Mariusz Wiśniewski: rewitalizacja to energia społeczna

To dzięki niemu walka z nielegalnymi reklamami, nagradzanie ładnych reklam i dobrych remontów nabrały rumieńców. Gdy radny Mariusz Wiśniewski został przewodniczącym Komisji Rewitalizacji RMP, nagle okazało się, że rewitalizację da się robić na wielką skalę.

Co prawda rewitalizacja jako taka zaczęła się wcześniej, bo mamy przecież Miejski Program Rewitalizacji, społecznicy także – na przykład z Inwestycji dla Poznania – wojowali choćby z nielegalnymi reklamami i brakiem estetyki. Ale to on sprawił, że rewitalizacja stała się dla większości poznaniaków słowem oznaczającym konkretne i bardzo ważnepojęcie.

– Czy się tego spodziewałem? No nie – śmieje się Mariusz Wiśniewski złapany w biegu między komisją a wieczornym spotkaniem ze społecznikami. Oczywiście na temat rewitalizacji. – Zaraz po wyborach samorządowych Platforma Obywatelska uznała, że warto byłoby utworzyć taką komisję. Żeby wcześniejsze dyskusje i postulaty mieszkańców z kampanii wyborczej z roku 2010 nie poszły na marne. No i zaproponowano mi przewodniczenie tej komisji.

Ale mimo że to nie pierwsza kadencja radnego, dość długo się zastanawiał nad tą komisją.
– Ludzie mieli duże oczekiwania, a samo pojęcie rewitalizacji tak naprawdę nie do końca było znane, wszyscy się tego dopiero uczyliśmy – wyjaśnia radny. – Ludzie, radni i miejscy urzędnicy.

I tak powstała Komisja Rewitalizacji RMP, ale sama rewitalizacja rodziła się w bólach. Nie wszyscy, i to nie tylko wśród urzędników, rozumieli, że dzięki niej miasto będzie bardziej przyjazne dla mieszkańców. Wystarczy wspomnieć, jak długo powstawał katalog mebli miejskich, a wiele osób zupełnie nie rozumiało, po co tyle pracy i do czego to jest potrzebne. Silną opozycję ma też Strefa 30, która już dwa lata temu powinna objąć centrum miasta – a nadal nie jest gotowa.

Ale mimo tego nie da się ukryć, że w mieście naprawdę dużo się zmieniło. Wystarczy wspomnieć zmiany na ulicy Taczaka, deptak na Wrocławskiej, rewitalizację Żydowskiej, walkę z tagerami, w którą włączyli się policjanci, strażnicy miejscy i zwykli poznaniacy, wciągnięcie do współpracy studentów Uniwersytetu Artystycznego, stworzenie programu ułatwiającego właścicielom zabytkowych kamienic starania o zwolnienie z podatku od nieruchomości – i wiele, wiele innych.

– To proste – mówi radny. – Konsekwencja, nieodpuszczanie tematów i otwarcie na innych. To dlatego już w pierwszym roku działalności komisji pokazaliśmy, że to nie jest komisja, która nic nie może. Że my działamy. Zaczęło się od pojawienia się ławek na ulicy Św.Marcin i 27 Grudnia, to był taki symbol zmian w centrum, przełamanie pewnej niemocy w tym miejscu.  A później zaczęliśmy działania na szerszą skalę, od małych, ale ważnych lokalnie projektów jak na przykład boiska do streetballa z myślą o dzieciach, młodzieży i ich rodzicach, które powstały z  pomocą rad osiedli i społeczników, po  całościowe działania, jak niedawne przyjęcie przez Radę Miasta po 2 latach publicznej pracy  Programu Odnowy i Rozwoju Śródmieścia Poznania na lata 2014-2030 w wymiarze społecznym, przestrzennym i gospodarczym.

