Park Rataje – znowu kłopoty!

„Koncepcja zagospodarowania Parku Rataje a zmiana studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Poznania” – taki był jeden z tematów posiedzenia Komisji Polityki Przestrzennej RMP. Brzmi niewinnie? Ale wywołało potężne zamieszanie…

Dyskusja zaczęła się od prezentacji przygotowanej przez Miejską Pracownię Urbanistyczną prezentującą to, co na tym terenie mogłoby powstać. Przypomnijmy, że teren przyszłego Parku Rataje od kilku lat budzi emocje i spory: mieszkańcy chcieli tam parku, który zresztą został im obiecany 50 lat temu, a jeden z deweloperów – postawienia nowego osiedla, pod które już zresztą wykupił grunty. Sprawę miał rozstrzygnąć miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Plan został uchwalony w lutym 2010 roku w takim kształcie, jak chcieli mieszkańcy, czyli z parkiem, mimo tego, że przeciwko takiemu rozwiązaniu mocno sprzeciwiał się prezydent Grobelny i tego, że prywatny inwestor nadal jest właścicielem części przyszłego parku. Ale, jak się okazało na posiedzeniu komisji, to wcale nie zakończyło sprawy.

W czerwcu 2011 roku ogłoszono wyniki konkursu na koncepcję zagospodarowania terenu przyszłego parku – pracownia AKG Architektura Krajobrazu z Krakowa, która go wygrała, dostała 26 tysięcy złotych, a zgodnie z jej projektem na terenie parku miała się znaleźć między innymi wieża widokowa w starym kominie, staw, który zimą stawałby się lodowiskiem, place zabaw i hala sportowa, a na obrzeżach – zabudowa komercyjna, między innymi kilkupoziomowy parking, budynki biurowe i gastronomiczne, które mogłyby zapewnić środki na budowę i utrzymanie parku.

I mimo że koncepcja jest znana od ponad dwóch lat, to podczas posiedzenia Komisji Polityki Przestrzennej wywołała burzliwą dyskusję dotyczącą parkingu i budynków biurowych. Mieszkańcom biura i parking zupełnie się nie spodobały, bo obawiają się, że w praktyce skończy się to postawieniem dwóch kilkunastopiętrowych budynków w parku – deweloper, który chciał tam wybudować osiedle, nadal jest właścicielem części terenu. Powodem do tych podejrzeń jest też podjęcie prac nad zmianą studium uwarunkowań – bo teraz miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zakazuje takich inwestycji na tym terenie, ale jeśli radni wprowadzą zmiany do studium, to będzie można wówczas zmienić także plan miejscowy – i wybudować piętrowce zgodnie z prawem.

– Zwycięska praca, która nie spełnia warunków studium oznacza, że konkurs został nierozstrzygnięty – mówili podczas posiedzenia komisji mieszkańcy ratajskich osiedli. – Odnosimy wrażenie, że władze samorządowe idą pod prąd opinii rad osiedli i chcą postawić dwa potężne budynki tam, gdzie nie powinny stać. Chyba że my źle rozumiemy słowo “park”…

Wątpliwości mieli także niektórzy radni.
– Po co parking i biurowce w tym projekcie, skoro to ma być park? – pytała radna Katarzyna Kretkowska. I przypomniała, jak radni równie burzliwie uchwalali plan dla terenów okalających jezioro Maltańskie rezerwując tam dla każdego obiektu 40 procent funkcji sportowej i rekreacyjnej, żeby nie powstały centra handlowe czy biurowce – a jednak powstała Galeria Malta, a przed nią biurowiec.

– Nie ma najmniejszego zagrożenia, że takie powstaną, bo miejscowy plan na to nie pozwala – wyjaśniał radny Wojciech Kręglewski. – A co do parkingów, to chcieli ich sami mieszkańcy, bo jednym z problemów tej części Rataj jest brak miejsc do parkowania.

Jednak radnego Adama Pawlika takie tłumaczenie nie usatysfakcjonowało.
– Park Rataje jest terenem walki między mieszkańcami a władzą – stwierdził. – Uważam, że trzeba by się spotkać z panem prezydentem, by jednoznacznie wyjaśnił, jakie ma zamiary wobec tego terenu. Plan miejscowy niczego nie gwarantuje, bo jak zmienimy studium, będzie można zmienić i plan. Państwo mówicie, że pieniądze z tych budynków pozwolą zbudować park. Ale wy tylko mówicie!

– To jest desperacka próba znalezienia środków na ten park poprzez autonomiczne finansowanie – próbował tłumaczyć Bartosz Guss, dyrektor Wydziału Gospodarowania Nieruchomościami UMP. Ale opozycjoniści go nie słuchali, a przedstawiciele mieszkańców trzymali transparenty “Mamy prawo do życia w zieleni” i “Park Rataje dla mieszkańców”.

Radny Mariusz Wiśniewski przypomniał stronie społecznej, że przecież oni sami pozytywnie ocenili osiągnięty kompromis w 2011 roku, podczas prezentacji zwycięskiej koncepcji zagospodarowania, a teraz nagle odrzucają wszystko, co z takim trudem zostało osiągnięte. Reakcję nazwał “brakiem wiedzy” i “czystą demagogią”.
– To moim zdaniem zdrowy kompromis – mówił. – Z usługami, biurami i parkingami na obrzeżach, a w środku funkcja sportowa i rekreacyjna. Mówienie teraz, że chcemy inaczej, jest niepoważne. Bez kompromisu nie ruszymy i zmarnujemy 5 lat wspólnej pracy!

Ale określeniem “brak wiedzy” poczuła się urażona radna Ewa Jemielity, która chwilę wcześniej zapytała, czy prywatni właściciele gruntów parku będą mogli po zmianie przeznaczenia żądać wyższych cen za swoje działki. I zażądała przeprosin. Dyskusja mocno zboczyła z zasadniczego nurtu, co z kolei oburzyło radną Joannę Frankiewicz.
– Jestem zbulwersowana sposobem bycia niektórych stałych bywalców komisji, którzy są w  stanie storpedować każdy kompromis – mówiła odnosząc się do członków stowarzyszeń społecznych obecnych na sali. – Proszę, żeby to rozważyli w swoim sumieniu. To są niegodziwe insynuacje, obrażanie, a powinna być konstruktywna praca.

Jednak radnym nie udało się pokazać, czy wzięli sobie do serc i sumień słowa Joanny Frankiewicz, bo przewodniczący Łukasz Mikuła zakończył dyskusję na ten temat. Temat z pewnością wróci jeszcze nie raz, ale – jak zażyczyli sobie radni – już z obecnością prezydenta lub któregoś z jego zastępców, by mogli od razu wyjaśnić wątpliwości nurtujące radnych.