Lech znowu się kompromituje! Czy to już koniec Rumaka?

Lech Poznań kolejny raz w tym sezonie się skompromitował. Tym razem podopieczni Mariusza Rumaka przegrali ze szczecińską Pogonią 1:2, pomimo tego, że już w tym meczu prowadzili. Bramkę dla poznaniaków zdobył Manuel Arboleda, a dla gości trafiali Frączczak oraz Robak.

Mecze ze szczecińską Pogonią są w Poznaniu niezwykle istotne. Kibice obu zespołów od dawna nie pałają do siebie sympatią. W meczach z Portowcami chodzi więc o coś więcej niż tylko o zdobycie trzech punktów. Porażki więc pomimo fatalnej sytuacji kadrowej w zespole oraz słabych wyników w ostatnich meczach kibice starali się nie dopuszczać do siebie.

Początek meczu był dość chaotyczny w wykonaniu obu zespołów, chociaż lekką przewagę optyczną mieli zawodnicy poznańskiego Lecha. Pierwszą dobrą okazję udało się jednak w tym meczu stworzyć gościom. Murayma ładnym prostopadłym podaniem wypuścił lewym skrzydłem Ławe, ten dopadł do piłki i od razu dośrodkował w pole karne Kolejorza. Tam najwyżej do piłki wyskoczył Tchami, ale jego strzał przeleciał jakieś pół metra obok słupka bramki strzeżonej w tym meczu przez Krzysztofa Kotorowskiego.

Chwilę później odpowiedzieć na tę akcję próbował Gergo Lovrencsics. Węgier dopadł do piłki przed polem karnym gości i strzałem z około 25 metrów próbował zaskoczyć Janukiewicza. Bramkarz Portowców zdołał jednak wybić piłkę po tym uderzeniu na rzut rożny.

Skoro nie udało się strzałem z dystansu – to może trzeba spróbować przedrzeć się w pole karne. Z tego chyba założenia wyszedł Łukasz Trałka, który popędził na bramkę gości, minął kilku obrońców, ale w ostatniej chwili został zablokowany. Obrona Pogoni prezentowała się jednak w tym meczu słabo. Chwilami nawet bardzo słabo. Po kilku minutach jeden z defensorów gości zrobił piękny prezent Bartkowi Ślusarskiemu, tak nieudolnie próbując podać do jednego ze swoich partnerów, że Ślusarz mógł przejąć piłkę i stanąć oko w oko z Janukiewiczem. To była naprawdę dobra okazja, ale jeden z obrońców Pogoni zdążył się cofnąć i wybić piłkę na rzut rożny. No, ale co się odwlecze…

Minutę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wynik tego meczu otworzył Manuel Arboleda. Doświadczony obrońca poznańskiego klubu wykorzystał zamieszanie pod bramką Pogoni i z bliska nie dał szans bramkarzowi Portowców.

Mimo zdobytej bramki ataki Lecha nie słabły (co mogło zaskakiwać po ostatnich wyczynach podopiecznych Mariusza Rumaka, który zdążyli już przyzwyczaić fanów, że kiedy prowadzimy, to trzeba zrobić wszystko, żeby bramki przede wszystkim nie stracić…). W 35. minucie świetną okazję do zdobycia drugiej bramki dla lechitów miał Mateusz Możdżeń. Wprowadzony już na początku meczu w miejsce kontuzjowanego Kędziory nominalny pomocnik Lecha doszedł do piłki bitej z rzutu rożnego i z trzech metrów zamiast uderzać uciekł z piłką do boku pola karnego i próbował dośrodkowywać wzdłuż linki bramkowej. Cóż, nie wyszło mu…

Kto by się jednak przejmował fatalną dyspozycją Możdżenia, skoro Lech ciągle atakował i co chwilę stwarzał sobie dogodne sytuacje do zdobycia drugiej bramki? Zaledwie chwilę po pokazie umiejętności Możdżenia Claasen przechwycił piłkę w środku boiska i popędził z kontratakiem. Najnowszy nabytek Lecha stwierdził jednak, że nie zachowa się egoistycznie i poda do Teodorczyka. Ten z kolei nie zamierzał podawać innym i uderzył na bramkę. Janukiewicz z problemami, ale jednak wybił tę piłkę i pewnie cieszył się w duchu z tego, że Teodorczyk jest egoistą i nie lubi podawać kolegom, ponieważ ta akcja powinna zakończyć się bramką.

W kolejnej akcji Lech znowu bliski był zdobycia bramki. Gergo Lovrencsics świetnie minął jednego z obrońców Pogoni, a następnie dośrodkował piłkę w pole karne. Tam kompletnie nie kryty był Claasen, który próbował przyjąć piłkę w polu karnym, ale ta mu odskoczyła i z dobrze zapowiadającej się akcji kibice znowu nie zobaczyli efektu w postaci strzelonej bramki.

To nie był koniec popisów Kolejorza w tej połowie. Rozgrywający bardzo dobry mecz Linetty cudownym prostopadłym podaniem obsłużył Claasena, dzięki czemu ten ostatni znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Portowców. Janukiewicz ofiarną interwencją zażegnał jednak niebezpieczeństwo pod własną bramką, chociaż trudno ocenić, czy Claasen nie był w tej sytuacji faulowany.

