Protestują przeciw zmianom w Arsenale

Już niemal tysiąc osób podpisało się pod apelem o niewprowadzanie zmian w zarządzaniu Galerią Miejską Arsenał. Władze Poznania chcą, aby tą instytucją zajęła się organizacja pozarządowa.

– Doszliśmy do wniosku, że być może najlepiej byłoby powierzyć prowadzenie Arsenału organizacji pozarządowej – ogłosił pod koniec lipca Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. Jako jeden z powodów takiej decyzji podawał fakt, że większość osób zgłoszonych do konkursu na nowego dyrektora placówki ma doświadczenie z prowadzenia tego typu organizacji.

Chociaż władze miasta twierdzą, że nic nie jest jeszcze przesądzone, to pracownicy Arsenału już są przeciwni pomysłowi. Trudno im się dziwić – ich nieufność wzbudził już sam tryb poinformowania ich o decyzji władz.

– Tę informację dostaliśmy na półtorej godziny przed konferencją prasową – opowiadała nam tuż po ogłoszeniu decyzji Karolina Sikorska z Galerii Miejskiej Arsenał. Trudno znaleźć wytłumaczenie dla takiego postępowania, ponieważ pomysł zrodził się o wiele wcześniej: już podczas wizyty Bogdana Zdrojewskiego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, władze Poznania przedstawiły mu nowy pomysł na Arsenał. Wizyta ta zaś miała miejsce 20 lipca – na 9 dni przed konferencją prasową ogłaszającą planowane zmiany w Arsenale.

Pracownicy galerii postanowili walczyć o swój “dom” – wystosowali do prezydenta Poznania i władz miasta list otwarty, w którym krytykują nowy pomysł i domagają się wznowienia konkursu na dyrektora placówki (postępowanie jest zawieszone). Zarzuca też władzom miasta pozbywanie się instytucji.

“Zmiana statusu Galerii Miejskiej „Arsenał” z instytucji publicznej na organizację pozarządową oznacza pozbycie się jej przez Miasto i uwolnienie środków finansowych, które do tej pory były przeznaczane na jej budżet. Oznacza jednak także o wiele więcej: Miasto nie będzie już miało wpływu na dalsze losy tego podmiotu. Na wykonywanie przezeń zadań publicznych związanych z promowaniem sztuki współczesnej. Na rolę tej instytucji w edukacji kulturalnej mieszkańców miasta. Na to, kto w dalszej perspektywie będzie nią zarządzał. Innymi słowy, konkurs, który Miasto ma zamiar ogłosić, będzie ostatnim konkursem dotyczącym tej instytucji. Zmieniając status „Arsenału” Poznań traci nad nim kontrolę.” – czytamy w petycji.

Czy zmiana sposobu zarządzania galerią zostanie wprowadzona w życie – tego jeszcze nie wiadomo. Na pomysł bowiem muszą zgodzić się radni miejscy. Urzędnicy podczas ogłoszenia pomysłu podkreślali, że rajcy są nastawieni do pomysłu z entuzjazmem, jednak nie wykluczone, że protesty i petycje przekonają ich do nie zmieniania sposobu zarządzania instytucją.

Pełna treść apelu do władz miasta:

List otwarty do Prezydenta Ryszarda Grobelnego i Władz Miasta Poznania w sprawie unieważnienia konkursu na
dyrektora/dyrektorkę poznańskiej Galerii Miejskiej „Arsenał”

Miasto pozbywa się „Arsenału”
Zmiana statusu Galerii Miejskiej „Arsenał” z instytucji publicznej na organizację pozarządową oznacza pozbycie się jej przez Miasto i uwolnienie środków finansowych, które do tej pory były przeznaczane na jej budżet. Oznacza jednak także o wiele więcej: Miasto nie będzie już miało wpływu na dalsze losy tego podmiotu. Na wykonywanie przezeń zadań publicznych związanych z promowaniem sztuki współczesnej. Na rolę tej instytucji w edukacji kulturalnej mieszkańców miasta. Na to, kto w dalszej perspektywie będzie nią zarządzał. Innymi słowy, konkurs, który Miasto ma zamiar ogłosić, będzie ostatnim konkursem dotyczącym tej instytucji. Zmieniając status „Arsenału” Poznań traci nad nim kontrolę. Przeprowadza prywatyzację jedynej publicznej galerii sztuki współczesnej w tym mieście.

