Spotkanie “Otwarte” – otwarcie o pomnikach

Są dobre i złe, małe i wielkie, ładne i… wręcz przeciwnie. Pomniki. Już jest ich dużo w Poznaniu, a ma byś jeszcze więcej. Jakie mają byś i jak mają powstawać – o tym dyskutowano na kolejnym spotkaniu z cyklu “Otwarte”.

Formuła spotkań “Otwarte” narodziła się w 2012 roku, przy okazji debaty publicznej na temat odnowy śródmieścia. Na tym jednym spotkaniu zapewne by się skończyło, jednak jego organizatorzy postanowili iść za ciosem i stworzyć cały cykl debat, podczas których poznaniacy będą mogli dyskutować o ważnych przestrzeniach naszego miasta. W tej formule rozmawiano już m.in. o ulicy Św. Marcin, ulicy Głogowskiej czy też parku Wilsona. W środowe popołudnie przyszedł zaś czas na temat ważny i jak najbardziej aktualny – pomniki.

Spotkanie odbyło się na świeżym powietrzu, pod – a w zasadzie “w” – jednym z monumentów: pomniku Armii Poznań. Dlaczego tam?

– Wybraliśmy najlepszy naszym zdaniem pomnik w mieście. Taki, który udał się najbardziej, zarówno pod względem ideowym jak i przestrzennym – tłumaczył Jakub Głaz, współorganizator spotkania. – W Poznaniu w ostatnich latach zawiązują się komitety, które chcą stawiać nowe pomniki w miejscach nie specjalnie na pomniki przewidzianych.

Nie trudno się domyślić, o jakich komitetach mówił Głaz. Najbardziej aktualnĻ sprawĻ jest pomnik wdzięczności, który ma być zbudowany – wbrew wielu mieszkańcom – nad Maltą, nieopodal stacji początkowej kolejki Maltanka. Nie jest to jednak jedyny planowany pomnik. Na początku 2013 roku o propozycji upamiętnienia (pomnikiem oczywiście) Ignacego Paderewskiego przypomniały osoby, które co roku organizują rekonstrukcję przybycia kompozytora na poznański dworzec. Monument miałby stanąć przed budynkiem Akademii Muzycznej. Jego wizualizacje szybko zostały wręcz wyśmiane – mówiono np., że inicjatorzy chcą postawić “katafalk z tańczącymi rączkami”. Co jakiś czas powracają również pomysły, by zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej – na skrzyżowaniu ulic Królowej Jadwigi oraz Towarowej – stanął pomnik Romana Dmowskiego. Wówczas okolice CK Zamku należałyby zapewne do najbardziej “upomnikowionych” miejsc na świecie, ponieważ już teraz znajduje się tam co najmniej 9 pomników lub tablic pamiątkowych!

– Być może Poznań nie potrzebuje już więcej pomników – sugerował Głaz na początku spotkania. Przypominał również, że często forma artystyczna jest – delikatnie mówiąc – niedostateczna. Przypomnijmy, że w Poznaniu stoją już pomniki ochrzczone mianami “Kręglarza” (pomnik Chrystusa obok kościoła na ul. Fredry), “Batmana” (pomnik Jana Pawła II na Ostrowie Tumskim) czy też “Bagienko” (pomnik ofiar Katynia w parku za Zamkiem Cesarskim).

– Czy ideowe przesłanie pomników powinno przesłaniać jego formę? – zastanawiał się Głaz. – Często zdarzało się tak, że pomniki upamiętniające ważne wydarzenia, jak np. mord katyński, zyskały taką formę, że na dobrą sprawę w jakiś sposób uwłaczają temu, co przedstawiają. Bo są tak złe. Chcemy rozmawiać o tym, jakie procedury i mechanizmy wprowadzić w Poznaniu, żeby każdy pomnik, który w mieście stanie, korzystnie uzupełniał tkankę miasta. Każdy pomnik to rzecz, która musi dopełniać to, co w mieście już się dzieje – podkreślał.

Te procedury – a raczej ich brak – były jedną z częściej przewijających się wśród dyskutantów “bolączek” planowania nowych pomników. Jeremi Rychlewski, wykładowca z Politechniki Poznańskiej proponował, aby w kwestii stawiania nowych pomników pomógł Wydział Historyczny UAM, ale obecny na spotkaniu Piotr Korduba, przedstawiciel rady wydziału, odrzucił taką możliwość. Jeszcze dalej – chociaż tylko w formie dywagacji – poszedł Janusz Pazder, historyk sztuki pracujący w CK Zamek.

– Nie ma takiej procedury, która gwarantowałaby to, że powstanie dobry pomnik. Moim zdaniem w Poznaniu nie jest dobrze, a nawet można powiedzieć, że jest źle, fatalnie, skandalicznie, i można tak dalej wymieniać – diagnozował Pazder, po czym zaproponował pięcioletnie moratorium na jakiekolwiek nowe monumenty w Poznaniu.

Ten pomysł z kolei nie przypadł do gustu Rychlewskiemu, który podkreślił, że moratorium może się nie sprawdzić, ponieważ w przypadku pomników zawsze występuje nieufność co do intencji. O intencjach jednak i ideach stojących za pomnikami raczej na spotkaniu nie rozmawiano – skupiono się na formie i otoczeniu, ponieważ to jest główny problem poznańskich monumentów.

Rozwiązaniem mogą byś konkursy na projekty pomników – takie postępowanie zostało zastosowane m.in. w przypadku pomnika trzech matematyków (Rejewskiego, Zygalskiego i Różyckiego), który stoi przed wejściem do CK Zamek. W powszechnej opinii specjalistów, społeczników i zwykłych poznaniaków jest to jedna z lepszych realizacji w naszym mieście.

Można oczywiście tworzyć również regulacje pomocnicze – Jakub Głaz zaproponował, aby Wydział Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta Poznania wyznaczył miejsca, gdzie pomniki mogą stanąć oraz takie, gdzie kategorycznie znaleźć się nie powinny. Co ciekawe, obecny na spotkaniu przedstawiciel WUiA zauważył, że podobny katalog – chociaż nie tak szczegółowy – istnieje w Poznaniu od 2006 roku. Urzędnik przestrzegał również przed kolejnymi obostrzeniami prawnymi i zwracał uwagę, że przede wszystkim musi byś przestrzegane prawo budowlane.

Ciekawą propozycję, o której zdają się zapominać wszelkie komitety, wysunął Janusz Pazder. Zauważył, że upamiętniać osoby i wydarzenia można również poprzez nadawanie nazw ulicom czy też tworzenie fundacji, które np. mogłyby wspomagać edukację zdolnych uczniów czy studentów. To rozwiązanie jednak wymagałoby czasu i sił, a efekt nie byłby tak widoczny jak kilkunastometrowy pomnik w centrum Poznania. Być może dlatego właśnie komitety wolą wielkie formy budowlane…

Czy dyskusja zmieni sytuację pomników w mieście – trudno powiedzieć, ponieważ to nie dyskutanci decydują o nowych monumentach. Istnieje jednak światełko w tunelu, bowiem spotkanie nie dość, że – mimo jesiennego chłodu – przyciągnęło kilkadziesiąt osób, to jeszcze wśród nich znalazło się kilku przedstawicieli Rady Miasta Poznania, a także miejscy urzędnicy. Miejmy zatem nadzieję, że społeczna energia w połączeniu z inicjatywami lokalnych władz zostanie właściwie wykorzystana.