Stand-up z Łodzi w Poznaniu. Było ostro!

Czy wiecie, dlaczego ten, kto lubi dużo spać, powinien być Japonką, jak się robi podkład pod makijaż i wyrywa laski w klubie? Wybierzcie się na następny Stand-up do Wielkiego Żarcia, a na pewno się dowiecie… nie, nie tego, ale wielu innych rzeczy…

Pełna widownia – a naprzeciwko, na scenie, jeden człowiek. Ma przez dwadzieścia minut utrzymać zainteresowanie widzów i jeszcze ich rozbawić. Właśnie na tym polega stand-up – i właśnie tak było na pierwszym spotkaniu ze stand-upem w Wielkim Żarciu.

Stand-up to w Polsce dość nowa forma komediowa, która głównie kojarzy się ze Stanami Zjednoczonymi, bo też tam jest najbardziej popularna. Nie jest łatwa: komik ma do dyspozycji tylko siebie i mikrofon, by rozbawić widzów. I nie załatwi tego wcześniej wyuczonym monologiem – żarty ze wszystkich i ze wszystkiego mają być rzucane na gorąco, ot tak, przydaje się też talent aktorski, żeby stand-up naprawdę “żył”.

Jak to wygląda – mogli się przekonać wszyscy ci, którzy wybrali się w niedzielne popołudnie do Wielkiego Żarcia przy ulicy Zamkowej na premierę Stand-up Poznań. To dzięki tej inicjatywie co dwa tygodnie na scenie będą się mogli zaprezentować odważni amatorzy, którzy wierzą we własne siły i nie boją się reakcji publiczności, a raz w miesiącu pojawią się zawodowcy. Pierwszymi zawodowymi gośćmi byli Kamil, Rafał i Patryk ze Stand-Up Łódź, a zapowiadał ich poznaniak Krzysztof Jahns, który wcale nie okazał się gorszy od chłopaków z Łodzi.

I to właśnie dzięki nim publiczność mogła się dowiedzieć, że Łódź, a szczególnie Bałuty, to rezerwat “dresów”, a sama Łódź jest tak brzydka, że kiedy w Krakowie walczyli ze smogiem, żeby lepiej było widać piękno miasta to cała Łódź im zazdrościła, że po 18 w Łodzi nikt nie wychodzi na ulicę na Bałutach, jeśli mu życie miłe. A dlaczego powinno się być Japonką, jeśli się lubi spać? Bo ona zaraz po wstaniu idzie w kimono…

Odkrycie, że gdy dziewczyna przed wyjściem na imprezę rozpacza z powodu braku podkładu pod makijaż, to zrobienie podkładu… muzycznego nie rozwiąże problemu rozbawiło publiczność do łez. Z równym zainteresowaniem, i to bez względu na płeć, widzowie słuchali opowieści o tym, jak się wyrywa laski w klubie na odwiezienie taksówką, czerwone wino i obietnicę, że absolutnie, ale to absolutnie nie pojadą do niego do domu. Wydaje wam się, że wiecie, jak to się skończyło? Otóż mylicie się – chyba że słuchaliście w niedzielę wieczorem Rafała, który z niewątpliwym talentem aktorskim przedstawił tę historię tak, że niektórzy dosłownie płakali ze śmiechu.  

Blasku całej imprezie – i to dosłownie, jeśli się weźmie pod uwagę intensywnie zielone dżinsy, budzące niewątpliwą zazdrość kolegów… – dodawał Krzysztof Jahns, który, utalentowany stand-uper, jest także doskonałym prowadzącym, świetnie umiejącym podsycić i podtrzymać atmosferę.  

Zabawa była przednia, publiczność wyszła w doskonałych humorach – teraz pozostaje więc tylko czekać na następną odsłonę Stand-up za dwa tygodnie, gdy będą się mogli zaprezentować odważni amatorzy, i za kolejne dwa, gdy na scenie wystąpią członkowie Stand-up Toruń.