Ale Mariusz Wiśniewski podkreśla, że to nie do końca jego zasługa. Że to się już działo, tylko trzeba było jakiegoś fokusa, by te działania zebrać i skoordynować. I takim fokusem okazało się dość niestandardowe podejście do rewitalizacji samej Komisji Rewitalizacji.
– My po prostu zmieniliśmy trochę klimat na tym oficjalnym forum miejskim i wprowadziliśmy inny punkt widzenia – uśmiecha się. – Żeby grupy społeczne mogły się spotkać i pogadać, no i zaczęliśmy wychodzić do ludzi. Taki był zresztą od początku cel tej komisji, bo często problemem było właśnie to, że społecznicy nie mogli znaleźć kogoś, kto potraktowałby ich poważnie i chciał z nimi rozmawiać – a potem działać. Wiele osób, które pukały do miasta, odbijały się od drzwi, a teraz znalazły partnera. Udało się też aktywizować wielu ludzi pracujących w urzędzie miasta. I teraz już wiemy, że mamy również naprawdę wielu fajnych urzędników, którzy też dostali wiatr w żagle…

A radni pod wodzą Mariusza Wiśniewskiego wyszli do ludzi i na ulice Poznania. W dodatku zrobili to dosłownie. Komisja nie raz przemierzyła stare dzielnice Poznania na piechotę, by zobaczyć problemy na własne oczy i spotkać się z osiedlowymi radnymi, policjantami czy strażnikami z tej okolicy – zdobywać wiedzę z pierwszej ręki.
– Na spotkania Komisji Rewitalizacji przychodzili ludzie z ulicy, którzy chcieli coś zmienić – wyjaśnia Mariusz Wiśniewski. – Tak powstała grupa ludzi, którzy przychodzą i działają do dziś. W ten sposób powstało też wiele wątków przyszłościowych.

Radny uważa, że początek takiej integracji społeczników chcących zmieniać miasto był cykl debat śródmiejskich, które organizował w 2012 roku. To na tych spotkaniach okazywało się, co jest najważniejsze do zrobienia, w jakich przestrzeniach trzeba przede wszystkim zacząć działania naprawcze. Później, bogatsi o tę wiedzę, radni z komisji mogli działać tam, gdzie to było najbardziej potrzebne: wspierani dzielnie przez MPK przypilnowali powstanie od tego roku kawiarenek tramwajowych, osiągają kolejne sukcesy, jeśli chodzi o upiększanie śródmiejskich podwórek, zamierzają solidnie zająć się Główną i Starołęką, a zwłaszcza zabudową poprzemysłową.

W centrum zainteresowania są też miejskie fortyfikacje, stan starych kamienic, rewitalizacja Śródki, na której wreszcie zaczęło się coś dziać, wspieranie Piotra Libickiego, plastyka miejskiego – i wiele innych. W dodatku, jak podkreśla radny Wiśniewski, mimo że w skład komisji wchodzą radni z różnych partii, to jednak nie mają najmniejszych problemów we współpracy. Cieszy też to, że komisji udało się zaktywizować rady osiedli. Nie tylko te, które są już znane ze swoich sukcesów, jak Rada Osiedla Stare Miasto, dzięki której wreszcie rozpoczęła się renowacja Starego Koryta Warty, czy Rada Osiedla Świerczewo, która od lat realizuje remont Szacht zwanych też Gliniankami, które są jednym z najpiękniejszych miejsc w Poznaniu.

– Na początku tej drogi tworzyliśmy podstawy – wspomina Wiśniewski. – Można powiedzieć, że wytworzyliśmy energię społeczną… Ale to przecież dzięki tym społecznikom udało się mnóstwo rzeczy. Są i tacy, którzy z nami nie mają nic wspólnego, ale uwalniają tę energię, pokazują, że można zrobić coś dobrego. Są to np. ciekawe działania społeczne czy gospodarcze  na Jeżycach. Katalog nawierzchni   powstał z kolei dzięki ludziom z Inwestycji dla Poznania, Ulepsz Poznań walczył o schody na Wildzie, o renowację wildeckiej rury. Konkursy Dobry Remont, Wzorcowy szyld to też działania społeczników! A przejście dla pieszych na moście Dworcowym? Tu już włączyły się wszystkie stowarzyszenia: My Poznaniacy, Inwestycje dla Poznania, Prawo do Miasta. My, radni, jako władza uchwałodawcza, nie zawsze możemy wszystko bezpośrednio realizować, ale zawsze możemy przypilnować, tworzyć klimat do pozytywnych zmian.