Strefa Płatnego Parkowania w Poznaniu – jak zresztą w każdym mieście, gdzie została wprowadzona – wywołuje wśród kierowców wiele kontrowersji. Jedni cenią sobie to, że dzięki niej jest rotacja wśród parkujących i łatwiej można można znaleźć miejsce postojowe, inni zaś przeklinają to, że miasto nie potrafi ich maszynom zapewnić darmowego postoju w centrum miasta. Wśród obu grup natomiast znaleźć można osoby, które w jakiś sposób próbują ominąć opłaty.
Jednym z takich sposobów jest podpisanie z dowolnym mieszkańcem centrum miasta umowy użyczenia samochodu, aby następnie wyrobić sobie identyfikator. Jak się okazuje, jest to spory problem dla zarządzającego strefą Zarządu Dróg Miejskich, bowiem liczba identyfikatorów wydanych w ten sposób rośnie: w 2012 roku było to 1500 sztuk, natomiast w 2013 – już 1690.
Było to powodem propozycji wprowadzenia zmian w strefie: wzrostu miesięcznej opłaty za identyfikator z 10 do 15 złotych, a także wprowadzenia wymogu podpisywania umowy użyczenia u notariusza. Jak nietrudno się domyśleć, takie postawienie sprawy i próba wprowadzenia nowych przepisów bez konsultacji z radnymi wywołała opór radnych.
– Czy ZDM zgłaszał sprawy oszustwa na policję lub prokuraturę? Jaka jest skala tego oszustwa? – próbował dociekać podczas sesji rady miasta Jakub Jędrzejewski, radny z klubu PO. – Obawiam się, że produkujemy martwy przepis, który napędzi koniunkturę w biurach notarialnych, ale nic to nie zmieni w strefie.
– Co z samochodami służbowymi? Przecież osoby ich używające nie podpiszą umów notarialnych ze swoimi firmami… – pytała Karolina Fabiś-Szulc (również PO).
– Problemem jest uszczelnienie strefy, wielu kierowców ucieka przed nią parkując na zieleńcach, chodnikach, prywatnych posesjach i śmieją się z uczciwych kierowców – przekonywała Lidia Dudziak z PiS. – Poza tym chcemy rozszerzyć strefę na kolejne dzielnice, więc w Komisji Gospodarki Komunalnej i Polityki Mieszkaniowej uznaliśmy, że nie jest to dobry moment na podnoszenie opłat, bo i tak będziemy mieć problemy z przekonaniem mieszkańców kolejnych części Poznania.
Swoich propozycji próbowali bronić przedstawiciele ZDM. Przekonywali oni m.in., że propozycja umów notarialnych została wprowadzona na podstawie zauważalnej tendencji, natomiast nie jest w kompetencji ZDM śledzenie nieprawidłowości i informowanie o nich prokuratury, bo też i drogowcy nie mają narzędzi, aby rozpatrywać, czy w danym przypadku dochodzi do nadużycia i złamania prawa. Zapewniono też, że dla mieszkańców z samochodami służbowymi nic się nie zmieni.
Pomysłu bronił także osobiście Ryszard Grobelny, prezydent Poznania, chociaż – jak sam zaznaczył – zwykle nie angażuje się w tego typu techniczne spory.
– Jeżeli słyszę, że w strefie jedna czwarta mieszkańców korzysta z samochodów użyczonych… tak na pewno nie jest. Jakaś dziwna nadreprezentatywność występuje w tej strefie – przekonywał Grobelny. – Dziwnie się składa, że wiele tych samochodów jest zarejestrowanych poza granicami Poznania. Sytuacja wyraźnie wynikaja z tego, że opłata miesięczna jest większa niż jeden dzień parkowania. To się odbywa kosztem mieszkańców strefy oraz tych mieszkańców, którzy chcą zaparkować, a nie mogą. To jest jeden z elementów uszczelnienia strefy.
Radnych to nie przekonało – ale nie na tyle, żeby odrzucić projekt całkowicie. Został on jednak skierowany do dalszych prac w miejskich komisjach. Na pewno jednak nie wzrośnie cena miesięcznego identyfikatora dla mieszkańców, o czym zapewnił Mirosław Kruszyński, wiceprezydent odpowiedzialny za ZDM.