W Karolinie wjadą śmieci, wyjadą… nasypy

Tak w (dużym) skrócie można określić to, co będzie się działo w Instalacji Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych w Poznaniu, czyli tzw. spalarni śmieci. W czwartkowe południe odbyło się symboliczne… wbicie pierwszej łopaty w ziemię na inwestycji.

Prace budowlane na terenie, gdzie powstać ma spalarnia, rozpoczęły się już 17 kwietnia – jednak symboliczne wbicie pierwszej łopaty odbyło się dopiero 22 maja. Taki rytuał odbywa się bardzo rzadko, zwykle zaś jest po prostu okazją do tego, aby politycy pokazali się wyborcom przed ważnymi wyborami, budowlańcy i inwestorzy natomiast o wiele częściej celebrują wmurowanie kamienia węgielnego. Wytłumaczeniem pierwszego wbicia łopaty w przypadku spalarni było zaś zakończenie wszystkich procedur administracyjnych związanych z przygotowaniem inwestycji.

Bardziej niż wbicie łopaty może jednak cieszyć to, że inwestycja rozpoczęła się szybciej, niż pierwotnie planowano – co prawda umowa pomiędzy miastem a inwestorem prywatnym (inwestycja powstaje w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego) została podpisana już rok temu, jednak przygotowanie inwestycji wartej 725 milionów złotych może trwać długo. Na szczęście się udało – co już pod koniec 2016 roku mają odczuć wszyscy poznaniacy.

– To nam domyka system gospodarki odpadami, bo zgodnie z polskimi przepisami odpadów już nie wolno składować. Wszystko musi przejechać przez sortownię, a potem trzeba to zutylizować w inny sposób niż składowanie – tłumaczy Bożena Przewoźna, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w poznańskim urzędzie miasta. – Najlepszą metodą jest spalanie. Gdybyśmy zbudowali zakład mechaniczno-biologicznego przekształcania odpadów, to stabilizat z tego procesu nadal musiałby być składowany. W przypadku termicznego przekształcania jest to odzysk.

Do poznańskiej instalacji trafiać będzie ok. 210 tys. ton odpadów rocznie (w tej masie nie będzie odpadów zielonych). Produktem spalania będzie ciepło, m.in. dlatego instalacja powstaje przy elektrociepłowni Karolin – ciepło popłynie do mieszkańców Poznania. Poza tym w spalarni powstawać będą pyły i żużel. Ten ostatni będzie wykorzystywany gospodarczo, np. do budowy nasypów na układach drogowych.

Cała instalacja kosztować będzie 725 mln zł, ale co ciekawe – miasto daje tylko działkę pod budowę instalacji. Pieniądze natomiast pochodzić będą z Unii Europejskiej i pożyczek bankowych, uzyskanych przez prywatnego inwestora (firma SITA Zielona Energia). Co prawda Ryszard Grobelny, prezydent Poznania, uważa, że miasto mogłoby zbudować spalarnię samemu, ale…
– Byłoby drożej i tak naprawdę musielibyśmy żądać od mieszkańców wyższych opłat za odpady. A jak coś można zrobić taniej, to trzeba z tego skorzystać – uważa prezydent. – Poza tym musimy dbać o to, żeby nie przekraczać możliwości finansowych naszych mieszkańców.

Nie oznacza to, że będziemy płacić mniej za śmieci – ale dzięki spalarni stawki mają nie wzrastać. Prezydent zaznacza także, że przy obecnych technologiach nie ma zagrożenia, że spalanie śmieci będzie szkodziło środowisku i mieszkańcom. Ci ostatni, zwłaszcza z gminy Czerwonak, protestowali przeciwko umieszczeniu instalacji w Karolinie, wskazując na dużą uciążliwość już istniejących zakładów: elektrociepłowni oraz Centralnej Oczyszczalni Ścieków.

– Prawda jest też taka, że najpierw była oczyszczalnia, a potem było osiedle. My tę oczyszczalnię ciągle poprawiamy. Ona nie była od początku zaprojektowana w najnowszych technologiach. Ze spalarnią jest inaczej. Jest budowana w zgodzie z najnowszymi technologiami, według najnowszych wymagań środowiskowych i myślę, że nikt nie będzie odczuwał żadnego dyskomfortu, a mało tego, nawet myślę, że środowisko się poprawi, bo trochę mniej będzie spalał obiekt, który stoi obok i to co będzie szło w dymie z naszego projektu będzie zdrowsze niż to, co stoi obok – mówi Grobelny.

Prezydent podkreśla także, że ulokowanie instalacji np. na terenie nieczynnej już Elektrociepłowni Garbary byłoby nieekonomiczne, ponieważ ciężarówki ze śmieciami z całej aglomeracji musiałyby dojeżdżać do centrum Poznania. W Karolinie natomiast ma powstać zupełnie nowy układ komunikacyjny. Kiedy – jeszcze nie wiadomo.
– My jesteśmy gotowi, skoro ruszamy z budową spalarni, to rozpoczniemy także budowę układu komunikacyjnego. Mam nadzieję, że on poprawi także powiązanie miasta z gminami ściennymi, myślę głównie o Czerwonaku i Murowanej Goślinie – tłumaczy Mirosław Kruszyński, wiceprezydent Poznania odpowiedzialny m.in. za drogi. – Wszystkie projekty są w zasadzie już zakończone, więc w tym sensie wszystko jest uporządkowane. Nie mam z ZDM-u żadnego sygnału, że jest jakiś problem. Przed nami procedura wyboru wykonawcy. Mam nadzieję, że to pójdzie nam dość sprawnie.