Jej budowa nie jest wcale taka prosta, jakby się wydawało, bo przeplatanie plastikowych pasków przez rzędy butelek wymaga pewnej zręczności w palcach, wiedzy, no i wyobraźni przestrzennej… Przede wszystkim jest jednak mocno żmudnym zadaniem, bo jednak mówimy o ponad 3 tysiącach butelek! Czy aby na pewno da się ją skończyć przed świętami?
Na pewno się da – bo jej twórcy, architekci Piotr Wełniak i Anita Chudecka – wzięli się na sposób, by choinkę budować szybciej i łatwiej. Okazuje się, że główny proces produkcji odbywa się w dwóch pomieszczeniach obok choinki, gdzie zręczni pracownicy wiążą butelki w pakiety po kilkadziesiąt sztuk.
– I dopiero te zestawy są układane na stelażu – tłumaczą organizatorzy. – To jest jedyna możliwość, zwłaszcza gdy prace przeniosą się do góry. Wtedy będziemy potrzebowali pomocy dźwigu…
A zanim on przyjedzie, wszystkie zielone butelki powinny być już powiązane zgodnie z zamysłami projektantów choinki, by wystarczyło je tylko zamocować na wskazanym miejscu – i już. Cały czas więc potrzebne są kolejne plastikowe butelki o pojemności 1,5 l w dowolnym odcieniu zieleni – przypomnijmy, że ta osoba, która przyniesie najwięcej butelek, będzie mogła 14 grudnia, kiedy już zakończy się jej budowa, uroczyście włączyć oświetlenie ekodrzewka z prezydentem Grobelnym.
Gotowa choinka będzie wysoka na ponad 8 metrów i postoi na Starym Rynku do końca grudnia. Później choinkowe butelki PET zostaną przetworzone na ekologiczne poduszki i zlicytowane podczas 22. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.