Lech pewnie zgarnia trzy punkty

Lech Poznań pokonał na swoim boisku gdańską Lechię 2:1, po golach Szymona Pawłowskiego i Łukasza Teodorczyka. Honorową bramkę dla gości zdobył w doliczonym czasie gry Tuszyński.

Spotkanie od początku było mało emocjonujące. Piłkarze obu zespołów niby próbowali atakować i stwarzać sobie kolejne akcje ofensywne, ale słabe umiejętności skutecznie im to uniemożliwiały. Zawodnicy Lecha przez pierwsze dwadzieścia minut nacierali na bramkę Bąka, ale robili to wyjątkowo nieskutecznie.

Aktywny od początku był Pawłowski, jednak tradycyjnie, kiedy musiał podjąć decyzję czy strzelać czy podawać, to wybierał źle. Dobrze prezentował się Hamalainen, słabo Teodorczyk. I to właśnie ostatni z wyżej wymienionych zmarnował pierwszą świetną okazję do zdobycia bramki. Lovrencsics zagrał bardzo dobrą piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Pawłowskiego, ten wrzucił po ziemi wzdłuż bramki, ale Teo fatalnie przestrzelił w doskonałej sytuacji.

Kolejną niezłą okazję poznaniacy mieli kilka minut później. Z dystansu swoich sił spróbował Hamalainen i tylko nieznacznie się pomylił. Swojej szansy za to nie zmarnował kilka sekund później Pawłowski. Skrzydłowy Lecha fantastycznie minął dwóch obrońców Lechii, a potem pięknym strzałem pokonał Mateusza Bąka.

Podopiecznych Mariusza Rumaka jednobramkowe zwycięstwo jednak nie zadowalało. Lechici ciągle atakowali i próbowali zdobyć kolejne bramki. Kilka minut po golu Pawłowskiego bliski szczęścia był Lovrencsics. Węgier potężnie huknął z linii pola karnego, ale czujny Bąk nie dał się zaskoczyć.

Następną dobrą szansę do zmiany wyniku poznaniacy stworzyli sobie na początku drugiej połowy. Hamalainen zagrywał w polu karnym do Teodorczyka, ale napastnik Lecha z pięciu metrów fatalnie fatalnie przestrzelił. To mogło się bardzo źle skończyć, ponieważ już po kilku sekundach bardzo groźnie na bramkę Gostomskiego uderzał wprowadzony po przerwie Sadaev. Bramkarz Lecha, choć z problemami, obronił jednak ten strzał.

W 61 minucie Lechici zadali gościom kolejny cios. Lovrencsics dośrodkowywał z rzutu rożnego, Trałka zagrał głową wzdłuż bramki, a tam z najbliższej odległości, na raty, bramkarza Lechii pokonał Teodorczyk.

Lechia szukała swoich szans na strzelenie chociaż honorowej bramki, ale to lechici byli bliżej zmiany rezultatu. Kolejne dwie świetne okazje zmarnował Teodorczyk, dobrą okazję miał również Claasen. Gościom jednak w doliczonym czasie udało się zmniejszyć rozmiary porażki. Kamiński fatalnie stracił piłkę, dzięki czemu goście mogli ruszyć z szybka kontrą, którą zakończył strzeleniem bramki Tuszyński.

Mimo głupio straconej bramki w końcówce spotkania, poznaniacy byli w całym meczu zespołem lepszym i całkowicie zasłużenie wygrali. Zdobyte trzy punkty w pojedynku z Lechią pozwoliły Lechowi awansować na drugie miejsce w tabeli. Liderem jest Legia Warszawa, z którą „Kolejorz” zmierzy się już za tydzień.

Lech – Lechia 2:1

Bramki: Pawłowski, Teodorczyk – Tuszyński

Lech: Gostomski, Możdżeń, Kamiński, Wołąkiewicz – Lovrencsics, Linetty, Trałka, Pawłowski – Hamalainen – Teodorczyk

Lechia: Bąk – Oualembo, Bieniuk, Janicki, Leković – Makuszewski, Dawidowicz, Pietrowski, Vranjes – Wiśniewski, Tuszyński