Dokarmianie Rekina
O całkowitej likwidacji Galerii Ratusz mówić nie może. Przedstawiona w ten sposób strategia postępowania nie przyjęłaby się w żadnych kręgach. Dlatego planowana zmiana prezentowana jest jako „zmiana sposobu zarządzania Galerią”. Ale kto właściwie będzie nią zarządzał? Możemy się domyślać, że szef/szefowa już istniejącej organizacji pozarządowej, na tyle dużej, aby organizacyjnie i prawnie wchłonąć Galerię. Pożytkiem płynącym z takiego rozwiązania ma być to, że organizacja tego rodzaju posiada „większe możliwości pozyskiwania środków pozabudżetowych”. Jednak, jeśli dotychczasowy roczny budżet Galerii wynosił 1.750.099 złotych, skąd i jak nowy NGOs miałby pozyskiwać pieniądze, aby taką sumę uzbierać? Możemy się domyślać, że główny trzon jej nowego budżetu pochodziłby … od Miasta. Czy w Poznaniu nie tworzy się więc miejsce dla kolejnej (obok Fundacji „Malta”) dużej organizacji pozarządowej, która jest w stanie pozyskać w corocznych konkursach ogromne sumy, dyskwalifikując młodsze i mniejsze NGO-sy? Panie Prezydencie, jeśli odwołuje się Pan do rekomendacji zgłoszonych po Poznańskim Kongresie Kultury, to tej właśnie sprawy dotyczyła jedna z nich: równego podziału środków finansowych w konkursach grantowych ogłaszanych przez Miasto dla organizacji pozarządowych. Jeśli odwołać się do treści Raportu po Poznańskim Kongresie Kultury, to znajdziemy w nim wyrażony wprost postulat „wyrównania szans NGO’sów i podmiotów gospodarczych w staraniach o granty” oraz „zwiększenia przejrzystości przyznawania dotacji” [Raport, s. 9]. Autorzy Raportu definiują także strukturalne problemy polityki kulturalnej miasta Poznania jako wynikające z „braku właściwej polityki kulturalnej władz miasta” oraz przejmowania zobowiązań sektora publicznego przez „prywatny mecenat kultury w Poznaniu”. Diagnozują ostatecznie „wycofanie się lokalnych władz z działań kulturotwórczych” [Raport, s. 9]. Czy nie na tym, między innymi, polegają procesy ngo-izacji, które Miasto właśnie wprowadza w życie dwa lata po zgłoszeniu przez Kongres rekomendacji? Nie dość, że kongresowe rekomendacje zostały zlekceważone, to dodatkowo podejmuje się działania, które na długie lata zaburzą równowagę wśród poznańskich NGO-sów. Dokarmia się kolejnego Rekina w morzu, w którym pływa wiele mniejszych, bardzo zróżnicowanych i bardzo potrzebnych organizmów.

Nagłe zerwanie
Wróćmy na chwilę do zadanego wcześniej pytania: „ale kto właściwie będzie nią zarządzał”? Jak wyobrażamy sobie pole działania organizacji pozarządowej, której w ramach konkursu Miasto przyzna majątek i prerogatywy Galerii Miejskiej?
Otóż organizacja tego rodzaju spełniałaby wszystkie kryteria NGO-sowych „okrętów flagowych” – dużych organizacji pozarządowych, przejmujących zadania i funkcje pierwszego sektora. Tym samym zrealizowałaby koszmar ngo-izacji, w którym
organizacje samorządowe, jak pisała Agnieszka Graff, „zamiast zmieniać system, obsługują go” [Graff, 2010]. Wyręczają władze miejskie w ich społecznych, obywatelskich obowiązkach, uzależniając się tym samym finansowo, strukturalnie i
politycznie od dobrych relacji z aktualną obsadą Ratusza. W taki sposób – funkcjonując „od projektu do projektu” – jak organizacje tego rodzaju mogą realizować długoterminową politykę kulturalną dla miasta Poznania? Politykę, której zrzeka się Ratusz. Jak możliwe są systemowe rozwiązania związane z edukacją artystyczną i kulturalną dla mieszkańców miasta? Jak możliwa jest realizacja misji związanej z promocją sztuki współczesnej, ale przede wszystkim z czynieniem jej zrozumiałą i dostępną dla wielu? Żaden NGO-s nie będzie na tyle zobligowany do spełniania wymienionych wyżej obowiązków, aby kontynuować dotychczasowe statutowe działania Galerii „Arsenał” jako instytucji publicznej. Proponowana przez Ratusz zmiana statusu instytucjonalnego Galerii nie jest zatem zmianą kosmetyczną zapewniającą ciągłość działań, ale rewolucją, oznaczającą nagłe zerwanie. Nie tylko w losach tego podmiotu, także w chromej polityce kulturalnej Miasta Poznania.

