Sebastian wystartował! Z prezydentem

Ponieważ prezydent jest sam zapalonym cyklista, nie obyło się bez wymiany fachowych uwag na temat samego roweru, dziennego dystansu i niezbędnego wyposażenia. Sebastian chce przejeżdżać dziennie około stu kilometrów, tylko dzisiejszy, pierwszy dystans będzie dłuższy, bo ma liczyć aż 180 kilometrów. – Ale za to pogodę mam idealną do jazdy – cieszy się podróżnik. Bo […]

Ponieważ prezydent jest sam zapalonym cyklista, nie obyło się bez wymiany fachowych uwag na temat samego roweru, dziennego dystansu i niezbędnego wyposażenia. Sebastian chce przejeżdżać dziennie około stu kilometrów, tylko dzisiejszy, pierwszy dystans będzie dłuższy, bo ma liczyć aż 180 kilometrów.
– Ale za to pogodę mam idealną do jazdy – cieszy się podróżnik. Bo pochmurne niebo i temperatura w okolicach 20 stopni to warunki w sam raz do jazdy. Średnia prędkość na trasie to około 20 km na godzinę – około, bo sporo zależy od warunków drogowych i konfiguracji terenu. Sebastiana czeka przecież przejazd przez kilka okazałych łańcuchów górskich poczynając od Tatr przez Bułgarię i Rumunię, które są przecież krajami bardzo górzyste.
– Szybciej jechać nie ma sensu – przekonuje cyklista. – Tylko się zmęczę, a dojadę raptem 5 minut wcześniej…

Prezydenta Grobelnego, który sam chętnie i często jeździ na rowerze, zainteresowało wyposażenie pojazdu Sebastiana. Taki rower, jakim cyklista wyrusza na trasę, w wersji podstawowej kosztuje około 4 tysięcy złotych i chociaż jego elementy są produkowane w fabryce, to jednak montaż jest reczny. Ciekawostką jest dynamo ukryte w przednim kole. Dzięki niemu przednia lampa daje bardzo mocne światło o zasięgu stu metrów.
– Jak reflektory samochodowe – mówi z dumą podróżnik.

Żegnających Sebastiana zaintrygował także jego bagaż: czy trzy, co prawda spore, alejednak tylko trzy, wystarczą na taką trasę? Aebastian zapewnia, że tak – i demonstruje, jak łatwo taki bagaż zamocować i zdjąć.
– W dzisiejszych czasach ułatwienia dla rowerzystów są niesamowite – mówi, załadowując ponownie bagaznik, co zajmuje mu dosłownie kilka sekund. – Ale i tak trzeba uważnie pakować. Żeby te najmniej potrzebne rzeczy były na dnie, a te najbardziej potrzebne pod ręką.

Oprócz rzeczy osobistych i mapy, która jedzie  przymocowana do pojemnika na kierownicy, Sebastian Nemeczek zabiera też namiot i śpiwór. To na wypadek, gdyby gdzieś nie znalazł noclegu lub musiał nocować w odludnym miejscu. Uważa, że powinien być na to przygotowany, chociaż zakłada, że takiej sytuacji raczej nie będzie.
– Noclegi aż do Brna mam zapewnione, a po drodze zobaczymy, co dalej – mówi. – Ale trasa jest tak zaplanowana, żeby wiodła przez zamieszkałe, cywilizowane okolice, a ludzie na południu są bardzo gościnni. Jak powiem, że jadę z Polski do Turcji i proszę o możliwość rozbicia namiotu, to mi pomogą, mam nadzieję…

Cyklista-podróżnik wyruszył w swoją podróż ze Starego Rynku, żegnający życzyli mu połamania szprych – bo ma w bagażu zapasowe – a prezydent wręczył mu na pożegnanie kilka gadżetów miejskich przydatnych w tak długiej podróży.
– To jest coś niesamowicie fajnego – mówił prezydent o wyprawie poznaniaka. – Przede wszystkim zyczę mu dobrej kondycji, bo w pewnym momencie na pewno będzie ciężko. Bo niby to tylko 100 kilometrów dziennie, niewiele, ale to trzeba będzie zrobić codziennie.

Sebastian Niemeczek zamierza dotrzeć na miejsce, czyli do Turcji, 10 września. I już myśli o kolejnej wyprawie – tym razem przez miasta partnerskie Poznania.

Trasę Sebastiana można śledzić na stronie disfrutanci.pl