Nitka dochodzi do siebie!

Malutka kicia ma nowy tymczasowy dom, dostaje leki i wyraźnie dochodzi do zdrowia, chociaż sporo leczenia jeszcze przed nią. Ale, jak twierdzi jej opiekunka, ma wielką wolę przetrwania i nic sobie nie robi z tego w jakim jest stanie – tryska energią, jest radosna i bardzo towarzyska…

“Jak się na nią patrzy (zdjęcia tego nie oddają) to ma się wrażenie, że ta mała nędza zaraz się przewróci i umrze, a ona w tym momencie wykonuje jakiś typowy koci skok lub biegnie za zabawką na tych swoich cienkich łapkach” – raportuje opiekunka. – “Albo przyczaja się na starszego o 8 lat Behemota. Nie boi się niczego i nikogo. Stres w obcym miejscu trwa kilka minut. Syczący wielki kocur nie robi wrażenia. Dłoń obcego człowieka, która chwyta i podnosi do góry – również nie. Co najwyżej wszystko to zaciekawia. Ciekawska, odważna, ufna i niezwykle kontaktowa. Do tego rezolutna spryciara. Wystarczyło jej kilka minut, by znaleźć sposób na podjadanie z miski, która wraz ze swym kocim właścicielem była zamknięta w klatce wystawowej! A jak zaczyna się tulić do człowieka tym swoim małym łebkiem gdzie się tylko da, to mięknie najtwardsze serce. Tak, rozpływam się w zachwytach nad nią. Powiem więcej: szczerze zazdroszczę przyszłemu opiekunowi Nitki”.

Nitka, mimo że jest już w znacznie lepszej kondycji, nadal musi przyjmować leki. Dostaje antybiotyk, a także lek rozrzedzający wydzielinę i atecortin do oczu, musi mieć też robione inhalacje, no i nadal brać espumisan i probiotyk na brzuszek. Z czasem dojdą leki na pasożyty, na które na razie jest jeszcze za słaba.

Niteczka potrzebuje teraz najwyższej jakościowo karmy dla kociąt, np firmy Royal Canin, bo trzeba nadrobić zaległości. Gdyby ktoś zechciał wspomóc małą żywieniowo, to może dzwonić: 511 445 089 lub 535 874 610.