Lech – Śląsk: do Wrocławia po trzy punkty?

Lech Poznań zmierzy się ze Śląskiem Wrocław na stadionie miejskim we Wrocławiu. Zanosi się na potyczkę dwóch równorzędnych drużyn.

Obie drużyny, które obok Legii i Górnika były kreowane na potentatów do zdobycia mistrzostwa Polski, jak na razie nie zachwycają. Co prawda w ciągu sześciu rozegranych kolejek zarówno Kolejorz jak i śląski WKS zanotowały tylko jedną porażkę, jednak z powodu braku konsekwencji nie udało im się wygrać wielu spotkań.

Piłkarze Lecha mają problem z powodu kontuzji – brak Marcina Kamińskiego, Rafała Murawskiego, Kebby Cessaya i Mateusza Możdżenia  może naprawdę dać się we znaki drużynie z ulicy Bułgarskiej. Na całe szczęście istnieje szansa że w spotkaniu zagrają Hubert Wołąkiewicz, Karol Linetty, Szymon Pawłowski oraz Łukasz Teodorczyk.

W Śląsku z powodu kontuzji nie zobaczymy Amira Spahica i Sylwestra Patejuka. Wojskowi nie będą mogli też skorzystać z Waldemara Soboty, który odszedł do Club Brugge

– Sobota to znaczący zawodnik – przekonuje trener Mariusz Rumak. – W końcu gdy był jeszcze we Wrocławiu, strzelał bramki nie tylko dla Śląska ale też dla polskiej reprezentacji. Czy w związku z jego odejściem forma wrocławian spadła? To okaże się w ciągu kilku najbliższych spotkań, jednak uważam, że była to jedna z kluczowych postaci tej drużyny i może im być bardzo trudno załatać tę lukę.

Dodatkowym problemem trzeciej drużyny minionego sezonu będzie brak pierwszego trenera Stanislava Levego. Jest to kara za niecenzuralne słowa w kierunku sędziego w trakcie meczu 6 kolejki z Piastem Gliwice. Zastąpi go drugi trener – Paweł Barylski.

Śląsk nie jest wcale taki słaby na jakiego wygląda. Na pewno duże zagrożenie będą stanowić Marco Paixao i Sabino Plaku. Pierwszy z nich strzelił już w tym sezonie dla Śląska we wszystkich rozgrywkach 9 goli (3 w Ekstraklasie). Z kolei Albańczyk Plaku dwa razy wygrywał mistrzostwo swojego kraju z Dinamem Tirana i Skenderbeu Korce, a w obecnym sezonie jest jednym z wiodących piłkarzy wrocławian. Równie groźny może być kapitan Śląska, Sebastian Mila, który jest niczym wino – im starszy tym lepszy. Już w nie jednym meczu popisał się ciekawymi zagraniami i rajdami pod bramkę przeciwnika.

– Pomimo braku Waldemara Soboty nie możemy lekceważyć drużyny ze stolicy Dolnego Śląska – przestrzega Rumak. – W moim przekonaniu to nadal bardzo silny zespół, który posiada zawodników o niezłych warunkach fizycznych. Jest w niej dużo świetnych egzekutorów stałych fragmentów gry, musimy uważać i starać się o to, aby nie popełnić zbyt wielu błędów.

W Lechu niewiadomą – nadal – pozostaje gra Luisa Henriqueza, który dopiero 13 września wrócił z Panamy.
– Jeśli chodzi o Luisa, który niedawno wrócił ze swojego rodzinnego kraju, gdzie jest inna strefa czasowa, to decyzję o jego występie podejmę jutro. Dzisiaj Panamczyk weźmie udział w treningu dopasowanym do jego sytuacji i wtedy zobaczymy czy będzie gotów do gry – informuje Rumak.

Najprawdopodobniej w sobotnim meczu na środku obrony zagra Tomasz Kędziora, choć trener Rumak nie wyklucza na tej pozycji Łukasza Trałki

– Tomasz Kędziora trenuje z nami od wtorku z pełnym obciążeniem – wyjaśnia trener. – Prezentuje się całkiem nieźle, więc nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby w sobotę wyszedł w pierwszym składzie. Na razie nie wiemy co z Barrym Douglasem. Wiem że spisywał się dobrze w Szkocji i dlatego był transferowany do Lecha, jednak jak on zaprezentuje się w polskiej lidze, tego póki co nie wiadomo. Na razie jest on dla mnie zagadką. Eksperyment z Trałką na środku obrony przetestowaliśmy w meczu z “Wojskowymi” w poprzednim sezonie, zatem nie wykluczam takiego wariantu.

W minionym sezonie mecz we Wrocławiu zakończył się remisem 1:1. Bramki strzelili dla Lecha – Rafał Murawski (39′), a dla Śląska – Éric Mouloungui (83′). Jak będzie w tym sezonie, o tym przekonamy się w najbliższą sobotę, jednak po tym co obecnie prezentują obie drużyny, remis nie byłby niespodzianką.

Mecz Śląsk Wrocław – Lech Poznań w sobotę 14 września o godzinie 18.