Manifa 2014: o prawa kobiet i… mężczyzn

Przeciwko klauzuli sumienia i uprzedmiotowieniu kobiet, a za rzetelną edukacją seksualną i opieką, diagnostyką prenatalną oraz opieką okołoporodową – m.in. takie postulaty towarzyszyły tegorocznej Manifie.

Niewiele osób pojawiło się na tegorocznej Manifie w Poznaniu – łącznie pod wejściem do Starego Browaru od strony ulicy Krakowskiej, gdzie była wyznaczona zbiórka uczestników manifestacji, zebrało się ok. 70 osób, zarówno kobiet jak i mężczyzn. Skromna ilość nie przeszkadzała im jednak w głoszeniu sprecyzowanych poglądów.

– W świetle prawa zabieg usuwania ciąży po zmianach z 1997 roku jest legalny i dokonywany przez lekarza, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu albo zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego – w ten sposób rozpoczęła zebranie jedna z uczestniczek Manify. – W rzeczywistości jednak, nawet w powyższych przypadkach kobiety mają problemy z egzekwowaniem przysługujących im praw. Nawet z dokumentem stwierdzającym możliwość wykonania aborcji, nie jest łatwo jej dokonać a często jest to niemożliwe.

Problem z przeprowadzeniem legalnej aborcji był jednak tylko jedną z kwestii podnoszonych podczas manifestacji. Kobiety (i mężczyźni) domagali się, aby państwo nie ingerowało w życie obywateli i nie traktowało ich jak “trybiki w maszynie produkcyjnej, poprzez egzekwowanie przymusowego prawa”.

– Mówimy w imieniu kobiet i mężczyzn, gdyż zarówno kobiety, jak i mężczyźni, mają prawo do świadomego wyboru związanego z podjęciem aktywności seksualnej, planowania rodziny, a także wsparcia ze strony państwa w realizacji własnych postanowień – przekonywali manifestanci i manifestantki.

Podnoszona była też kwestia zabezpieczenia przed niechcianą ciążą, odpowiedzialności za samą ciążę oraz wychowania dzieci, które w praktyce spada w całości na kobiety. Zdaniem uczestników Manify, kobiety są podwójnie uprzedmiotawiane: jako obiekty seksualne lub maszyny do rodzenia. Swój udział w takim traktowaniu kobiet mają też – zdaniem manifestantów – media, w których lansowane jest swobodne podejście do seksu, czego skutkiem jest jego depersonalizacja oraz lekceważenie uczuć drugiej strony, a także brak odpowiedzialności za konsekwencje.

Hasła głoszone podczas manifestacji nie zawsze jednak trafiały do osób, które przechodziły ulicą Półwiejską w sobotnie popołudnie – kilka razy dało się słyszeć nieprzychylne okrzyki kierowane w stronę Manify (np. “Do roboty się weź”). “Odważni” mężczyźni (bo tylko oni krzyczeli) nie raczyli jednak ani rozmawiać z manifestantami, ani nawet często obrócić się w ich stronę – można wręcz było odnieść wrażenie, że pomimo podniesionego głosu chcą oni pozostać bardziej niż anonimowi.

Manifa zakończyła się pod pomnikiem Starego Marycha, gdzie miał także miejsce mały happening – kobieta była “rozrywana” przez męża, szefa, księdza i ministra, ale w końcu wyzwoliła się z ich więzów.