Grand Press Photo – wystawa otwarta!

W poznańskim biurowcu Pixel można już podziwiać prace, które zwyciężyły w konkursie Grand Press Photo 2013. Wystawa czynna będzie do 4 sierpnia w restauracji mieszczącej się w siedzibie grupy Allegro.

Wernisaż wystawy odbył się w restauracji Jadalnia, mieszczącej się na parterze biurowca. To ważne, ponieważ restauracja nie jest zamkniętą z zewnątrz częścią kompleksu – jest otwarta dla wszystkich chętnych poznaniaków. Wewnątrz podziwiać można prace uznanych polskich fotografów, a także ekspozycję specjalną – pokaz zdjęć Samuela Arandy, zwycięzcy World Press Photo 2012 a przede wszystkim przewodniczącego jury Grand Press Photo 2013.

– Jest taka tradycja, żeby przewodniczącym jury był zawsze zwycięzca World Press Photo – tłumaczy Bartosz Soja z miesięcznika Press, organizatora konkursu. – Poza tym w skład jury wchodzili uznani i doceniani w konkursach zarówno krajowych jak i międzynarodowych, fotoreporterzy i szefowie agencji fotograficznych różnych mediów w Polsce.

Jury miało co oceniać – w tym roku zgłoszonych zostało ponad 5,5 tys. zdjęć, które następnie były oceniane w dwóch etapach: spośródtych 5,5 tys. fotografi wybrano 176 prac finałowych. To właśnie z tej puli wybrano 82 zdjęcia, które możemy oglądać właśnie w Poznaniu.

Pośród nagrodzonych znalazł się również Maciej Nabrdalik, który zdobył drugą nagrodę w kategorii Środowisko, za materiał o zamkniętej strefie Czarnobyla, którą odwiedzają jej dawni mieszkańcy.

Maciej Nabrdalik opowiedział nam o swojej pracy i o tym, jaka jest obecnie kondycja fotografii reportażowej.

– Byłem w Czarnobylu kilkanaście razy, ale tym razem była to dla mnie wyjątkowa podróż. Wybrałem się specjalnie w czasie, gdy byli mieszkańcy tej strefy mogą odwiedzać groby swoich bliskich korzystając z pozwolenia gwarantowanego przez władze, w ramach tygodnia pamięci po prawosławnej Wielkiej Nocy. Korzystając z tego pozwolenia odwiedzają również swoje domy. Miałem szczęście być oprowadzony po tych wioskach opuszczonych, krainach przerwanych snów, przez ich dawnych mieszkańców. To było bardzo wzruszające, wyjątkowa okazja. Oni cały czas traktują te wioski i domy jak własne, a ludzi, których tam spotykają, jak swoich sąsiadów. Wszyscy powtarzają zgodnie, że to miejsce wydawało się zbyt piękne, żeby tam w ogóle wybudować elektrownię atomową, która później stała się źródłem największej tragedii tego rodzaju.

Podejmuję takie tematy, które mnie interesują i zwykle wiążą się z nimi też moje emocje: coś mnie ciekawi, chcę coś poznać. Jest dla mnie motywujące poznawanie prawdy o ludziach, którzy reagują na to emocjonalnie, bo nie muszą nic ukrywać. Nie są to jakieś wydarzenia zaplanowane. To jest ich prawdziwe życie i dostęp do niego gwarantuje mi ten rodzaj fotografii, którym się zajmuję, czyli fotografia dokumentalna. Nie myślę o tym, że to jest ciężkie, chociaż być może kiedyś to do mnie wróci. Trudno powiedzieć…

Pomysłów jest mnóstwo, przeważnie się ich nie zdradza, dopóki się ich nie zrealizuje. W tej chwili zaczynam pracę nad materiałem o polskiej młodzieży: bez kompleksów, otwartych. Przed chwilą skończyłem też materiał o emigracjach zarobkowych w Europie objętej kryzysem. Najwięcej czasu zajmuje mi produkcja albumu, nad którym pracowałem cztery lata, ta wizyta w Poznaniu dla mnie przerwą w drukowaniu tej książki.

W poprzednich latach zasiadałeś w jury konkursu, teraz znalazłeś się po drugiej stronie. Co możesz powiedzieć o poziomie konkursu Grand Press Photo 2013 i w latach ubiegłych?

– Poziom jest porównywalny. W ogóle cały ten proces od drugiej strony wygląda bardzo ciekawie i tak jak kiedyś myślałem, że to jest proces zbliżony do losowania, to jednak z losowaniem ma stosunkowo niewiele wspólnych cech. Zwykle w jury jest 5 czy 6 ludzi, którzy się znają na fotografii i oczywiście mają inne poglądy, bo nie ma obiektywnych kryteriów oceny fotografii na tym poziomie. To jest konkurs dla zawodowców, więc raczej nie ocenia się warsztatu, ale pomysły, materiały, tematy.

Za oceanem głośna była sprawa o zwolnieniu z jednej z gazet wszystkich fotoreporterów i zastąpieniu ich dziennikarzami wyposażonymi jedynie w iPhone’y. Czy da się z powodzeniem zrobić taką zamianę?

Myślę, że się da. Z jednej storny te zdjęcia, które są publikowane w codziennych gazetach, to nie są wyszukane kadry. Przy sprawnym fotoedytorze byłoby możliwe zastąpienie młodych fotoreporterów (bo tacy przeważnie pracują w gazetach) równie młodymi dziennikarzami z telefonami, niestety. Wolałbym, żeby tak nie było i wolałbym, żeby fotografia miała jakieś ważniejsze miejsce, zarówno w prasie codziennej jak i w magazynach. Ale tak się ten rynek zmienił, że nie sądzę, że może wrócić do tej postaci, gdy fotograf był potrzebny i niezbędny.

Znaleźliśmy jednak zupełnie inne miejsce na pokazanie swoich zdjęć – coraz więcej moich kolegów publikuje autorskie albumy, nad którymi ma kontrolę, w których może pokazać cały materiał, nie musi ilustrować czyjegoś tekstu swoim jednym zdjęciem. Szczególnie ci, którzy pracują nad dłuższymi materiałami, mają szansę je publikować. Ten rynek dopiero się zaczyna, ale jest bardzo interesujący.

Coraz częściej też takie fotografie trafiają do galerii, także nie uważam, że to jest jakiś zły czas dla fotoreporterów. Jest też bardzo dużo możliwości jeżeli chodzi o granty, już w Polsce bardzo wielu fotografów pracuje nad projektami fundowanymi przez Ministerstwo Kultury czy też Narodowe Centrum Kultury.

Z drugiej strony nie są to pieniądze, które pozwalają się utrzymywać, a raczej pozwalające na realizację tych projektów. Mam nadzieję, że zawód fotoreportera nie zginie, ale raczej też łatwo obserwować przykłady fotografów, którzy zmieniają zawody: otwierają kawiarnie, zajmują się zupełnie czymś innym a fotografię traktują jako pasję. To chyba jest bardzo indywidualna kwestia: determinacji, sytuacji życiowej… jak ktoś ma rodzinę z małymi dziećmi to nie da się powiedzieć, że “dzisiaj przetrwamy”. Potrzebne są te pieniądze natychmiast i zawsze w terminie. To jest to bardzo trudna praca, bardzo trudny zawód…

Wystawa nieprzypadkowo została zorganizowana w restauracji mieszczącej się w siedzibie firmy Allegro – bowiem to właśnie internetowy gigant z Poznania jest sponsorem Grand Press Photo 2013.