Rekomendacje
Wśród rekomendacji po Poznańskim Kongresie Kultury możemy odnaleźć także tę, do której odwołuje się Prezydent Grobelny. Jest to ostatni, najmniej opracowany fragment rekomendacji Grupy Roboczej nr 2, która dotyczy współpracy międzysektorowej. Główny nacisk w tej części Raportu zostaje jednak położony na zupełnie inne kwestie, niż przywołane w oświadczeniu Pana Prezydenta: na konieczność tworzenia i wdrażania przez instytucje kultury długofalowej strategii instytucjonalnej; transparentnych i uczciwych procedur związanych z zatrudnieniem dyrektorów tych instytucji; a przede wszystkim „budowanie relacji i więzi obywatelskich” przez instytucje kultury realizujące misję publiczną. Instytucja kultury została tu zdefiniowana jako miejsce publicznej debaty oraz „służąca społeczności” [Raport, s. 37]. Uznanie, że instytucje kultury mogą stać się przestrzeniami aktywności obywatelskiej jedynie poprzez oddanie ich w ręce
organizacji pozarządowych jest karygodnym uproszczeniem. Powoływanie się przy tym na ideę „eksperymentu” i „zmiany budzącej naturalne wątpliwości” jest nadużyciem. Środowiska, w których Ratusz pragnie tę zmianę przeprowadzić, są
wystarczająco świadome częstej komercjalizacji działań współczesnych NGO-sów zależnych od koniunktury rynkowej i politycznej. Komercjalizacji upodabniającej styl oraz cele ich działań do podmiotów sektora prywatnego. Opozycja:
nieuspołecznione instytucje kultury vs obywatelskie organizacje pozarządowe – jest nieprawdziwa. Rekomendujemy zatem, aby Ratusz zamiast forsować „eksperyment” oparty na błędnych przesłankach, spróbował wdrożyć
długofalową politykę kulturalną czyniącą z poznańskich instytucji kultury miejsca „zbiorowe, publiczne, służące ogółowi” [Raport, s. 37]. I zmierzył się tym samym z kolejnym, wyrażonym w pokongresowym Raporcie głosem środowiska: „nie ma kryzysu kultury w Poznaniu, jest jedynie kryzys władz, przede wszystkim miejskich, odpowiedzialnych za politykę kulturalną” [Raport, s. 9].

