Plac Asnyka – nowoczesne formy w sercu jeżyckiej secesji?

Nowy plac zabaw, zmieniona nawierzchnia, nietypowe ławki i… ekskluzywna wystawa zdjęciowa dostępna dla każdego – tak może wyglądać plac Adama Asnyka na Jeżycach. Niestety koszty przerosły Radę Osiedla – potrzeba więc więcej pieniędzy z budżetu miasta.

Plac Adama Asnyka to niezwykłe miejsce – ukryte pośród secesyjnych kamienic, położone na uboczu głównego jeżyckiego szlaku komunikacyjnego, jakim jest ulica Dąbrowskiego. Dla mieszkańców stanowi on nietypową enklawę, gdzie mogą odpocząć. Niestety miejsce to nie grzeszy urodą – co prawda jest tam wiele drzew, jednak cały plac przypomina bardziej betonowo-piaskową pustynię niż zielony skwer. Właśnie to ma się zmienić – miejscy radni zapoznali się z projektem na ostatnim posiedzeniu Komisji Rewitalizacji.

– Chcemy stworzyć nie kolejny plac zabaw, ale salon miejski – opowiadała o projekcie zmian placu Asnyka Joanna Kosenko, architekt odpowiedzialna za projekt przebudowy placu. – Wszystkie detale architektoniczne na placu mają być spójne. Nie chcemy przy tym wprowadzać nowej secesji na plac, to ma być jedynie takie mrugnięcie okiem.

Co ma zatem znaleźć się w nowym salonie Jeżyc? Ze standardowych rzeczy: plac zabaw dla dzieci, siłownia na świeżym powietrzu i nowe nasadzenia zieleni. O wyjątkowości placu Asnyka mają jednak decydować nowe elementy: galeria zdjęć grawerowanych w szklanych taflach i umieszczonych w ramach ze stali kortenowskiej oraz wypiętrzenia terenu z betonu architektonicznego, tworzące nietypowe “kanapy”. Takie wypiętrzenia byłyby jednak wygodne do siedzenia, ponieważ mają być pokryte warstwą tworzywa sztucznego, jakie od niedawna umieszcza się na podłożu placów zabaw.

Nowy plac Asnyka niewątpliwie zyska dzięki takiemu wzornictwu, jednak przedstawiciele Rady Osiedla Jeżyce są – jak sami przyznawali – przerażeni rozrostem kosztów placu. Pierwotnie bowiem osiedlowi radni przeznaczyli na remont 200 tys. zł, a dodatkowo uzyskali 200 tys. zł z miejskiego grantu. Już natomiast wiadomo, że ta kwota wystarczy na projekt (7 tys. zł, co jest niewielką kwotą, ponieważ najdroższa oferta opiewała aż na 75 tys. zł), wymianę nawierzchni oraz utworzenie kanap.

Pieniądze na dokończenie placu muszą się znaleźć w budżecie miasta – inaczej na tych kilku elementach skończy się modernizacja tego miejsca. Nie spodobało się to Katarzynie Kretkowskiej, radnej miejskiej. Na posiedzeniu Komisji Rewitalizacji zwracała uwagę, że rada miasta przyznawała granty na projekty, które miały być skończone – i tak też miało się stać z placem Asnyka.
– Dlaczego nie zostało to skończone? – pytała Kretkowska.

Na ten zarzut odpowiedziała jednak Małgorzata Sobieszczyk z Zarządu Zieleni Miejskiej. To właśnie ZZM wykonuje przebudowę placu w imieniu rady osiedla.
– To było nierealne, żeby zrobić ten zakres prac za 400 tysięcy złotych. My od rady osiedla otrzymaliśmy jedynie koncepcję, potem sami musieliśmy ogłosić przetarg, zrobić projekt wykonawczy. Na podstawie koncepcji nikt nie może podać ostatecznej ceny – tłumaczyła Sobieszczyk.

– Za tę cenę (400 tys. zł – przyp. red.) nie da się zbudować bezpiecznego placu, z bezpieczną nawierzchnią placu zabaw, atestowanymi urządzeniami, remontem nawierzchni i innymi elementami – wtórowała jej Joanna Kosenko.

Ostatecznie Komisja Rewitalizacji postanowiła wnioskować o dodatkowe fundusze na plac w roku 2014. Te nie są małe – aby dokończyć jeżycki salon, potrzeba jeszcze ok. 600 tys. zł.