Gramy dla Filipa!

Siepomaga.pl postanowiło wesprzeć Filipa Kozłowskiego. Filip potrzebuje 40 tys. zł miesięcznie na leczenie Zavescą. Wszyscy chętni mogą także wesprzeć leczenie Filipa – wystarczy przyjść w niedzielę 14 lipca na koncert do KontenerART w Poznaniu.

Akcja rozpocznie się w samo południe warsztatami malowania motyli przygotowanymi przez Motyli wolontariat. Pół godziny później ruszy targ, na którym będzie można kupić anioły, kolczyki i innych gadżety wykonane przez rodziców Filipa. Targ będzie trwać cały dzień.
 
O 14 rozpocznie się warsztat fotograficzny Animacja Aniołów, którego uczestnicy wspólnie wykonają zdjęcia aniołów, które później zostaną animowane w film poklatkowy. O 17 rozpocznie się Aukcja Aniołów, którą prowadzi Edgar Hein z radia Afera.

Godzina 18 to już początek pasma koncertowego. Jako pierwszy wystąpi zespół Donut – mimo młodego stażu grał już na takich festiwalach jak Nowe Nurty (przed Smolikiem), czy też Poznań Wzywa. Co piszą o sobie? „Okrągłe, miękkie, puszyste, giętkie, jednym słowem piękne i ponętne! Pysznie świeże cztery muzyczne Donuty! W paczce znajdują się trzy bardziej męskie i jedna bardziej damska sztuka. Z różową lukrową polewą Asia Fostiak (wokal), z białą czekoladową (kolorową posypką) Paweł Robak (klawisze, elektornika, saksofon), z mlecznie czekoladową Krzysiek Gil (bas), z cukrem pudrem Piotr Reszelski (bębny).
 
Wytworzone we wrześniu 2012, smażyły się przez ponad pół roku, więc są very very well done. Donuty są prawdopodobnie niezniszczalne w związku z czym na opakowaniu nie podano daty ważności! Dobry donut to gorący donut widziany i słyszany na żywo! Kąpiąc się we wrzącym oleju najżwawiej plumkają przy muzyce elektronicznej takiej jak downtempo, triphop, drum’n’bass i popu.”
 
19: Living on Venus – nowofalowy zespół z pogranicza noise’u, no wave i stoner-rocka. Niebanalne, ironiczne (polskie) teksty przepełnione frustracją pokolenia dwudziestokilkulatków dopełniają miejskiego brzmienia. Kolejność utworów na ich albumie jest spójną historią, jednym dniem i jedną nocą z życia miasta. Przebrniemy przez świadomość młodego człowieka u progu korporacyjnej dorosłości a agresywne dźwięki gitar i niezwykle ekspresywna osnowa bębnów zobrazują doskonale wewnętrzny bunt, którym krążek jest przepełniony.

Płyta zarejestrowana w przeciągu trzech głośnych dni na setkę, hałaśliwe i jazgotliwe mikstury sprzężeń zwrotnych i zapadające na długo w pamięć riffy są tu opozycją wobec rozłagodzonej sceny polskiego indie-rocka wprowadzając słuchacza w atmosferę miejskich bibliotek, nocnych klubów, salonów brzydoty i poniemieckich kin.
 
20: Hope – mówią, że nadzieja jest „matką głupich”. Może to i prawda, ale chyba lepiej być głupcem niż sierotą… I tak powstał zespół Hope – z bandy rozwydrzonych, głupich bachorów, które marzą by zarobić kasę, obracać się wśród gwiazd porno, mieć w dupie wszystkich dookoła, a przy okazji grać muzykę, którą kochają. Wszystko zaczęło się po ich myśli, nadal pożyczają pieniądze na własne koncerty, gwiazdy porno zalegają im na twardych dyskach, a wszyscy dookoła mają ich w dupie… Tylko ta muzyka, na której się wychowali, jakoś nie chce sie od nich odpier…! HOPE grają coś, co składa się na hip-hope porn-nu metal budząc przy tym uczucia plasujące się miedzy wymiocinami ekstazy, a zaciekawieniem co zjadł ich właściciel. Ale mając nadzieję, że kiedyś ktoś z was się na nich ‘nadzieje’- grają to, co dla nich jest jak prywatna wizyta u samego Boga…