Lech Poznań – Widzew Łódź: drugie zwycięstwo z rzędu! Początek nowej serii?

Lech Poznań po bramce Łukasza Teodorczyka pokonał łódzki Widzew 1:0. Podopieczni Mariusza Rumaka mieli jednak ułatwione zadanie po tym jak już na początku meczu czerwoną kartką ukarany został Augustyniak.

Początek meczu obfitował w dużo wydarzeń. Już w 3. minucie meczu Teodorczyk dostał świetne podanie z głębi pola od jednego z partnerów dzięki któremu mógł wyjść sam na sam z Mielcarzem. Mógł – ponieważ przeszkodził mu w tym młody obrońca gości Augustyniak. Problem w tym, że widzewiak przeszkadzał napastnikowi Lecha nieprzepisowo i już po 180 sekundach mógł udać się do szatni na zasłużony odpoczynek. A poznaniacy mieli w perspektywie grę przez resztę spotkania z przewagą jednego zawodnika oraz dodatkowo dostali rzut wolny tuż sprzed pola karnego (zmarnowany przez Douglasa).

Lewy obrońca, który w tym meczu debiutował przed poznańską publicznością, pokazał się również w kolejnej groźnej akcji. W 9. minucie Szkot ładnie odzyskał piłkę, dzięki czemu Pawłowski mógł pobiec lewą stroną z szybkim atakiem. Pomocnik Lecha swoją akcje zakończył strzałem w słupek bramki Widzewa. Kibice jeszcze myśleli o jego sytuacji, a chwilę później Kolejorz objął prowadzenie – Trałka miał dużo miejsca w środku boiska, zagrał na prawe skrzydło do Lovrencsicsa, a Węgier od razu wrzucił piłkę w pole karne. Teodorczyk tylko dostawił nogę i Lech objął prowadzenie w tym meczu.

Skoro pierwsza bramka wpadła tak łatwo – poznaniacy rozochoceni próbowali dalej. W podobny sposób co przy pierwszym golu lechici próbowali rozegrać akcję po kilku minutach. Z tą różnicą, że tym razem dośrodkowywał Możdżeń, a strzelał Hamalainen. Wyszło dużo gorzej.

W odpowiedzi na ciągle ataki Lecha swoimi indywidualnymi umiejętnościami próbował ich postraszyć Visnakovs. Napastnik Widzewa ładnie minął kilku zawodników Lecha, ale jego uderzenie było zdecydowanie za słabe, żeby mogło zagrozić bramce strzeżonej w tym meczu przez Gostomskiego.

Na kolejną groźną akcję kibice musieli czekać do 28. minuty. Pawłowski świetnie odzyskał piłkę i od razu dograł ją do wychodzącego sam na sam Teodorczyka. Najskuteczniejszy napastnik Lecha tym razem uderzył jednak nieco gorzej i Mielcarz poradził sobie z obroną tego strzału.

Nie tylko Mielcarz miał jednak dużo pracy w tym meczu. W 33. minucie umiejętności Gostomskiego strzałem z 30 metrów chciał sprawdzić Okachi. Bramkarz Lecha nie dał się jednak i tym razem pokonać, a przy okazji zanotował fantastyczną interwencję. Siedem minut później próbkę swoich umiejętności pokazał Hamalainen. Pomocnik Lecha w jednej akcji pokazał, że jest zawodnikiem bardzo szybkim i na dodatek obdarzonym świetną techniką. Uderzać na bramkę też potrafi, ale tego akurat postanowił w tej akcji nie pokazywać.

Seria niewykorzystanych okazji mogła się jednak jeszcze przed przerwą boleśnie zemścić na Lechu. Rybicki świetnie wypatrzył wybiegającego na czystą pozycję Visnakovsa, ale napastnik Widzewa nie zdążył dobrze przyjąć piłki, bo zaraz spod nóg wygarnął mu ją Gostomski.

Tak samo ciekawie jak zakończyła się pierwsza połowa – rozpoczęła się druga. Tym razem to jednak lechici atakowali. Teodorczyk świetnym prostopadłym podaniem wypuścił sam na sam z Mielcarzem Hamalainena i Pawłowskiego. Bramkarz Widzewa nie dał się jednak pokonać dwójce zawodników Lecha. To jednak nie był koniec ataków Kolejorza. Podopieczni Mariusza Rumaka stworzyli sobie w kolejnych minutach jeszcze dwie dobre okazje do zmiany wyniku, obie po rzutach rożnych. Najpierw strzałem głową próbował Trałka, ale piłka odbiła się od słupka, a następnie Kamiński uderzył prosto w Mielcarza.

Lech miał ciągłą przewagę, ale nie był w stanie przekuć jej na drugą bramkę. Dogodne sytuacje do zmiany rezultatu marnował Teodorczyk i to mogło się zemścić na poznaniakach tuż przed końcem meczu. Widzew przeprowadził jedną z nielicznych swoich akcji w tym meczu i miał po niej trzy wyśmienite sytuacje do wyrównania. Najpierw w zamieszaniu podbramkowym jeden z gości uderzył w poprzeczkę, po chwili była  dobitka, ale tę świetnie wybronił Gostomski, a kolejne uderzenie znowu odbiło się od poprzeczki.

Mimo zwycięstwa Lech miał więc dużo szczęścia, chociaż w całym meczu to podopieczni Mariusza Rumaka byli zespołem lepszym. Inną sprawą jest, że poznaniacy grali właściwie przez całe spotkanie z przewagą jednego zawodnika.

Martwić może natomiast słaba skuteczność Kolejorza. Lech z równą łatwością, z jaką stwarza sobie dogodne sytuacje na boisku, potrafi je później marnować. W meczu z Widzewem najlepiej na boisku zaprezentowali się Gostomski (który jest największym wygranym ostatnich tygodni), Trałka oraz Teodorczyk. Dobry debiut przed poznańską widownią zaliczył również Douglas. Ciekawostką jest, że trener Rumak zdecydował się w meczu przeprowadzić tylko dwie zmiany. Co jeszcze ciekawsze – na boisko nie wbiegł Szymon Drewniak. Idziemy ku lepszemu?

Lech – Widzew 1:0

Bramka: 10′ Teodorczyk

Żółte kartki: Lovrencsics, Pawłowski, Jakóbowski – Bruno

Czerwona kartka: Augustyniak (faulował zawodnika wychodzącego na czystą pozycję)

Lech: Gostomski – Możdżeń, Wołąkiewicz, Kamiński, Douglas – Lovrencsics, Linnety (38′ Jakóbowski), Trałka, Pawłowski (72′ Ślusarski) – Hamalainen – Teodorczyk

Widzew: Mielcarz – Bartkowski, Augustyniak, de Amo Perez, Kaczmarek – Visnakovs, Leimonas, Nowak, Rybicki (78′ Bartović) – Melunovic (15′ Okachi), Visnakovs (46′ Bruno)