Szachownice na poznańskich ulicach. Czy ZDM łamie prawo?

Dla jednych dziwadła, wprowadzające chaos wśród rowerzystów. Dla drugich to rozwiązanie, które tym samym rowerzystom ułatwia życie. Tyle że nielegalnie. Tak twierdzi policja – tego samego zdania jest wojewoda, który wzywa władze miasta – w tym przypadku reprezentowane przez Zarząd Dróg Miejskich – do stosowania zgodnego z prawem oznakowania dróg. A co na to owe władze?

Na problem wspólnych przejazdów dla rowerzystów i przejść dla pieszych zwrócili uwagę członkowie Poznańskiej Masy Krytycznej. Główny zarzut, jaki wysuwany jest wobec szachownic, to chaos i dezorientacja, których mają być źródłem. Nikt tak naprawdę nie jest pewien, w jaki sposób powinien się zachować na takim przejściu. Czy zbliżający się do przejścia kierowca będzie wiedział, że na przejściu może pojawić się rowerzysta? Wątpliwości jest wiele, pewne jest natomiast jedno: takie oznakowanie jest nielegalne i stanowi pogwałcenie przepisów.
– Są kraje, gdzie takie oznakowanie jest stosowane – tłumaczy Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki. – Ale w tych krajach przepisy na to pozwalają. U nas takich przepisów nie ma.

Na nielegalność szachownic Poznańska Masa Krytyczna poskarżyła się wojewodzie. Piotr Florek w odpowiedzi na pismo aktywistów wystąpił do władz Poznania o zastosowanie oznakowania zgodnego z prawem. Jak czytamy w liście wojewody do prezydenta Grobelnego „stosowanie niezgodnego z prawem oznakowania stwarza zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu, dezorientację użytkowników dróg oraz trudności w wyjaśnianiu zjawisk drogowych”.

Wojewoda w swoim piśmie powołuje się na przepisy zakazujące stosowania szachownic. To rozporządzenie Ministra Infrastruktury sprzed … dziesięciu lat. Dlaczego więc w Poznaniu cały czas takie przejścio–przejazdy funkcjonują?
„To rozwiązanie ułatwia poruszanie się rowerzystom” – taką odpowiedź uzyskaliśmy od Zarządu Dróg Miejskich. Ale rowerzysta chcący skorzystać z takiego przejścio–przejazdu musi jednak z roweru zejść.
– Kierujący nie może przejeżdżać rowerem przez takie przejście – podkreśla Józef Klimczewski. – Jeżeli nie chce narażać się na mandat musi swój rower przeprowadzić.

Z informacji opublikowanej w Głosie Wielkopolskim wynika jednak, że Zarząd Dróg Miejskich zamierza pozostawić szachownice – i… starać się o ich legalizację.

 – To jest poznańskie know-how: najpierw na ulicach pojawia się Coś, potem myśli się, jak to Coś zalegalizować – czytamy na oficjalnym profilu na FB Poznańskiej Masy Krytycznej – Koszty nielegalności ponoszą tymczasem użytkownicy drogi, no bo przecież nie zarządca drogi.