Komisja Rewitalizacji o Świętym Marcinie. Było tłoczno!

Około stu osób przyszło na posiedzenie Komisji Rewitalizacji rady Miasta Poznania poświęcone rewitalizacji ulicy Święty Marcin. – To chyba rekord, dwie trzecie sali jest zajęte – cieszył się Mariusz Wiśniewski, przewodniczący komisji.

Na spotkaniu pojawili się bowiem nie tylko radni i ci przedstawiciele miejskich wydziałów, którzy mieli referować poszczególne aspekty rewitalizacji ulicy. Przyszło wielu miejskich aktywistów, studentów i mieszkańców samego Świętego Marcina, a także jego okolic.

Nie wszyscy byli przekonani do tego, czy warto się wybrać – obawiali się kolejnej mało konkretnej dyskusji o szkicach i projektach bez rozplanowania w czasie i konkretnych terminów realizacji. Jednak nawet sceptycy po spotkaniu przyznali, że było warto – bo wprawdzie dyskusji już o Świętym Marcinie było sporo, ale na żadnej dotąd nie padło tylu konkretów na temat najbliższej przyszłości ulicy. To udało się radnym przekazać mieszkańcom właśnie dzięki prezentacjom miejskich urzędników.

Święty Marcin razem z całą okolicą zacznie się zmieniać już wiosną – i to bardzo, a remonty i przebudowy przy rewitalizacji ulicy będą grały ważną rolę. Zarząd Dróg Miejskich wyda w tym roku 2 miliony złotych, a 3 w roku przyszłym na przebudowę ulicy – w lutym zostanie ogłoszony przetarg techniczny.
– Do końca tego roku chcemy mieć gotowy projekt budowlany, a w czwartym kwartale rozpocząć prace budowlane na tych odcinkach, gdzie wystarczy zgłoszenie prac – mówił dyrektor Kazimierz Skałecki z ZDM.

ZDM chciałby połączyć przebudowę ulicy i chodników, niezbędnymi, by Święty Marcin stał się bardziej przyjazny dla ludzi i spełniał normy Strefy 30, z pracami przy budowie skrzyżowania tramwajowego w ulicy Święty Marcin będącego przygotowaniem do trasy tramwajowej w ulicy Ratajczaka. Czy to się jednak uda – jeszcze nie wiadomo, bo nie wiadomo, czy będą na to pieniądze. Dyrektor zaznaczył też, że mówi o Świętym Marcinie dopiero od Kościuszki, bo ulica na odcinku od Kaponiery do Kościuszki właśnie wymaga odrębnych i zupełnie innych rozwiązań.

Dyrektor Rafał Kupś z Zarządu Transportu Miejskiego przybliżył obecnym ideę tramwaju przez Ratajczaka – właściwie już nie ideę, tylko coraz bardziej konkretny projekt, bo 24 grudnia ubiegłego roku trasa dostała decyzję środowiskową. Trasa będzie prowadziła od Matyi  do placu Wolności, przy czym na Świętym Marcinie i 27 grudnia będzie się krzyżowała z torami na tych ulicach. Przy okazji wyremontuje się dość zniszczone torowiska w tych ulicach, a na 27 Grudnia powstanie prawoskręt w Mielżyńskiego.
– Jest duża szansa na dofinansowanie tej inwestycji z funduszy unijnych, bo jest ekologiczna – podkreślił dyrektor. – Jej koszt obliczamy na około 100 milionów złotych.
 
Trasa oczywiście wzbudziła duże zainteresowanie i wiele pytań po prezentacjach. Poznaniacy pytali między innymi, jak się zmieni organizacja ruchu na ulicy Ratajczaka, a przede wszystkim czy ubędzie miejsc parkingowych, bo w tej okolicy i tak jest ich zbyt mało, zdaniem jednej z mieszkanek. Radna Katarzyna Kretkowska z kolei chciała wiedzieć, czy tramwaj będzie cichy i “szepczący” czy głośny i dudniący, a kolejny mieszkaniec dociekał, skąd ZTM zamierza wziąć pieniądze na wpłatę własną do dotacji unijnej. Dyrektor Kupś wyjaśnił, że pytanie o miejsca parkingowe jest nieco przedwczesne – bez konkretnego projektu nie jest w stanie na nie odpowiedzieć, a projekt powstanie wtedy, gdy będzie wiadomo, że są pieniądze na trasę. Wkład własny do dotacji unijnej będzie natomiast pochodził z budżetu. Co do “szepczącego” tramwaju – będzie to “cicha” trasa wybudowana zgodnie z najnowszymi trendami.

Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych przygotował informację dotyczącą budynków przy Świętym Marcinie, jednak nie będzie stanowić znaczącego wkładu w wygląd ulicy – tylko dwie kamienice są miejskie, już wyremontowane, miasto ma też udział w kilku wspólnotach mieszkaniowych. Lokale handlowe, którymi dysponuje przy tej ulicy, nie cieszą się niestety zainteresowaniem najemców. Ruch na ulicy jest zbyt mały, by ich przyciągnąć. Na to uwagę zwracał też Wojciech Mania z Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, który przedstawiała możliwości ulicy z turystycznego punktu widzenia i przy okazji pokazał, jak niewiele atrakcji przygotowali właściciele firm i lokali przy tej ulicy z okazji akcji Poznań za pół ceny w 2013 roku.

