Kłopoty z podatkiem za… psa

Nasza Użytkowniczka Karolina kupiła psa dla swojego synka. Wydawałoby się, że nic bardziej niewinnego, ale okazało się, że kupno psa nawet w najlepszej wierze może być początkiem potężnych kłopotów…

Pies został kupiony specjalnie dla synka Karoliny, który jest niepełnosprawny i któremu – zdaniem prowadzących go terapeutów – kontakt z psem bardzo dobrze zrobi. Pies w domu się pojawił, synek był zachwycony, a terapeuci zadowoleni z wpływu psiaka na swego podopiecznego. Kłopoty pojawiły się, kiedy Karolina chciała zapłacić podatek za psiaka i na stronie urzędu miasta przeczytała, że od “osób zaliczonych do znacznego stopnia niepełnosprawności w rozumieniu przepisów o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych – z tytułu posiadania jednego psa;
osób niepełnosprawnych w rozumieniu przepisów o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych – z tytułu posiadania psa asystującego” – podatku płacić nie musi.

Zadzwoniła więc na podany pod informacją numer telefonu, by dowiedzieć się, jak to załatwić – i jakie było jej zdziwienie, kiedy się dowiedziała, że ulga jej nie przysługuje, bo… dziecko jest niepełnosprawne.
– Podobno według ustawy my musimy udowodnić, że dziecko jest posiadaczem psa, to znaczy że z nim wychodzi na spacery, karmi go, chodzi do weterynarza i ogólnie się nim opiekuje – opowiada Karolina.

Problem w tym, że kilkuletni syn Karoliny jest poddawany intensywnej terapii dzięki której zaczął mówić i chodzić, ale dopiero od niedawna stawia kroki samodzielnie i nie ma nawet mowy o tym, żeby go gdzieś puścić z psem, nawet najłagodniejszym, nie mówiąc o wizycie u weterynarza…
– Tłumaczyłam to pani, z którą rozmawiałam, ale ona twardo szła w zaparte, że trzeba przecież jakoś udokumentować, że on jest posiadaczem psa – mówi Karolina. – Ale wyszło na to, że osoby niepełnosprawne nieletnie nie mogą być właścicielami psów…

A skoro niepełnosprawny nieletni nie może być właścicielem psa, bo go nie karmi, nie wyprowadza na spacery i nie szczepi, to znaczy że właścicielem jest jego matka, bo ona wykonuje te wszystkie obowiązki. A ponieważ ona nie jest niepełnosprawna, więc może zapłacić podatek.
– Nie chodzi mi o te pieniądze, rocznie to 55 złotych i chociaż nam każdy grosz się przydaje na leczenie, to tyle mogę wydać – podsumowuje Karolina. – Chodzi mi o traktowanie dziecka w tej całej sytuacji. I czegokolwiek by nie powiedzieli w urzędzie to naprawdę jest jego pies…

Czy to możliwe, by urzędniczka tak potraktowała matkę niepełnosprawnego chłopca? Może po prostu Karolina trafiła na osobę nie do końca niekompetentną? Jak wynika z rozmowy z Rafałem Łopką, z biura prasowego urzędu miasta, najprawdopodobniej tak właśnie było.
– W każdej takiej sprawie postępujemy indywidualnie, bo każdy przypadek jest przecież inny – tłumaczy. – Ta pani musi iść do Wydziału Usług Komunalnych i przerejestrować psa na swoje dziecko, a później udać się do Wydziału Finansowego, by złożyć wniosek i uwzględnienie ulgi za psa. I na pewno nie będzie żadnego problemu…

Mamy nadzieję, że tym razem rzeczywiście nie będzie żadnego problemu…