Święto Ulicy Żydowskiej: prawdziwe tłumy!

Przepyszne bajgle w przeróżnej postaci, wspaniała muzyka klezmerska, mnóstwo ludzi i… rabin doglądający całości – drugie Święto Ulicy Żydowskiej udało się nad podziw. Kto nie był – ma czego żałować!

Tak naprawdę to święto zaczęło się już w sobotę. Można było wówczas wziąć udział w wycieczkach po ulicy Żydowskiej, a szczególnie jej kościołach i tych wnętrzach, które na co dzień nie są dostępne dla zwiedzających. Na ulicy działało też Twórcze Targowisko, czyli uliczne spotkanie z rękodziełem zorganizowane przez Martę Fekner z pracowni ceramicznej Heho, a dofinansowane z programu Centrum Warte Poznania. Dzięki temu chętni mogli wziąć udział w 16 darmowych warsztatach różnego rodzaju rękodzieła: przędzenia, malowania, filcowania, czy też nadruków na koszulkach. Ci, które niekoniecznie chcieli zrobić coś sami, ale chętnie by taką rzecz kupili, mieli do wyboru stoiska ponad 20 wystawców z biżuterią, odzieżą, akcesoriami, zabawkami czy elementami wyposażenie wnętrz.

Drugi dzień Święta Ulicy Żydowskiej zdominowała muzyka i 100-metrowy stół, przy którym każdy chętny mógł usiąść, porozmawiać z sąsiadami, posłuchać muzyki czy zjeść jakiś specjał kuchni żydowskiej. Dań było całe mnóstwo, bo każda restauracja mieszcząca się przy Żydowskiej postawiła sobie za punkt honoru przygotowanie czegoś pysznego, ale oczywiście królowały bajgle. Na stoisku Cafe Bordo można było na przykład spróbować bajgla z pasztetem z gęsi oraz ćwikłą z chrzanem, a na miłośników ryb czekał śledź po żydowsku.
– Koszerny! – zapewniały uśmiechnięte dwie Edyty, które zapraszały do próbowania.

Przychodnia Cafe oferowała bajgle z camembertem, rukolą i konfiturą z borówki.
– Mamy też do wyboru pastę jajeczną, a na słodko miodownik i ciasto czekoladowe – zachęcały Patrycja i Asia z Przychodnia Cafe.

A może egzotyczny zestaw bajgla z avocado i roszponką? Taki zestaw oferowała Cafe Kawka.
– Może być też z hummusem albo serem pleśniowym – zapraszała Kinga z Cafe Kawka.

Kto od jedzenia wolał muzykę, też nie mógł narzekać. Po wirtuozerskim koncercie Tria Taklamakan na scenie pojawili się soliści Teatru Wielkiego w Poznaniu gorąco oklaskiwani przez publiczność. Ba, pojawił się także rabin – bo w końcu jak można organizować Święto Ulicy Żydowskiej bez rabina? Rabin ( w tej roli niezrównany i niezastąpiony znakomity śpiewak Tomasz Raczkiewicz) towarzyszył Andrzejowi Ratajowi, radnemu ze Starego Miasta – to właśnie rada osiedla jest jednym z organizatorów festynu – który zabiegany i zaaferowany pilnował, by wszyscy goście mieli aktualny program wydarzeń…

Goście dopisali mimo dość niepewnej pogody i wiejącego od czasu do czasu silnego wiatru, który sprawiał, że bardzo trzeba było uważać przy płaceniu, bo dosłownie wyrywał pieniądze z rąk. I byli zadowoleni.
– Bardzo nam się podoba, a muzyka najbardziej – zgodnie twierdzili państwo Jan i Janina Krawczykowie. – Przyszliśmy specjalnie dla muzyki klezmerskiej, bo tak rzadko można ją usłyszeć w Poznaniu. I naprawdę, wspaniały koncert!

Córka państwa Krawczyków, Ewa, zachwyciła się bajglami.
– Kupiliśmy już chyba z siedem i jedliśmy na spółkę, żeby popróbować różnych smaków – śmiała się. – O obiedzie to można już dziś zapomnieć, nie zmieścimy niczego więcej. Najbardziej mi chyba smakowały te z pasztetem z gęsi…

A wnuczce państwa Krawczyków, Paulinie, najbardziej z kolei podobały się kolorowe, owocowe desery, które wyglądały równie pysznie jak smakowały…

Święto Ulicy Żydowskiej potrwa do 20. Warto dodać, że towarzyszą mu obchody 66. rocznicy uzyskania niepodległości przez Izrael. Poznań jest jedynym miastem w Polsce, w którym obchodzi się to święto.