Najbardziej obszerną i wszechstronną wizję ulicy zaprezentowała Anna Hryniewiecka, dyrektor CK Zamek, bo w działaniach zaplanowanych na ten rok, na które zamek potrzymał 100 tysięcy złotych, znalazły się i debaty tematyczne, i badania naukowe, działania artystyczne i specjalny portal internetowy poświęcony ulicy.
– Część z tych postulatów już się dzieje – podkreślała dyrektor Hryniewiecka. – Ale jako CK Zamek jesteśmy świadomi swoich ograniczeń. Debaty, dyskusje, animowanie działań tak, to wszystko przynosi rezultaty i to robimy, bo to możemy robić. Jednak najważniejsze wydaje mi się zaangażowanie interesariuszy. Jest nas coraz więcej, ale powinno być jeszcze więcej…

Interesariusze – to mieszkańcy ulicy, ludzie, którzy tu wynajmują lokale, prowadzą firmy, puby czy kawiarnie. Bo bez nich niczego na tej ulicy nie da się zrobić, jak przekonywała Anna Hryniewiecka. A ona z pewnością wiedziała, co mówi: zamek prowadzi działania rewitalizacyjne już od roku, dzięki pomocy studentów i pracowników naukowych poznańskich uczelni zdołał także dość dokładnie zdiagnozować problem.

Krótko, bo nie o tej części Świętego Marcina była mowa podczas posiedzenia komisji, przypomniano o budowie wielopoziomowego parkingu przy ulicy Skośnej, jednak najwięcej uwagi ściągnęła część ulicy od Kościuszki aż do Kupca Poznańskiego. Andrzej Rataj, radny osiedla Stare Miasto, przypomniał, że warto się zająć placem przed kościołem Świętego Marcina i miejscem za kościołem, gdzie stał niegdyś pomnik Adama Mickiewicza. Uwagi wymaga też pas rozdziału na ulicy, co roku obsadzany kwiatami i przedzielony płotkiem, który nie podoba się mieszkańcom, a także wieżowce Alfy, które są brudne i brzydkie, a także wyprowadzka UAM z budynków położonych przy ulicy.
– To pierwszy raz, kiedy możemy całościowo i przekrojowo dyskutować o tej ulicy, a zaangażowanie wszystkich jest bardzo ważne – podkreślił radny. – Przykładem mogą być ulice Żydowska czy Taczaka. Przedsiębiorcy, właściciele kamienic zbierzcie się i zorganizujcie! Pieniądze są na to, w budżecie miasta, w budżecie rady osiedla. Tylko musi być partner, żeby było z kim rozmawiać.

Temat konieczności powołania takiego stowarzyszenia, które zadbałoby o Święty Marcin i organizowało dodatkowe pieniądze na działania przewijał się zresztą przez całe spotkanie. Czy udało się przekonać do tego przedsiębiorców i mieszkańców ulicy? Trudno powiedzieć. Z przedsiębiorców zjawiła się jedynie Grażyna Raniewicz-Lis, prezes spółdzielni Społem, która zadeklarowała współpracę i przy okazji wyjaśniła pewne zaszłości dotyczące wieżowców Alfy.

Inni dyskutanci zwracali uwagę, że trzeba poprawić sposób docierania z informacją do osób starszych, które nie korzystają z internetu, a oglądając telewizję czy kupując gazetę od czasu do czasu mogą akurat nie trafić na informację o takim spotkaniu. Mieszkańców co prawda było sporo, ale dominowali wśród nich młodzi ludzie. Oni z kolei – jak zwrócił uwagę Franek Sterczewski, przyszły architekt i animator życia w mieście – chcieliby, by wszystko działo się znacznie szybciej.
– Trzeba mieć świadomość, że brać studencka  projektuje życie co najwyżej na rok, a my tu mówimy o tym, że w 2016 roku zaczniemy dopiero projektować – wyjaśniał. – Wtedy studentów tu już dawno może nie być… Nas interesuje, co można zmienić, zrobić dzisiaj. A jeśli miasto straci studentów w centrum, stanie się wioską…

Czy powstanie Stowarzyszenie Miłośników Ulicy Święty Marcin, podobne do tych, które działają na Śródce i Chwaliszewie? Czy uda się pozbyć płotka, przeprowadzić więcej przejść dla pieszych, wynająć lokale handlowe i sprawić, by ulica znów ożyła, i to jeszcze przed 2016 rokiem? Czas pokaże, ale sam fakt, że już się coś dzieje i obchodzi to tylu ludzi, budzi nadzieję i napawa optymizmem. Choćby i na wyrost. Ale, z drugiej strony, przecież na Taczaka, Wrocławskiej i Żydowskiej się udało…