Gdy patrzy się na stadion od strony ulicy 28 Czerwca, określenie “wielkie” wydaje się na wyrost. Stare, walące się kasy stoją jak stały, resztki ogrodzenia dawnych boisk treningowych też.
Dopiero po wejściu na teren stadionu, gdy idzie się w stronę dawnej głównej płyty albo w stronę torów – widać zmiany. PO wyjeżdżonej gruntowej drodze kursują cieżarówki, a niegdysiejsze boisko to już tylko szeregi usypisk ziemi. Wkrótce przyjdzie czas i na stare kasy, i na trybuny stadionu, bo rozbiórka ma się zakończyć do grudnia tego roku. Tak zadecydował właściciciel, czyli PKP. Bo po co płacić podatek od nieruchomości, z której nikt nie korzysta i która – prawdę mówiąc – nie jest już żadną nieruchomością, a tylko ruiną?
Dębiecki stadion zbudowano w 1934 roku, kiedy klubowi skończyła się dzierżawa dotychczasowej areny przy Grzybowej. Stadion składał się z pełnowymiarowego boiska piłkarskiego, bieżni i trybun ziemnych, na których mieściło się kilkanaście tysięcy widzów. Pierwszy mecz rozegrano tam 23 września 1934, a lech zwyciężył rezerwy Warty Poznań 4:0.
Po wojnie, w 1949 roku, doszła tablica wyników obsługiwana ręcznie, i zegar. Jednak juz na początku lat 50. stadion stał się za ciasny, bo kibiców na mecze przychodziło coraz więcej. Dlatego obiekt rozbudowano kosztem zlikwidowanej bieżni, by mógł pomieścić 22 tysiące widzów. Wtedy także zbudowano betonowe drogi i kasy od strony 28 Czerwca, które stoją do dziś.
Jednak i ten stadion szybko stał się za mały, a dodatkowym problemem była bliskość torów kolejowych. Często zdarzało się, że piłki lądowały między przejeżdżającymi pociągami, co nie było ani wygodne – ani bezpieczne, gdy tę piłkę trzeba było odzyskać… W 1980 roku Lech Poznań przeniósł się na Bułgarską, a stadion na Dębcu od tego czasu stał pusty i niszczał. Przez te wszystkie lata nikt nie miał pomysłu, co zrobić ze stadionem.
I to się nie zmieniło: nadal nie wiadomo, co będzie dalej z terenem po stadionie. PKP kilkakrotnie próbowało go wystawić na sprzedaż za 14 mln zł, jednak chętnych na kupno nie było. Trudno im się zresztą dziwić: teren jest z każdej strony otoczony liniami kolejowymi, budowa drogi dojazdowej wymagałaby znacznych nakładów, w dodatku część terenu to grunt miejski, na którym ma powstać III rama komunikacyjna.
Jedyną możliwą inwestycją na tym terenie jest – jak zresztą zakładały Polskie Koleje Państwowe – budowa biurowców lub budynków parku technologicznego, ale takiego, który nie wymaga inwtensywnej obsługi samochodowej. Kolejną propozycją jest wykupienie lub zamiana gruntów z miastem, bo wówczas na dawnym stadionie mogłyby powstać obiekty obsługujące III ramę – co prawda, kiedy powstanie rama, także nie wiadomo…