Po co komu instytucja zajmująca się sztuką?
Czy poznański Wydział Kultury dysponuje jakimikolwiek badaniami odbiorców lokalnych instytucji kulturalnych? Zna ich zdanie i oczekiwania? Rozumie wagę edukacji kulturalnej w mieście? Czy Miasto wie, komu potrzebna jest publiczna
instytucja kultury zajmująca się sztuką? Dla kogo trzeba utrzymywać jej istnienie? Czy może jako miasto „Know-How” stara się przygotować kolejne „pole golfowe” dla potencjalnych inwestorów, pomijając potrzeby jego mieszkańców?
Mówiąc wprost: polityka kulturalna miasta wymaga rozwiązań systemowych i długoterminowych. NGO-sowy wielki Rekin, utrzymujący się „od projektu do projektu” takich zadań nie jest w stanie realizować. W jaki sposób na przykład myśleć o strukturalnych relacjach pomiędzy uczelniami wyższymi i ich potencjałem badawczym a publicznymi instytucjami kultury? Uniwersytet jest zobowiązany ustawą, aby utrzymywać trwałe relacje z tak zwanym „otoczeniem społecznym”, praktycznie kształcąc swoich przyszłych absolwentów. Dla kierunków humanistycznych związanych ze sztuką (kierunki uczelni artystycznych, historia sztuki, kulturoznawstwo, socjologia) otoczeniem zewnętrznym w naturalny sposób są właśnie instytucje kultury. Teraz, jak się okazuje, prywatyzowane. Jak Miasto wyobraża sobie kontynuację statutowego obowiązku miejskiej galerii sztuki – promowania i wspierania lokalnego środowiska artystycznego? Jak w tej nowej sytuacji ma się odnaleźć kuźnia tego środowiska, Uniwersytet Artystyczny? NGO-sowy grantobiorca będzie zobowiązany wartością rynkową swoich projektów lub realizacją konkursowych priorytetów. Wspieranie lokalnego środowiska
niekoniecznie jest sprawą zapewniającą najwyższy finansowy sukces lub dofinansowanie w międzynarodowych konkursach. Jest w pierwszym rzędzie zobowiązaniem lokalnych władz.

Co tracimy?
Przede wszystkim demokratyczny wymiar życia kulturalnego w mieście. Równy dostęp do sztuki i kultury gwarantowany dzięki istnieniu instytucji publicznych. Program miejskiej polityki edukacji kulturalnej. Obywatelski wpływ na kształt
instytucji publicznych. Miasto nie przeprowadziło ani jednej konsultacji społecznej, ani jednej debaty publicznej na temat przyszłego kształtu „Arsenału”. Debatę tego rodzaju organizują właśnie pracownicy tej instytucji. Miasto wyłączyło jej odbiorców z procesu autorytarnie przeprowadzanego na niej eksperymentu. Nigdy nie zapytało „Arsenału” o wypełnianie przezeń misji zapisanej w jego statucie. Po prostu przekreśliło sam statut i wpisaną weń misję. W zamian za to rozpisuje czarny scenariusz ngo-izacji kultury, prywatyzacji jej instytucji w imię większej mobilności, kreatywności i
efektywności. Hasła te są przy tym raczej pobożnymi życzeniami niż rzeczywistymi korzyściami wynikającymi z działań w trzecim sektorze – wystarczy zasięgnąć opinii osób, które organizują kulturę w ramach NGO’s. Elegancko brzmiące
„kreatywność” i „elastyczność” realnie oznaczają dziś coraz częściej po prostu brak pewności i ciągłości działań. Ratusz nie wziął pod uwagę w tym przedsięwzięciu dwóch kluczowych kwestii:
(1) Odbiorcy, współpracownicy i przyjaciele miejskich instytucji kultury to w większości przedstawiciele inteligencji, środowisk związanych z kulturą i sztuką, artyści, pracownicy naukowi, dziennikarze, studenci i absolwenci jednego z największych pracodawców w Wielkopolsce: Uniwersytetu im. A. Mickiewicza. To także partnerskie instytucje kultury w innych miastach. To ogólnopolska społeczność związana z Uniwersytetem, kulturą i sztuką, dla której rozwiązania
dotyczące sposobów zarządzania kulturą w poszczególnych lokalnych placówkach tworzą precedensy na skalę ogólnopolską. To środowisko szczególnie wyczulone na nieprzemyślane posunięcia władzy – środowisko, które patrzy władzy na ręce.
Środowisko, dla którego krytyka przemysłów kreatywnych, tak sprawnie wdrażanych przez Miasto, jest oczywista, a styl tego rodzaju działań władz miejskich szyty naprawdę zbyt grubymi nićmi.
(2) Nie wszyscy przedstawiciele tego środowiska podpiszą się pod argumentami zawartymi w tym tekście. Nie jest to bowiem społeczność spójna, a interesy jej podmiotów często są ze sobą sprzeczne. Nie podpiszą się pod tym listem z pewnością szefowie dużych organizacji pozarządowych, zdolnych przejąć „Arsenał”. I nie dlatego, że „że nie wszyscy mogą żyć w zgodzie”. Raczej dlatego, że promowanie przez politykę miejską wolnorynkowego modelu uczestnictwa w kulturze pogłębia rozbieżność perspektyw i interesów podmiotów kultury. Burzy koalicje zamiast je budować. Niszczy ducha obywatelskiego i poczucie misji społecznej – to było zaś jedno z najważniejszych osiągnięć Poznańskiego Kongresu Kultury,
sprzeciwiającego się „atomizacji środowiska ludzi kultury” [Raport, s. 10]. Osiągnięć, o których coraz częściej zapominamy.

