Marsz dla Bartka przeszedł przez Poznań

Około 500 osób w milczeniu przemaszerowało przez ulicę Półwiejską, protestując w ten sposób przeciwko przemocy i agresji w Poznaniu. Marsz miał upamiętnić 26-letniego Bartka, który tydzień temu został zabity właśnie na Półwiejskiej.

Marsz wyruszył spod Starego Browaru pod dwoma transparentami. Na jednym było hasło “Marsz przeciwko przemocy i agresji”, a na drugim “Bartek zawsze będziesz w naszych sercach”. Zorganizowali go przyjaciele Bartka, wstrząśnięci tą nieoczekiwaną i niepotrzebną śmiercią. Chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko takim zdarzeniom. Bo nie powinno tak być.
– Mam nadzieję, że marsz coś zmieni – mówi Krzysztof Wysocki, jeden z organizatorów marszu. – Chcemy zwrócić uwagę na bezmyślne zachowania, zwłaszcza po alkoholu. I jeśli chociaż jedna osoba się zastanowi nad sobą po tym marszu i nie zrobi czegoś głupiego, to to już będzie nasze zwycięstwo i będziemy szczęśliwi.

Ania, jedna z uczestniczek marszu, nie znała Bartka, ale sama sytuacja ją przeraziła.
– Zawsze uważałam, że Poznań to bezpieczne miasto i sama nie raz wracałam w nocy do domu po piwie czy dwóch, właśnie przez Półwiejską – mówi. – Więc to się mogło zdarzyć także i mnie. Zastanawiam się też, gdzie była policja i co to dało, że wszystko stało się pod kamerą monitoringu, skoro chłopak i tak umarł?

– Ani policja, ani nikt inny nic nie mógł zrobić – włącza się do rozmowy idący obok Janek. On też osobiście nie znał Bartka, ale też chce zaprotestować przeciwko brutalności i alkoholowi. – Facet trafił w tętnicę szyjną, jakby obok stała karetka reanimacyjna to może szło by coś zrobić, ale bez tego nie miał szans. Mnie przeraża to, że ta śmierć była taka bezsensowna, to był taki głupi przypadek, bo ktoś za dużo wypił i nie zapanował nad agresją, i trafił w takie miejsce, że napadnięty nie miał szans. Nie chcę, żeby tak się zdarzało, więc idę w marszu.

Podobnego zdania jest dziennikarka Karolina Słotwińska, która wzięła udział w marszu z synem i już na Facebooku obiecała, że przyjdzie jako mieszkanka i reprezentantka ulicy Półwiejskiej, i ponad 400 innych osób, które wzięły udział w marszu. W milczeniu przeszli sprzed Starego Browaru na miejsce, gdzie zginął Bartek. Tu wiele osób złożyło kwiaty i zapaliło znicze przed fotografią Bartka.  Marsz doszedł do wylotu Półwiejskiej i wrócił tą samą trasą na miejsce, w którym w nocy z 6 na 7 lipca zginął Bartek.

Czytaj także:

Podejrzany o zabójstwo na Półwiejskiej w areszcie