29 listopada wmurowano kamień węgielny pod tę inwestycję i od tego czasu sporo się zmieniło. Na plac budowy przede wszystkim wjechały maszyny, by przygotować grunt pod inwestycję – przypomnijmy, że przecież przed wojną stał tam kościół ewangelicko-reformowany pod wezwaniem św. Piotra zwany przez poznaniaków “księżymi portkami”, co doskonale oddawało wygląd jego fasady i opinię o jego architekturze…
W czasie wojny kościół został zniszczony, a działka stała pusta przez kilkadziesiąt lat, zanim ktokolwiek się nią zainteresował. A kiedy już się zainteresował – to budowie sprzeciwili się okoliczni mieszkańcy nie chcąc, by powstający budynek zasłonił im dzienne światło i naruszył konstrukcje ich kamienic, bo tego obawiali się najbardziej. Wojna trwała 11 lat, a przekonać mieszkańców udało się dopiero szósty z kolei inwestorowi. Musiał w tym celu obniżyć budynek o jedno piętro – całość będzie więc miała 5, a nie 6, jak pierwotnie planowano, kondygnacji.
W budynku będzie 89 miejsc parkingowych, z wjazdem od ulicy Krysiewicza, głównie dla pracowników biur mieszczących się na dwóch ostatnich piętrach budynku. Trzy pozostałe kondygnacje będą miały charakter handlowo-usługowy, ale to nie znaczy, że powstaje nam kolejna galeria handlowa. Do sklepów będzie się wchodziło z ulicy Półwiejskiej.
Autorami projektu jest pracownia Rhode Kellerman Wawrowsky, a efektem ich działań “unikalna architektura na światowym poziomie wkomponowana w zwartą zabudowę przedwojennych kamienic” – jak piszą dumni inwestorzy na swojej stronie.
Czy rzeczywiście budynek tak dobrze wpisze się w zabytkową, śródmiejską zabudowę? To okaże się już całkiem niedługo, bo budynek ma być gotowy za półtora roku.