Druga połowa zaczęła się znacznie gorzej dla piłkarzy Lecha. Pogoń od początku zagrała lepiej i odważniej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Siedem minut po rozpoczęciu drugiej części gry bramkę wyrównującą dla piłkarzy ze Szczecina zdobył Adam Frączczak. Defensor Portowców wykorzystał ogromne zamieszanie w polu karnym Lecha i z bliska nie dał szans Kotorowskiemu.

Kibice Lecha byli w szoku po stracie bramki, a to jeszcze nie było koniec… Sześć minut po trafieniu Frączczaka drugą bramkę dla gości strzelił Marcin Robak. Napastnik Pogoni wykorzystał błąd Manuela Arboledy, który za krótko wybił piłkę, przyjął ją na klatkę piersiową i strzał w kierunku dalszego słupka pewnie umieścił piłkę w bramce Kotorowskiego.

Od tego momentu Lech wyglądał już tylko gorzej. Poznaniacy byli wyraźnie podłamani utraconym prowadzeniem i stracili łatwość kreowania sobie dogodnych sytuacji podbramkowych. Na prawej stronie szarpał i szarpał Lovrencsics, ale udało mu się coś wyszarpać tylko raz, a efekty jego szarpania zmarnował Trałka, który po akcji ładnie rozegranej przez Węgra nie był w stanie z pięknie wyłożonej piłki trafić nawet w światło bramki.

Ostatnią dobrą okazję lechici stworzyli sobie w 70. minucie. Claasen uderzał z rzutu wolnego tuż sprzed pola karnego, piłka spadała tuż przy lewym słupku bramki gości, ale Janukiewicz po raz kolejny pokazał się w tym meczu z świetnej strony i świetną poradą uratował swój zespół.

Po tym uderzeniu Lech już właściwie nie stworzył sobie dogodnej sytuacji w tym meczu. Co ciekawe, gra Kolejorza zaczęła wyglądać jeszcze gorzej od 72. minuty. Trener Rumak stwierdził wtedy, że zastąpi dobrze grającego i groźnego Teodorczyka Szymonem Drewniakiem. W końcu przecież wszyscy wiemy, że Drewniak jest zawodnikiem niezwykle uniwersalnym. Potrafi grać jako defensywny pomocnik, umie również świetnie kreować grę, jest cudownie wyszkolony technicznie. Prawdziwa perełka. Jedynym problemem jest to, że wyżej wymienione umiejętności Drewniak prezentuje jedynie podczas treningów (podobno…), a podczas meczów jest z tym nieco gorzej. Tym razem również jego wejście nic zespołowi nie dało (prawdziwa niespodzianka).

Gorszy od Drewniaka na boisku był już tylko Możdżeń, który jednak w całym meczu imponował niezwykłą konsekwencją. Zawodnik, który strzelił gola Manchesterowi City, z niespotykaną konsekwencją dawał się mijać na prawej obronie zawodnikom Pogoni, a w ofensywie był bezużyteczny.

Lech znowu przegrał i jego sytuacja wygląda coraz gorzej. Co gorsza, porażka ze szczecińską Pogonią była już kolejną odniesioną w niezwykle fatalnym stylu. Zawodnikom brakuje pomysłu na stworzenie zagrożenia pod bramką przeciwnika, zwłaszcza kiedy zmuszeni są grać w ataku pozycyjnym. Lovrencsics, Claasen i Linetty próbowali, ale mając z przodu Ślusarskiego ciężko myśleć o mistrzostwie Polski. Najskuteczniejszy napastnik Lecha poprzedniego sezonu zagrał źle i tylko potwierdził tym, że jeśli poznańska drużyna chce o coś walczyć, musi ściągnąć do klubu napastnika, który nie będzie tak chimeryczny.

Pozostaje pytanie, czy Rumak doczeka się nowego napastnika na stanowisku szkoleniowca, bo po kolejnej porażce odniesionej w fatalnym stylu jest w coraz gorszej sytuacji. Jego dymisji spora grupa kibiców domaga się już otwarcie, a oglądając mecze Lecha naprawdę trudno im się dziwić. Po dwóch latach pracy Rumaka ten zespół ciągle nie ma ani własnego stylu, ani wyników i nie można tego zwalać wyłącznie na kontuzje, które ostatnio nawiedziły Lecha. Trzeba w końcu pamiętać, że ten sam trener który narzeka, że na ławce rezerwowych w tym meczu miał trzech zdrowych piłkarzy, tylko w tym oknie transferowym pozbył się bez większego żalu Kiełba, Wolskiego i Drygasa. Cóż, po dwóch latach pracy pozostaje wrażenie, że jest gorzej niż było.

Lech Poznań – Pogoń Szczecin 1:2

Bramki: Arboleda – Frączczak, Robak

Żółte kartki: Teodorczyk, Trałka, Ślusarski – Frączczak, Golla, Pietruszka, Murayama

Lech: Kotorowski – Kędziora (16′ Możdżeń), Wołąkiewicz, Arboleda, Henriquez – Trałka, Linetty – Lovrencsics, Claasen, Ślusarski – Teodorczyk (72′ Drewniak)

Pogoń: Janukiewicz – Frączczak, Golla, Dąbrowski, Lewandowski (76′ Pietruszka) – Murayama, Ława, Rogalski (90′ Ouedraogo), Tchami (77′ Bąk) – Akahoshi – Robak