Ulepszyli dworzec! Ale tylko na godzinę…

Była poczekalnia z prawdziwego zdarzenia, drogowskazy, a nawet… nietypowe schody ruchome w dół. Gdzie? Oczywiście na dworcu PKP Poznań Główny. To wszystko kosztem niewielkiego wysiłku ludzkiego, podczas akcji Dworzec Zło.

To był z całą pewnością jeden z dziwniejszych happeningów, jakie zostały w ostatnim czasie zorganizowane w Poznaniu. Otóż bowiem osoby, które zorganizowały Dworzec Zło (bo taką właśnie nazwę otrzymał ów happening) rozgrywał się na dworcu, gdzie zupełnie niespodziewanie, na ok. 60 minut, pojawiły się obiekty dotąd nieobecne: drogowskazy, schody ruchome w dół, a nawet poczekalnia!

Jak nietrudno zgadnąć, obiekty te cieszyły się sporym “wzięciem”. Zarówno wśród “uczestników”, jak i przypadkowych podróżnych, oczekujących w piątkowe na pociąg.

Najtrudniejsze wydawało się wydzielenie poczekalni, jednak uczestnicy akcji udowodnili, że nie jest to żaden problem – po prostu przynieśli swoje krzesła i ustawili je w równych rzędach naprzeciwko kas biletowych.
– Wreszcie można posiedzieć, a nie tylko przysiąść na tych grzejnikach bez oparć – opowiadała Kasia, jedna z oczekujących na pociąg. – Niby są te kawiarnie, ale one są małe, poza tym są raczej dla klientów, prawda?

Wśród “podróżnych” była także Dorota Bonk-Hammermeister, radna z Rady Osiedla Wilda, która na dworcu pojawiła się z córkami. Jakie było jej zdanie o zbudowanej naprędce poczekalni?
– Jest bardzo przyjemnie, poczekalnia jest bardzo wygodna, bardzo integracyjna. Dzieciom też się siedzi bardzo fajnie. Każda poczekalnia jest lepsza niż żadna – przekonywała pani Dorota, która oficjalnie “tylko czeka na pociąg”.

Większym powodzeniem niż poczekalnia cieszyły się jednak… ruchome schody w dół, czyli na perony. Jak możliwe było ich “zbudowanie” w tak krótkim czasie, i to przez uczestników akcji? To proste – występowali oni w roli tragarzy, którzy znosili podróżnym bagaże. Większość pasażerów deklarowała, że poradzi sobie bez nich, jednak całkiem sporo osób – zwłaszcza przy zejściu na peron 1 – korzystała z pomocy.

– Początkowo myśleliśmy, że naprawdę wprowadzono tragarzy, dopiero później dowiedzieliśmy się, że to jest zorganizowana akcja – opowiadali tuż po zejściu schodami Wojciech i Marcin, studenci, którzy wybierali się w podróż do domu. – Ale coś w tym jest, że brakuje tych schodów. Są co prawda windy, ale proszę spojrzeć, ile osób jest na dworcu w piątek. Przecież tych wind musiałoby być kilkanaście…

Rzeczywiście, dopiero w piątkowe popołudnia (czy też inne dni, gdy z dworca korzysta więcej pasażerów) widać, jak bardzo dokuczliwe są dworcowe braki. Nie chodzi przy tym tylko o poczekalnię i schody, ale też np. oznakowanie dojścia na poszczególne perony – o co również podczas akcji Dworzec Zło zadbano. W trzech miejscach – przy wejściu do centrum handlowego, przy starym dworcu oraz przy wejściu do nowego budynku od strony kładki – ustawili się traperzy z drogowskazami stylizowanymi na te, które można spotkać na górskich szlakach. Ich pomoc okazała się bardzo przydatna. Bo też i do górskiego, krętego szlaku nawiązać chcieli organizatorzy Dworca Zło przy mówieniu o dojściu na dworzec.

– Podchodzą osoby i pytają, którędy na peron 5, bo myślą, że rzeczywiście pracuję dla PKP. Pytają też ile biorę za takie stanie. Dużo osób pyta się co to za akcja, wtedy wręczam im taką ulotkę, gdzie jest wytłumaczone, że jest to akcja obśmiewająca niefunkcjonalne rozwiązania: schody ruchome w jedną stronę, brak poczekalni, pasażerom każe się siedzieć na kaloryferze – opowiada jeden z “traperów”. – Ten labirynt, jakim jest ten układ komunikacyjny, kwestia przejścia naziemnego od nowego przystanku tramwajowego, co do którego prezydent zastanawia się, jakby jakąś łaskę tym robił. Robiąc tę akcję chcieliśmy pchnąć temat do przodu, bo ta strona administracyjna rozumie już, że ten dworzec był pomyłką, ale da się jeszcze z niego zrobić porządny dworzec.

Czy rzeczywiście – przekonamy się jeszcze w tym roku. Miasto bowiem już w styczniu zapowiedziało wprowadzenie lepszego oznakowania, natomiast PKP chce uporządkować wnętrze hali dworcowej i stworzyć – prawdopodobnie – poczekalnie (chociaż jeszcze nie wiadomo, jak będzie ona wyglądać).

Na schody ruchome w dół nie ma co liczyć. Może więc PKP weźmie przykład z Dworca Zło i wprowadzi tragarzy?