaistniałą sytuacją. Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań podkreślał jednak, że mimo tych wszystkich niedociągnięć Stadion Miejski jest miejscem bezpiecznym dla kibiców i ich rodzin. Deklarował przy tym, że wszystkie zniszczenia zostaną naprawione do czasu następnego meczu z udziałem kibiców gości. Straty zostaną pokryte przez klub Wisły Kraków.

– Z jednej strony ubolewam nad tym, ponieważ to klub zostanie obciążony, a nie indywidualni chuligani, którzy niszczyli to mienie – mówił prezes Klimczak. – Chociaż zostałem też poinformowany przez komendanta policji, że co do dwóch chuliganów zostały zasądzone wyroki zmierzające do indywidualnego pokrycia strat w mieniu.

Nie wiadomo jeszcze, czy na meczu z Widzewem Łódź kibice będą mogli rozłożyć sektorówki, czyli ogromne flagi zakrywające często kilka sektorów trybun. Co prawda wojewoda nie zakazał takiej oprawy, jednak jeszcze musi się na nią zgodzić klub.

Czytaj też:

Lech znowu wygrywa!

Wielki przemarsz kibiców ulicami Poznania!