Kazimierza Wielkiego: tylko dla rowerzystów o mocnych nerwach!

Wydawałoby się, że do niestandardowych – żeby nie powiedzieć dziwnych – rozwiązań drogowych poznaniacy powinni już być przyzwyczajeni, bo czego jak czego, ale takich w mieście nie brakuje. Jednak ulica Kazimierza Wielkiego z pewnością plasuje się pod tym względem w ścisłej czołówce. Zwłaszcza dla rowerzystów.

Kazimierza Wielkiego to jednokierunkowa ulica ciągnąca się od Strzeleckiej do mostu Rocha. Znajdują się na niej dwa przystanki autobusowe, trzy przejścia dla pieszych, w tym dwa ze światłami, i właśnie droga rowerowa poprowadzona w dość specyficzny sposób. Otóż rowerzyści chcący jechać ulicą od Strzeleckiej w stronę mostu Rocha, mają do dyspozycji pas poprowadzony jezdnią. Ci jadący w przeciwnym kierunku na całej długości ulicy jadą wydzielonym pasem na chodniku. Oba pasy łączą się przed mostem Rocha i dalej, na Kórnicką, prowadzi już tylko droga w chodniku.

Teoretycznie wszystko wygląda w miarę normalnie – jednak w praktyce korzystanie z owej drogi nastręcza sporo kłopotów rowerzystom. Bo ci jadący od Strzeleckiej na drodze rowerowej mają dwa przystanki autobusowe – gdy staje tam autobus, rowerzysta ma praktycznie zablokowaną możliwość dalszej jazdy. A zdarza się to często: jeden z przystanków to przystanek końcowy przeznaczony dla autobusów linii 90, które stoją tam nawet po kilka minut. Na drugim przystanku stają autobusy linii 74, 76 i 603 – one co prawda stoją krócej, bo to zwykły przystanek – jednak rowerzysta jadący za autobusem i tak musi przerwać jazdę na czas przystanku.

A musi dlatego, że zjechać nie ma gdzie: po lewej ma dwa pasy zazwyczaj zakorkowane przez samochody, po prawej – pas zieleni. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że przy przystanku autobusowym linii 74, 76 i 603 znajduje się przedszkole – w czasie porannego przywożenia dzieci rodzicie wjeżdżają przed budynek przedszkola, by wysadzić pociechę, najczęściej właśnie po drodze rowerowej i niespecjalnie przejmując się zgodnością z przepisami.

– Mieszkam przy Kórnickiej, więc często tędy jeżdżę – mówi studentka Patrycja Lewandowska. – I przyznaję się, łamię przepisy, bo jadę tym pasem w chodniku. Chodzi o bezpieczeństwo: już nie raz zdarzyło mi się, że o mało mnie nie potrącił samochód chcący skręcić albo do przedszkola, albo na parking znajdującej się obok szkoły. No i co mam zrobić, jak przede mną jedzie autobus, który się zatrzymuje na przystanku? Wjechać pod koła któregoś samochodu z lewej strony?

Jeśli ktoś myśli, że rowerzyści jadący od mostu Rocha mają lepiej – bardzo się myli. I na nich czyhają pułapki.
– Przede wszystkim nie ma tu przejazdu przez wyjazd od hotelu Ibis – pokazuje Jan Łaniewski, także często korzystający z tej drogi rowerowej. – Dojeżdżam tu, widzę, że droga się rozchodzi, czerwony fragment chodnika jest oznaczony jako pieszo-rowerowy, ale są tylko pasy dla pieszych. Wielu rowerzystów to zbija z tropu, nie wiedzą, jak jechać. A że tu jest akurat w tym miejscu wyjazd z hotelu, to naprawdę wystarczy chwila zagapienia i nieszczęście gotowe.

Zdaniem pana Jana najgorzej jest rano, gdy ruch jest wyjątkowo duży: sprzed hotelu wyjeżdżają samochody i autokary, miejskie autobusy kursują częściej, a drogę rowerową często zastawiają rodzice przedszkolaków, bo przed budynkiem są tylko trzy miejsca parkingowe i to absolutnie nie wystarcza.

Dlaczego więc Zarząd Dróg Miejskich, którego pracownicy powinni przecież na wylot znać wszystkie bolączki komunikacyjne Poznania, wyznaczył drogę nie dość, że wzdłuż wyjątkowo ruchliwej ulicy, to jeszcze z niewiadomych przyczyn biegnie ona i w chodniku, i w pasie drogowym, co zwęża jeszcze dodatkowo tamtejsze “wąskie gardło” komunikacyjne?

Jak tłumaczy Andrzej Billert z Zarządu Dróg Miejskich, na ulicy Kazimierza Wielkiego rzeczywiście jest pewien problem.
– Ale to był optymalny sposób przeprowadzenia tej drogi, bo to ulica jednokierunkowa – tłumaczy.

Jednak jego zdaniem nie byłoby kłopotów z poruszaniem się w tym miejscu i kierowców, i rowerzystów, gdyby wszyscy przestrzegali przepisów. Z tym akurat nie zgadza się pan Jan.
– O jakie przestrzeganie przepisów chodzi? – pyta. – Jak na przykład jadę od Strzeleckiej i na drogę rowerową wjedzie mi autobus, który dojeżdża do przystanku, to co ja mam zrobić? Jakich przepisów przestrzegać? Tu w ogóle droga rowerowa nie powinna się znajdować, skoro na tak krótkim odcinku są aż dwa przystanki autobusowe!

Pan Jan zwraca też uwagę na konieczność zmiany pasa przez autobusy linii 77 i 603 zaraz po wyjeździe z przystanku – wtedy, tuż przed światłami, autobus ustawia się prawie poziomo, blokując oczywiście pozostałe pasy ruchu. To dodatkowo utrudnia poruszanie się na tej ulicy i kierowcom, i rowerzystom – stojący w poprzek autobus często blokuje też drogę rowerową przez przynajmniej jeden cykl świateł.
– Wtedy rowerzysta też nie może jechać, bo kto przy zdrowych zmysłach podjedzie blisko pod tak duży pojazd, którego kierowca nie ma szans zobaczyć rowerzysty. Czy taki sposób organizacji ruchu świadczy o dbałości o bezpieczeństwo? – pyta pan Jan.

Andrzej Billert obiecuje, że Zarząd Dróg Miejskich przyjrzy się organizacji ruchu na ulicy Kazimierza Wielkiego i poprawi ją, o ile to jest możliwe. Miejmy nadzieję, że zdąży, zanim dojdzie tam do poważnego wypadku.