Na koniec konkretne pytanie
Drodzy Decydenci z Ratusza! Czy rzeczywiście większość kandydatów na stanowisko dyrektora to szefowie/szefowe dużych organizacji pozarządowych? Reguły konkursu są zmieniane w sposób karkołomny: przekształca się status prawny instytucji
po to, by ułatwić łączenie funkcji przez jej dyrektorkę/dyrektora. W najgorszym zaś wypadku realizuje się scenariusz odwrotny: przekształca się instytucję kultury w NGOs po to, by jej szef/szefowa mógł/mogła kontynuować swoje działania, nie realizując dotychczasowej misji publicznej „Arsenału”.
Jeśli pracownicy Galerii pracują 40 godzin w tygodniu, do niedawna wypełniali swoje obowiązki w sztywnych ramach czasowych od godziny 8.00 do 16.00, a w dni wernisażowe do 20.00, czy ich dyrektor/dyrektorka nie powinien/powinna
pracować więcej? Czy utrzymanie jedynej w Poznaniu instytucji publicznej zajmującej się sztuką nie wymaga osoby, która swemu zadaniu poświęci się całkowicie? Nie będzie łączyć funkcji?

Z jakich przyczyn eksperymentuje się na instytucji, która wykazuje dodatni bilans finansowy, podobnie jak organizacje pozarządowe pozyskuje na swoje działania środki z zewnątrz, w zeszłym roku zorganizowała 28 wystaw, 3 stałe cykle edukacyjne, wydała 16 publikacji, zorganizowała 2 konferencje oraz 43 spotkania, posiada stałą publiczność, utarte dobre praktyki współpracy międzysektorowej i po prostu potrzebuje nowego dyrektora umożliwiającego jeszcze lepszy jej rozwój?

Czy „rewolucja”, którą planuje Ratusz nie jest przeprowadzoną w białych rękawiczkach zamianą instytucji publicznej na konkretną organizację pożytku publicznego wraz z przekazaniem jej do pełnej dyspozycji miejskiego majątku? Nie wierzymy, że nie ma w Polsce osoby, nie związanej innymi zobowiązaniami, która nie mogłaby kompetentnie poprowadzić Galerii publicznej w takim mieście jak Poznań. Jesteśmy przekonani, że w Poznaniu taka instytucja jest potrzebna. Z niepokojem przyglądamy się jej losom. To jest także Nasze miasto.

Zarząd Poznańskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego

Dr hab. Krzysztof Moraczewski, Instytut Kulturoznawstwa UAM
Dr Marta Kosińska, Instytut Kulturoznawstwa UAM
Dr Agata Skórzyńska, Instytut Kulturoznawstwa UAM

List ten jest otwartą petycją, pod którą może podpisać się każdy, dla kogo sprawa Galerii Miejskiej „Arsenał” w Poznaniu
jest istotna.

ŹRÓDŁA PRZYWOŁYWANYCH CYTATÓW

KULTURA. Poznański Kongres Kultury. RAPORTY I BADANIA Grup Roboczych Sztabu antykryzysowego na rzecz poznańskiej
kultury, przedstawione podczas POZNAŃSKIEGO KONGRESU KULTURY, Poznań, grudzień 2011.
poznanski-kongres-kultury.pl/wp-content/uploads/2011/12/Poznanski-Kongres-Kultury.pdf [dostęp 31 lipca 2013].
Graff Agnieszka, „Urzędasy, bez serc, bez ducha”, „Gazeta Wyborcza” 5.01.2010.
    
Niżej podpisany/a:
Marta Kosińska
Poznański Oddział Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego
60-568 Poznań
autor9815@petycje.pl

Czytaj także:

Arsenał będzie pozarządowy?