Lech nie dał szans Wiśle!

Lech Poznań pokonał u siebie krakowską Wisłę 3:0 po bramkach Łukasza Teodorczyka, Kaspara Hamalainena i samobójczym golu Alana Urygi. Po tym meczu poznaniacy tracą do lidera tabeli, warszawskiej Legii, zaledwie dwa punkty!

Kolejorz od początku spotkania przeważał i bardzo szybko przełożyło się to na bramki dla podopiecznych Mariusza Rumaka. Najpierw – nieco przypadkowo – trafił Teodorczyk, a chwilę później po podaniu Hamalainena piłkę do własnej bramki skierował Uryga i lechici po zaledwie 13. minutach gry prowadzili już 2:0.

Wisła pierwszą i od razu niezwykle groźną sytuację stworzyła sobie w 23. minucie. Guerrier ładnie przedarł się lewą stroną boiska, wrzucił piłkę wzdłuż bramki, ale uderzenie jednego z wiślaków ofiarną interwencją zablokował Kędziora i najprawdopodobniej uratował lechitów przed stratą gola.

To była właściwie jedyna dobra okazja gości do zdobycia bramki. Przez resztę pierwszej części spotkania gra toczyła się na połowie Wisły. Poznaniacy atakowali i byli blisko zdobycia kolejnych bramek, ale zawsze w decydującym momencie zawodziła ich skuteczność i w rezultacie tego wynik do końca pierwszej połowy już się nie zmienił.

Druga połowa wyglądała podobnie jak pierwsza. Lechici atakowali, Wisła próbowała się bronić. Nie było jej jednak łatwo z Miśkiewiczem na bramce, który prawie sprezentował poznaniakom bramkę. Golkiper drużyny z Krakowa chciał spokojnie wyprowadzić piłkę spod własnego pola karnego, ale naciskany przez Clasasena wybił ją prosto pod nogi Hamalainena. Poznaniacy ruszyli z atakiem dwóch na trzech, który zakończył niecelnym strzałem Teodorczyk. To powinna być trzecia bramka dla poznaniaków.

Nie udało się po błędzie Miśkiewicza, ale i tak kilka minut później Lech prowadził już 3:0. Wprowadzony w drugiej połowie Lovrencsics zagrał na długi słupek, a tam lekko fałszem uderzył Hamalainen. Piłka dostała jeszcze dziwnej rotacji i wpadła obok słupka bramki Miśkiewicza, który chyba nieco zaspał w tej sytuacji.

Mimo wysokiego prowadzenia lechici ciągle atakowali, ale nie byli w stanie zdobyć już kolejnego gola. Wisła lekką przewagę na boisku uzyskała dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy poznaniakom już ewidentnie zależało tylko na dotrwaniu do ostatniego gwizdka, ale nawet wtedy jej zawodnicy  nie potrafili skutecznie strzelić.

Spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 3:0, który nie oddawał w pełni przebiegu meczu, ponieważ Lech mógł i powinien wygrać zdecydowanie wyżej. Wisła prezentowała się fatalnie. Zawodziła obrona, która dawała się niemiłosiernie ogrywać piłkarzom Lecha (tragicznie prezentował się zwłaszcza na lewej stronie defensywy Piotr Brożek), słabo spisywała się pomoc (niewidoczny Stilić), a osamotniony w ataku Paweł Brożek nie był w stanie ani razu poważnie zagrozić bramce Lecha.

W Lechu trudno wskazać zawodnika, który by zawiódł. Z dobrej strony pokazali się będący ostatnio rezerwowymi Claasen i Kędziora. Niezły, choć krótki, występ zaliczył Formella. Przez cały mecz ataki Kolejorza napędzał Hamalainen, kilka razy do akcji ofensywnych ładnie podłączył się Możdżeń.

Po tym meczu Lech zajmuje drugie miejsce w tabeli z dorobkiem 30 punktów. Do lidera, warszawskiej Legii, poznaniacy tracą zaledwie dwa punkty, ale rozegrali jedno spotkanie więcej. W następnym meczu podopieczni Mariusza Rumaka zmierzą się na wyjeździe z Zawiszą Bydgoszcz.

Lech – Wisła 3:0

Bramki: 1:0 Teodorczyk (7), 2:0 Uryga (11-samobójcza), 3:0 Hamalainen (78)

Żółte kartki: Trałka, Linetty – Burdenski, Guerrier, Burliga

Lech: Krzysztof Kotorowski – Mateusz Możdżeń, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Tomasz Kędziora – Łukasz Trałka (90. Dimitrije Injac), Karol Linetty – Szymon Pawłowski (81. Dariusz Formella), Kasper Hamalainen, Daylon Claasen – Łukasz Teodorczyk (75. Gergo Lovrencsics)

Wisła: Michał Miśkiewicz – Łukasz Burliga, Michał Czekaj, Alan Uryga, Piotr Brożek (46. Michał Szewczyk, 66. Danijel Klarić) – Ostoja Stjepanović, Fabian Burdenski (59. Rafał Boguski) – Emmanuel Sarki, Semir Stilić, Wilde Guerrier – Paweł Brożek