Lech wygrywa, ale w bardzo słabym stylu

Lech Poznań pokonał u siebie Górnika Zabrze 3:1, mimo że po trafieniu Nakoulmy to goście prowadzili w tym meczu. Kolejorzowi w drugiej połowie udało się jednak przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę dzięki trafieniom Lovrencsicsa, Kamińskiego oraz Teodorczyka.

Od pierwszych minut na boisku gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Jeśli jednak komuś się już udało dobiec pod bramkę drużyny przeciwnej, to częściej sztuki tej dokonywali goście. I to właśnie piłkarze Górnika mogli już w 8. minucie tego meczu otworzyć wynik spotkania. Zabrzanie mieli dwie wymarzone sytuacje do objęcia prowadzenia, ale najpierw Gostomski wygrał pojedynek jeden na jednego z jednym z zawodników gości, a następnie bramkarz Lecha fantastycznie wyciągnął strzał Przybylskiego z dystansu.

Te dwie sytuacje powinny obudzić piłkarzy Lecha, którzy sprawiali wrażenie, jakby niespecjalnie zależało im na wyniku w tym meczu… Nie obudziły. W 11. minucie Górnik objął prowadzenie. Szybki kontratak z własnej połowy wyprowadził Kosznik, zagrał do Madeja, ten ładnym prostopadłym podaniem uruchomił Zacharę, dzięki czemu napastnik gości znalazł się w świetnej sytuacji do zdobycia bramki. Jego strzał udało się jeszcze odbić Gostomskiemu, ale wobec dobitki Nakoulmy z najbliższej odległości bramkarz Kolejorza był już całkowicie bezradny.

Lech próbował odpowiedzieć, ale robił to dość niemrawo. Jedynym pomysłem podopiecznych Mariusza Rumaka na zdobycie bramki były strzały z dystansu. Kolejno więc próbowali Murawski, Teodorczyk, Możdżeń, Lovrencsics i Linetty. Bramka jednak po strzale żadnego z wyżej wymienionych nie padła.

Fakt, że Lechowi gra wyjątkowo się nie układa, próbowali wykorzystać goście. Najpierw w 40′ minucie Madej świetnym prostopadłym podaniem wypuścił Nakoulmę, dzięki czemu napastnik Górnika znalazł się w sytuacji sam na sam z Gostomskim. Zawodnik gości minął już nawet bramkarza Kolejorza, ale jego strzał z linii bramkowej wybił Możdżeń! Zaledwie dwie minuty później próbkę swoich umiejętności w ofensywie pokazał… Rafał Kosznik, lewy obrońca gości. Zawodnik, który nie tak dawno grał przecież w poznańskiej Warcie, a teraz jest wymieniany w kontekście reprezentacji, wpadł w pole karne Lecha i na raty próbował pokonać bramkarza Lecha. Gostomski i tym razem jednak nie zawiódł.

Druga odsłona gry od początku przypominała tę pierwszą. Zawodnicy Lecha nie sprawiali wrażenia, żeby im jakoś specjalnie zależało na odwróceniu losów tego spotkania. Z przodu starał się Teodorczyk, ale bez wsparcia kolegów był bezradny. Niewidoczni na boisku byli Hamalainen i Linetty, a Trałka i Murawski grali zdecydowanie poniżej swojego poziomu.

Mimo że gra poznaniakom wyjątkowo się nie kleiła, lechitom w końcu udało się wyrównać, a stało się to w 65. minucie. Teodorczyk poszedł za piłką do końca w polu karnym, dzięki czemu udało mu się ją jeszcze dośrodkować. Piłkę głową podbił Hamalainen, tak że ta opadała przy dalszym słupku, gdzie już czekał na nią Lovrencsics – żeby z bliska wpakować ją do siatki.

Ta bramka zaskoczyła wszystkich. Zawodników Górnika, kibiców oraz chyba nawet samych piłkarzy Lecha. Kolejorz do tej pory grał słabo i wszystko wskazywało na to, że to raczej goście podwyższą swoje prowadzenie (co by zresztą zrobili wcześniej, gdyby nie Gostomski…). Jeszcze większe zaskoczenie przyszło w 75. minucie, kiedy to lechici objęli prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, Teodorczyk przedłuża piłkę na długi słupek, a tam z bliska w bramce umieszcza ją Kamiński.

Od tej pory goście musieli ruszyć do ataków, a lechici mogli czekać na kontrataki. Pierwszy naprawdę dobry w 86. minucie zmarnował wprowadzony w drugiej połowie Ślusarski, który mając przed sobą dwóch obrońców rywali i Teodorczyka do pomocy obok, z sobie tylko znanych powodów postanowił piłkę oddać obrońcom gości. Ta sytuacja powinna zakończyć się bramką dla poznaniaków, ale podopiecznym Mariusza Rumaka nie udało się nawet oddać w tej akcji strzału na bramkę rywali…

Po minucie było już jedna 3:1. Łukasz Trałka dośrodkował w kierunku dalszego słupka, a tam z najbliższej odległości piłkę do bramki skierował niepilnowany Teodorczyk. Trzeba przyznać, że napastnik Lecha zasłużył w tym meczu na tę bramkę, ponieważ jako jeden z nielicznych rozegrał dobry mecz. W ostatniej akcji meczu piłkarze Górnika mogli zmniejszyć jeszcze rozmiary porażki, ale Przybylski przegrał pojedynek z naprawdę świetnie dysponowanym tego dnia Gostomskim.

Wysokie zwycięstwo nie zadowoliło jednak sympatyków Lecha zgromadzonych na stadionie, którzy w czasie meczu oraz po nim dość dobitnie dawali do zrozumienia co myślą o stylu gry Lecha oraz o sposobie, w jaki Mariusz Rumak prowadzi ten zespół. „To zwycięstwo nic nie zmienia, Rumak do widzenia” to tylko jeden z okrzyków, który żegnał po mecz trenera Lecha (i chyba jedyny nadający się do cytowania). Wydaje się, że słaba gra lechitów w ostatnich meczach przelała czarę goryczy i los Rumaka jest już przesądzony – zdaniem kibiców. Nerwowa atmosfera udzieliła się zresztą i samemu trenerowi, który z sobie tylko znanych przyczyn po meczu nie pozwolił dziennikarzom na zadawanie pytań i zaraz po tym, jak podziękował zawodnikom za grę – opuścił salę konferencyjną. Wszystko jednak wskazuje na to, że w najbliższym czasie opuści również Lecha…

Lech – Górnik 3:1 (0:1)

Bramki: 65′ Lovrencsics, 75′ Kamiński, 87′ Teodorczyk – 11′ Nakoulma

Lech: Gostomski – Możdżeń, Ceesay, Kamiński, Henriquez – Lovrencsics, Murawski, Trałka, Linetty (Douglas) – Hamalainen (Ślusarski) – Teodorczyk (Formella)

Górnik: Steinbors – Olkowski, Wełnicki, Pandza, Kosznik – Mączyński, Sobolewski – Nakoulma, Przybylski, Madej (Oziębała) – Zachara (Cupriak)